„Zapach szkła” to zbiór znanych i nagradzanych opowiadań Andrzeja Ziemiańskiego, zaliczanych już do klasyki polskiej fantastyki. Czytałam o autorze, że to mistrz krótkiej formy. Po lekturze tej książki pod tymi słowami mogę się tylko podpisać.
Dawno nie czytałam opowiadań, po których zakończeniu nie czuję niedosytu ani nie mam wrażenia, że autor powiedział w nich za dużo. W słowie od autora Andrzej Ziemiański wskazał, że pisząc opowiada historię, dlatego kiedy zaczyna nowy projekt nigdy nie wie, czy w rezultacie stworzy powieść czy opowiadanie. Z małym wyjątkiem, każdy tekst w zbiorze był taką zamkniętą historią. W każdej z tych krótkich form autor przedstawił barwną fabułę oraz dobrze zarysował bohaterów, dając ich poznać czytelnikowi. Wplótł też w tło tyle fantastyki, ile było konieczne, by zbudować nastrój i zrealizować pomysł, doprowadzić wątek do końca i wyjaśnić, co tego wymagało. Czasem potrzebował na to stron stu, czasem tylko czterdziestu, ale po ostatniej kropce nie brakowało mi ani słowa.
Wspomnianym wyjątkiem było opowiadanie „Waniliowe plantacje Wrocławia”. Ponieważ na ignorancję najszybszym lekarstwem jest wyszukiwarka internetowa już wiem, że tekst ten został po raz pierwszy opublikowany w 2001 roku w „Nowej Fantastyce”. Nie udało mi się ustalić, czy zagadka zarysowana w fabule została przez autora rozwinięta w którymś z późniejszych utworów. Jeśli tytuł może cokolwiek sugerować, ja szukałabym odpowiedzi w niezrealizowanym słuchowisku „Człowiek, który nie potrafił umrzeć”. Tyle tylko, że ono zostało wyróżnione w konkursie zorganizowanym przez teatr Polskiego Radia w 1981 roku. Niby o niczym to nie świadczy – chyba wielu autorów trzyma w głębokich szufladach albo w przepastnych pojemnościach swoich twardych dysków sporo tekstów, które trafiają do publikacji nierzadko wiele lat po powstaniu. Może jednak moje podejrzenia są zupełnie bezpodstawne i ktoś z komentatorów obeznanych w świecie polskiej fantastyki będzie mógł mnie naprowadzić na kontynuację wątku z „Waniliowych plantacji...” - o ile oczywiście miała ona miejsce.
Opowiadania zawarte w zbiorze zazwyczaj przedstawiają wizje świata, w którym wskutek rozwoju nowoczesnej technologii albo działalności naukowców z przeszłości elementy znane do tej pory tylko z książek fantastycznych wkradły się w codzienność, zmieniając ją czasem w sposób prawie niewidoczny dla przeciętnego człowieka, czasem zaś robiąc to bardzo spektakularnie. Przyznam, że mimo całego napięcia, a nierzadko wręcz nastroju grozy bawiło mnie to, że pępkiem świata został Wrocław, a nasi rodacy w końcu zrealizowali swoją wizję Polski od morza do morza, a nawet i dalej. Po prostu Polak potrafi. Doceniam i pochwalam zarówno patriotyzm w skali narodu, jak i ten lokalny, bo autor jako Wrocławianin rewelacyjnie wykorzystał w opowiadaniach architekturę i legendy tego miasta.
Mętne interesy wojska, agenci wszelkiej maści, szpiegowanie przez sen, historia alternatywna, futurystyczne wizje świata, a nawet elementy steampunku - ja zdecydowanie polecam!
Andrzej Ziemiański, Zapach szkła,
Bukowy Las, 2011, il. stron 413
ocena: 5+/6
Dla kolegi na urodzinki będzie idealna:)). Dopisuję do listy "na prezent":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Brzmi interesująco, chociaż nie przepadam za opowiadaniami. Ale Ziemiański jako autor mi się podoba, więc raczej sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńkasandra_85
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się podpowiedzieć "prezentowy" tytuł. Zanim oddasz, proponuję chociaż przejrzeć. Warto :)
Immora
Ja zachęcam gorąco do lektury tej książki, a sama się rozejrzę za innymi tytułami tego autora :)
Byle nie za trzecim tomem Achaji. ^^
OdpowiedzUsuńMyślę że zaryzykuję, ale tylko dlatego że są to opowiadania, a nie powieść. Dla mnie to jest fajne...
OdpowiedzUsuńWyraziłaś zainteresowanie Kraszewskim u zacofanego, więc wysłałam zaproszenie:).
OdpowiedzUsuńPozdrooffki:).
