Na ile można poznać człowieka, obserwując go przy pracy przez kilka tygodni? Po lekturze „Niedzieli nad Sekwaną” stwierdzam, że jeśli pisze o tym Susan Vreeland, można się w takim człowieku niemal zakochać. Kim jest Pierre-Auguste Renoir wie chyba każdy, a jego „Śniadanie wioślarzy” pewnie wszyscy widzieli choć raz. W powieści biograficznej „Niedziela nad Sekwaną” autorka nie ograniczyła się jednak do zarysowania sylwetki tego genialnego malarza - poprzez pryzmat powstawania „Śniadania wioślarzy” niezwykle umiejętnie ukazała ona także życie bohemy paryskiej w 1880 roku, obraz społeczeństwa wciąż leczącego rany po wojnie francusko-pruskiej oraz proces rozpadu grupy impresjonistów.
Wiedzę o faktach opisanych w książce autorka w dużej mierze zaczerpnęła z wcześniejszych biografii Renoira, dokumentów opisujących życie w Paryżu pod koniec XIX wieku oraz dziejów impresjonizmu. Czytelnik poznaje malarza w wieku 39 lat. Porzucony przez kochaną przez siebie modelkę, której nie podobał się impresjonistyczny sposób przedstawienia jej na obrazie, Renoir w chwili zawiązania akcji znajduje się na rozdrożu i jako artysta, i jako dojrzały mężczyzna. Nadal szuka swojej drogi w malarstwie. Zdaje sobie sprawę, że jego młodość nieubłaganie się kończy i dotychczasowy styl życia ulegnie zmianie. Do tego zapoczątkowany przez Edgara Degasa rozłam w grupie impresjonistów postawił przed nim problem wyboru kierunku, w którym powinien podążyć w swoim malarstwie.
Przełomem okazał się krytyczny artykuł Zoli (w rzeczywistości zamieścił on Le Voltaire” cztery artykuły w czerwcu i lipcu 1880 roku), w którym ten zarzucał impresjonistom, że zbyt łatwo zadowalają się pracami niedokończonymi, w pogoni za uchwyceniem chwili tracą upodobanie do prac wymagających długiego i przemyślanego przygotowania i generalnie nie dorastają do zadania, jakiego się podjęli. Żeby udowodnić Zoli, że można być impresjonistą, a jednocześnie tworzyć dzieła prawdziwie wybitne, Renoir zdecydował się na namalowanie obrazu niezwykłego nie tylko ze względu na rozmiar (scenka z udziałem aż czternastu osób), ale i treść oraz styl. Ta decyzja odmieniła życie malarza, a czytelnikom dała kilkanaście godzin wyśmienitej lektury przedstawiającej proces powstawania dzieła i losy ludzi, bez których entuzjastycznego zaangażowania nie byłoby to możliwe.
Każdy z bohaterów powieści został świetnie zarysowany. Nawet postacie trzecioplanowe są wyraziste, mają swoją historię i po prostu żyją w książce. W tle fabuły, ale niezwykle ważny dla jej przebiegu, został ukazany Paryż u schyłku XIX wieku – tętniący życiem, oddychający sztuką, ale i brudny oraz często niebezpieczny. Vreeland umiejętnie prowadząc narrację z perspektywy rożnych osób, wplatając w rozmowy bohaterów obserwacje otaczającego ich świata, świetnie przedstawiła nie tylko życie artystów, ale i przekrój społeczny ówczesnej stolicy sztuki oraz styl życia jej mieszkańców. Ponadto, choć opowiadana w książce historia powstawania obrazu tętni radością i pozytywnymi odczuciami, w wielu bohaterach tkwi zadra wojny prusko-francuskiej, a smutne wspomnienia z nią związane dopełniają paletę emocji.
Opisując kilka tygodni z życia Renoira, Vreeland przedstawiła czytelnikom fascynującego człowieka, a lato 1880 roku w Paryżu i jego okolicach, widziane oczyma malarza i jego przyjaciół, jest naprawdę intensywne - pełne nieprawdopodobnych kolorów oraz wielkich emocji. Lojalnie uprzedzam: ta książka jest tak wciągająca, że mimo jej znacznej objętości trzeba bardzo uważać, żeby lektura nie skończyła się zbyt szybko (ja ostatnie sto stron celowo czytałam w żółwim tempie - tak żal mi było rozstawać się z bohaterami „Niedzieli nad Sekwaną”). Susan Vreeland stworzyła książkę magiczną - piękną, jak lato nad Sekwaną, barwną jak obraz impresjonisty i tak pełną uczuć, że w trakcie lektury nie zostawia miejsca na nic poza powieścią.
Na koniec mała zagadka: postacie widoczne na obrazach Reniora zazwyczaj są mu bliskie – uważał on, że najpiękniej maluje wtedy, kiedy kocha modeli. Może ktoś pokusi się zatem o odgadnięcie, tylko patrząc na „Śniadanie wioślarzy”, która z przedstawionych na obrazie pań jest przyszłą żoną Renoira? Po rozwiązanie odsyłam do książki.
Susan Vreeland, Niedziela nad Sekwaną
Bukowy Las, il. stron: 581
Ocena: 10/10
Wysoka ocena i zachęcająca recenzja a to oznacza, że trzeba książkę dopisać do listy:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Chętnie przeczytam, lubię impresjonizm i dawno nie czytałam niczego w tym stylu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam ją w planach, więc niedługo i ja się przekonam czy jest warta uwagi.
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie pozostaje nic innego jak zabrać się za czytanie:) A co do Twojej zagadki obstawiam Panią w tle w żółtym kapeluszu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Brzmi ciekawie, ale raczej tematyka nie dla mnie... :)
OdpowiedzUsuńJuż zanotowałam tę książkę na swoją listę do przeczytania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńkasandra_85
OdpowiedzUsuńDługo myślałam, czy dać "10", ale prawda jest taka, że ja dosłownie odpłynęłam z książką na trzy dni - kiedy jej nie czytałam, to o niej myślałam. Od rana do nocy. I wczoraj kupiłam biografię Renoira autorstwa jego syna, żeby "doczytać". To chyba świadczy o tym, jakie książka zrobiła na mnie wrażenie :)
Pozdrawiam :)
Joanna
W takim razie z pewnością Ci się spodoba - dużo tu mowy o samym malowaniu, o kolorach, świetle, perspektywie, chwytaniu ulotnej chwili. Moim zdaniem świetna książka. Gorąco polecam i pozdrawiam :)
cyrysia
Mam nadzieję, że Ciebie także zachwyci. Przyjemnej lektury :)
Stayrude
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam i zwracam uwagę, że na okładce jest tylko fragment obrazu :)
Pozdrawiam
Immora
Jak będziesz miała okazję, to sprawdź, czy aby na pewno nie dla Ciebie :)
Agnieszka
Polecam i pozdrawiam :)