wtorek, 22 października 2013

Mariusz Urbanek BRZECHWA NIE DLA DZIECI

Obok Tuwima stanowił niekwestionowanego władcę mojej dziecięcej krainy wyobraźni. Zaczytana książka Brzechwa dzieciom czeka dziś w domu na kolejnych młodych czytelników. Jego Pan Kleks wyprzedził o dziesięciolecia Harry’ego Pottera bawiąc i trochę strasząc, a przede wszystkim zachwycając szkołą, w której naucza się niezwykłych przedmiotów. Ale choć to urocze i zabawne wierszyki zapewniły mu powszechne uznanie, Brzechwa był nie tylko dla dzieci. O tym w udanej biografii pisarza opowiada Mariusz Urbanek.

środa, 14 sierpnia 2013

Jim Butcher ŚMIERTELNA GROŹBA

Gdy jest się jedynym magiem w całym Chicago, naprawdę nie ma znaczenia, czy pada deszcz, czy wieje wiatr, czy nawet świeci słońce – zawsze ma się pełne ręce roboty, mało czasu na sen i niestety zawsze stoi się komuś na drodze w realizacji niecnego planu. Po problemach ze złym czarnoksiężnikiem, demonem i wilkołakami przyszedł czas na duchy. Niestety liczba mnoga nie jest tu przypadkowa, świat duchów bowiem nagle jakby oszalał, a śmiertelnie groźne zjawy każdej nocy wymagają interwencji Harry'ego, wspomaganego tym razem przez Michaela Carpentera – Rycerza Białego Boga.

Po kilku pracowitych nocach oczywiście jasnym się staje, że dziwne zachowanie duchów nie tylko jest przez kogoś wywoływane, ale ma związek z osobą maga. Do tego krótka i całkowicie służbowa wizyta w Nigdynigdy ściąga na niego uwagę matki chrzestnej – elfki Lei, której dawno temu coś obiecał. A że kłopoty lubią towarzystwo, w biurze Harry'ego pojawia się młoda dziewczyna, twierdząc, że bez jego pomocy nie przeżyje następnej nocy, a Bianca, z którą mag od pewnego czasu ma niezbyt przyjazne relacje, zaprasza go na oficjalny bankiet z okazji wyniesienia jej do godności margrabini Wampirzego Dworu – co oznacza, że do Chicago ściągną wampiry z całego kraju. Jest jeszcze dziewczyna Harry'ego – Susan Rodrigez – i jej dziennikarskie zainteresowania sprawami nadnaturalnego światka, niezbyt bezpieczne w zaistniałej sytuacji. I jeszcze kilka innych problemów, z którymi Harry musi się zmierzyć. Dużo? W tym wypadku naprawdę więcej znaczy lepiej.

środa, 7 sierpnia 2013

Delphine Bournay CHRUPEK I MIĘTUS - DZIKIE ZWIERZĘTA

Choć wydawałoby się, że nie ma prostszej rzeczy, niż napisanie historyjki dla najmłodszych, rodzice kilkuletnich pociech z całą pewnością wiedzą, że nie każda taka publikacja winna trafić do dziecięcych rąk. Szczególna wrażliwość młodego odbiorcy, branie wszystkiego nazbyt serio – bez zdolności odczytania, kiedy autor tylko puszcza oko do czytelnika - sprawiają, że często opowieść uznawana za zabawną i zupełnie niegroźną przez osobę kilka lat starszą może prawdziwe przerazić czy doprowadzić do łez cztero- czy pięciolatka. Przy zalewie kolorowych okładek trudno czasem wybrać pozycje odpowiednie dla tej grupy odbiorców. Chrupek i Miętus – dzikie zwierzęta Delphine Bournay – pierwsza część pięciotomowej serii o dwójce przyjaciół wydana niedawno nakładem wydawnictwa Dwie Siostry – wydawała się jednak pewniakiem. Nie dość, że seria we Francji stała się bestsellerem, to jej autorka i ilustratorka za jedną z części cyklu została uhonorowana nagrodą Prix Sorciero. Nie umniejszając uroku tej publikacji mam jednak wątpliwość, czy sugerowany przez wydawcę wiek 5+ właściwie określa grono adresatów.

sobota, 13 lipca 2013

Hubert Klimko-Dobrzaniecki GRECY UMIERAJĄ W DOMU

Po 1949 roku i przegranej tak zwanej drugiej bitwie o Grammos – ostatnim starciu wojny domowej w Grecji – do Polski trafiły tysiące uchodźców. Greckie rodziny zamieszkały także w Bielawie – rodzinnym mieście Huberta Klimko-Dobrzanieckiego. Kiedy teraz rozmawiam z młodymi ludźmi, obecność Greków 
w moim życiu wydaje się im tak nieprawdopodobna jak UFO. – wyjaśnia autor w wywiadzie opublikowanym niedawno w Rzeczypospolitej - Dlatego postanowiłem uwiecznić historię, która minęła. Grecy to byli wspaniali przyjaciele, których znałem z przedszkola, lekcji religii, liceum. Odstawali od polskiej społeczności. Byli barwniejsi.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Marian Orłoń, Jerzy Flisak OSTATNIA PRZYGODA DETEKTYWA NOSKA

Pan Ambroży Nosek to emerytowany detektyw, niegdyś postrach światka przestępczego, dziś – właściciel małego domku w rodzinnym Miasteczku, hodowca rzodkiewek, amator gry na flecie i przyjaciel psa Kuby, który po latach słuchania sam zdecydował się mówić. Wielcy detektywi mają jednak tę przypadłość, że niezależnie od miejsca pobytu i zawodowego statusu przyciągają zagadki kryminalne. Najpierw w Miasteczku pojawia się dziwny typ z ewidentnie sztuczną czarną brodą, który podejrzanie często obserwuje dwójkę przyjaciół. Potem z warsztatu zegarmistrza Ignacego Bratka skradziona zostaje pozytywka, którą do naprawy przyniósł aptekarz. Co zastanawiające, złodziej nie zabrał nic więcej, a zatem nakręcana zabawka jest bardziej wyjątkowa, niżby się mogło wydawać. Jak wiadomo, zły rozgłos szkodzi renomie interesu, dlatego zegarmistrz nie zgłasza sprawy na policji, tylko prosi o pomoc pana Noska. I tak stary detektyw rozpoczyna tytułową ostatnią przygodę, która - gwoli ścisłości – wcale nie jest ostatnia. Książka doczekała się bowiem kontynuacji (Detektyw Nosek i porywacze).

sobota, 29 czerwca 2013

Nowa Fantastyka 6/2013

Czerwcowa Nowa Fantastyka w zasadzie jest już wspomnieniem, ale tak dobrym, że warto o nim napisać choćby kilka słów.

Na okładce pierś pręży Superman i jemu właśnie poświęcony jest artykuł Andrzeja Kaczmarczyka Z Kryptona na ekrany. To przegląd ekranizacji i historia wzlotów i upadków filmowych przygód tego superbohatera, a także zapis nadziei i obaw związanych z Człowiekiem ze Stali. Ten sam autor w Star Trek – Nieznane wędrówki pisze o serialach poświęconych Zjednoczonej Federacji Planet – tych, które były i tych, które nadchodzą. W numerze jest również wywiad Bartosza Czartoryskiego z Drew Pearce'em, a w nim o tym, jak dzisiaj kręcić emocjonujące filmy akcji oraz tym, co widać i czego nie widać w Iron Man 3. Kino superbohaterskie mnie średnio interesuje, a ostatni kontakt ze Star Trekiem miałam chyba w szkole podstawowej (czyt. bardzo dawno temu) i raczej nieprędko się powtórzy, więc filmową część przeczytałam bez większego entuzjazmu.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Henry James W KLESZCZACH LĘKU

Jako dziecko lubiłam słuchać strasznych historii opowiadanych w gronie znajomych: że ktoś słyszał, jak komuś ukazał się w duch, komuś zanadto przyglądał się kierowca czarnej wołgi, a kogoś innego pod sam dom śledził dziwny nieznajomy, który potem długo w noc pukał do jego drzwi. Takie historie – podobno prawdziwe, choć przecież mało prawdopodobne – mają swój niewątpliwy urok. Łatwo zawiesić niewiarę i dać się wciągnąć w wir narracji uwiarygodnianej zapewnieniem osoby nam znanej, że tak właśnie było. Wznowiona w ubiegłym roku przez wydawnictwo Prószyński i S-ka powieść W kleszczach lęku Henry’ego Jamesa rozpoczyna się jako taka właśnie opowieść. Grono znajomych w starym dworze w okresie Bożego Narodzenia straszy się zasłyszanymi historiami. To jedna z nich – rzekomo autentyczna, spisana przez samą główną bohaterkę, z którą jednego z uczestników spotkania łączyła bliska relacja. Te informacje o pochodzeniu czytanego manuskryptu i jego autorce to jedyne wprowadzenie i komentarz do całej historii – niepokojącej, wieloznacznej, rodzącej więcej pytań niż odpowiedzi.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...