Ja ubóstwiam Achaję Ziemiańskiego. No cud miód i w ogóle. Czytałam ją (wszystkie trzy tomy) już chyba ze trzy razy i na pewno na tym nie koniec ;). Najlepsze polskie fantasy jak dla mnie. Przy tej książce bardzo żałuję, że tak jak u nas jest mnóstwo z angielskiego tłumaczone, tak ta książka nie może być przetłumaczona na angielski i "wysłana" w świat. Ale może to tylko moje trochę naiwne marzenia ;).
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńNajpierw rozejrzę się za pierwszym :)
pisanyinaczej
Powinno Ci się spodobać - nie tylko dlatego, że to opowiadania. To po prostu bardzo dobra proza :)
Iza
Dziękuję i również pozdrawiam :)
C.S.
Jaki zachwyt! :) "Achaję" na pewno przeczytam. To tylko kwestia czasu i dostępności egzemplarzy :)
A co do tłumaczenia - może to nie takie naiwne marzenia? "Krew elfów" Sapkowskiego (1994) dopiero w 2008 wydano w WB, a w 2009 w USA. Może "Achaja" jest jeszcze w okresie karencji? :)
Mam ogromną nadzieję, że tak będzie, chociaż mam wrażenie, że Sapkowski jest takim naszym jedynym towarem eksportowym fantasy. Aczkolwiek to, że nie wiem o innych, nie znaczy że ich nie ma. Oraz że ta liczba się nie zwiększy. Tak więc trzymam kciuki :).
OdpowiedzUsuńOstatnio postanowiłam zgłębić trochę polskiej fantastyki. Nigdy jakoś nie leżała ona w centrum mych czytelniczych zainteresowań. Myślę zacząć od Sapkowskiego. A potem może skuszę się na Ziemiańskiego. Ponieważ Sapkowskiego zaczęłam poznawać właśnie od opowiadań o Wiedźminie, to może i przygodę z Ziemiańskim rozpocznę od polecanej przez Ciebie książki.
OdpowiedzUsuńC.S.
OdpowiedzUsuńTrzymać kciuki za eksport "Achai" na pewno nie zawadzi, a może pomoże :)
Balbina64
"Zapach szkła" polecam serdecznie:)
Sama w tym roku zamierzam poznać nieco polską fantastykę. Poza Sapkowskim (reszta sagi), w planach jest Wolski, Grzędowicz (o ile pojawi się ostatni tom serii), Kańtoch, Wroński i Bochiński. Tyle już czeka na półce. Chciałabym jeszcze przeczytać coś Kossakowskiej, bo "Siewca wiatru" bardzo mi się podobał. Jak będzie z realizacją tych wielkich planów - zobaczymy :)
Kańtoch? Wolski? Czemu akurat druga liga? :-(
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńWolski - bo mnie po prostu łatwo porwać zachwytem, a kilka zachwytów czytałam, a Kańtoch - bo było tanio, a gdzieś mi się obiło o uszy, że warto.
O ligach będę dyskutować, jak więcej polskiej fantastyki przeczytam :)
Czytałam, z uznaniem, całkiem dobry zbiór opowieści. Wrocław lubię, ale mimo wszystko najbardziej podobała mi się "Lodowa opowieść", uwielbiam takie zimne klimaty.
OdpowiedzUsuńAgnes
OdpowiedzUsuń"Lodowa opowieść" faktycznie była zupełnie inna niż reszta opowiadań - mnie podobał się tam nie tyle zimny klimat, co pomysł na rytuał dostępowania objawienia oraz sama koncepcja jedności z mistrzami, którzy odeszli. Ale ja chyba po prostu lubię czytać opisy różnych wymyślonych rytuałów, choć ten ze "Zbieracza burz" (o ile dobrze kojarzę, czytasz albo jesteś tuż po lekturze, prawda?) uważam za niepotrzebnie drastyczny :)
Istotnie - krwawy, okrutny i obrzydliwy. Jakby Kossakowska chciała udowodnić, że chociaż kobieta, krwi i flaków się nie boi.
OdpowiedzUsuńAgnes
OdpowiedzUsuńJa odniosłam wrażenie, że po sukcesie "Siewcy..." autorka chciała czymś zaskoczyć, pokazać, że kontynuacja będzie mocniejsza, ciekawsza. Mnie to nie przekonało - uważam, że "Zbieracz burz" i fabularnie, i stylistycznie (te opisy dylematów każdego bohatera przed każdym działaniem po prostu mnie irytowały) był słabszy, a cały ten rytuał - jak słusznie zauważyłaś - był po prostu obrzydliwy.
Ja byłam urzeczona tymi opowiadaniami. Choć wydanie drugie nie podobało mi się tak jak pierwsze to jednak czy tak czy siak warto sięgnąć po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuń