To książka o krwawych walkach, brutalności i śmierci, bo taka być musi opowieść o Wikingach. Bo tacy są ich bogowie, co uzmysławia sobie i czytelnikom jeden z bohaterów, stwierdzając, że „każdy z nich był bogiem śmierci i wojny jednocześnie: Freya, bogini płodności i wojny, Thor, bóg gromów i wojny, Frey, wprawdzie bóg radości i urodzaju, acz śmiały w boju. Jeno Loki nie był wojowniczy.(...) Nic dziwnego, że go zakuli w łańcuchy”. Odyn w tej historii to bóg straszny, bóg wisielców, pan obłędu i poległych, najbieglejszy w magii. Gdy prowadził do boju swych gorliwych wyznawców – berserków – w szale zbijania nie oszczędzali nikogo.
To książka o magii i przeznaczeniu. Magia jest mroczna, karmi się bólem, cierpieniem i wyrzeczeniami. Kto chce pomocy bogów, musi osiągnąć stan między życiem a śmiercią. Cena jest nierzadko tak duża, że objawienia trudno oddzielić od wytworów szalonego umysłu. Przeznaczenie realizuje się w równej mierze mimo usilnych starań, by je zmienić, jak i dzięki nim. Trudno zresztą określić ludzkie przeznaczenie na podstawie niejasnej wieszczby.
To książka o miłości, takiej na przekór wszystkiemu. Takiej, dla której wyzywa się bogów i walczy ze światem i sobą. O więzach krwi i przyjaźni, o lojalności i poddaństwie gotowym do każdej ofiary.
Wydawca uprzedza, że autor w niekonwencjonalny sposób ujął mit o wilkołaku. I należy mu wierzyć. To nie jest historia o ludziach zarażonych wirusem lykantropii, których pełnia zmusza do przemiany. Tu jest magia i są bogowie. Kto nie zna nordyckich mitów o wilku, nich sięgnie po książkę.
Osadzona w wikińskich realiach książka wciąga w mroczny świat wojowników. Poprowadzone z rozmachem opisy wypraw łupieskich, religijnych rytuałów, dworskiej polityki i etykiety czy zwyczajów handlowych stanowią niezwykle ciekawe i bogate tło fabuły. Duże brawa należą się tłumaczowi, który w przypisach objaśnia znaczenie staronordyckich kenningow (omówień poetyckich) i stosowane przez autora odwołania do wikińskich mitów, wskazuje dzisiejsze nazwy wspominanych przez pisarza ludów czy miejsc, w których zlokalizował on fabułę. Z pewnością ułatwia to odbiór książki, oszczędzając samodzielnych poszukiwań.
Są tu królowie, książęta, wojowie, czarownice, szamani, kmiecie, kupcy oraz wilkoludy. I bogowie. Losy poszczególnych postaci splatają się ze sobą, związane nicią przeznaczenia. Autor bawi się z czytelnikiem, zwodząc go, nie pozwalając jednoznacznie stwierdzić, kto jest obrońcą, a przed kim bronić się należy. Nie chcę pisać o fabule, a czytelników, którzy lubią samodzielnie poznawać całą historię od początku, przestrzegam przed czytaniem opisu z okładki książki. Wprawdzie pozycja ta liczy prawie 580 stron, ale po co pozbawiać się przyjemnej niepewności co do treści kilkudziesięciu pierwszych kartek?
Pomimo znacznej objętości, dzięki częstym zwrotom akcji książkę czyta się szybko. Opowiadanie historii z perspektywy kilku bohaterów nie tylko pozwala autorowi na przekazanie większej ilości informacji o zdarzeniach, ale i ukazuje czytelnikowi motywy kierujące poszczególnymi postaciami. Staronordyccy bogowie i wieszczby wprowadzają do historii element mrocznej magii. Język, lekko stylizowany na staropolski, jest prosty i czyta się go naturalnie.
Nie mam dużego porównania z innymi powieściami z gatunku dark fantasy, ale książka dostarczyła mi niezłej rozrywki na kilka wieczorów. Ciekawe tło i wartka akcja nie pozwalały zbyt długo się zastanawiać nad kilkoma zbytnimi uproszczeniami fabuły. Czasem trzeba po prostu dać się porwać historii, a ta historia porywa.
M.D.Lachlan, Synowie boga, Prószyński i S-ka, 2011
Moja ocena: 4/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Dark fantasy?? Nie czytałam książek z tego gatunku, więc może czas najwyższy nadrobić zaległości:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Właśnie dzisiaj na lekcji czytaliśmy tekst o Wikingach, więc temat jest na czasie. :) Bardzo zachęcająca recenzja, a ja właśnie planuję odnowić swoją przyjaźń z literaturą fantasy, którą okrutnie zaniedbałam.
OdpowiedzUsuńkasandra_85
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to pewnie była moja pierwsza książka dark fantasy, tylko znudziło mi się pisać w recenzjach, że to moje pierwsze spotkanie z autorem, gatunkiem itd. ;) Książkę polecam - Wikingowie, staronordyccy bogowie i rytualna magia tworzą wciągającą mieszankę:)
Lirael
Ciekawa jestem odbioru książki przez czytelnika, który ma wiedzę o Wikingach, więc jeśli skusisz się na ten tytuł w ramach powrotu do fantasy, z przyjemnością przeczytam recenzję:)
Ja sięgnęłam po książkę mając o Wikingach wiedzę znikomą, zachęcona po części - przyznam ze wstydem - niedawną lekturą książek Katie MacAlister, która kilkakrotnie wykorzystała motyw wikińskich bogów i wojowników w swoich paranormalnych romansach. Oczywiście jej książki różniły się znacznie od mojej ostatniej lektury, ale kiedy temat jest wdzięczny, ma swój urok niezależnie od sposobu, w jaki jest realizowany:)
Hmmm brzmi nieźle. Co prawda oklepane schematy trochę odpychają, ale jeżeli są naprawdę dobrze napisane, wtedy można przymknąć na nie oko:)
OdpowiedzUsuńPoza tym fajna okładka:))
Pytanie tylko, czy pośród tak wielu świetnych ksiażek, znajdę miejsce na dobrze napisanego średniaka?:))
podsluch
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie wiem, na ile schematy są oklepane, bo zwyczajnie tego rodzaju książek zbyt wielu nie czytałam. Może fabuła, o której milczę, jest szalenie oryginalna? Nie mam porównania:)
Okładka faktycznie jest niezła. Dodatkowo - czego nie widać na obrazku - jest "zakładana", więc mocniejsza.
A miejsce na dobrze napisanego średniaka powinieneś znaleźć - jak będziesz czytał tylko dzieła wybitne, przestaniesz je doceniać:)
Mam ją do recenzji. Na razie recenzji nie czytam, żeby nie psuć sobie niespodzianki - zobaczymy, czy będę miał podobne odczucia ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Ustawienia -> Komentarze -> wyłącz weryfikację obrazkową
Fenrir
OdpowiedzUsuńRozumiem zapobiegliwość:) O fabule nie pisałam, bo sama nie lubię o niej czytać przed lekturą, ale czasami czyjeś ogólne wrażenie potrafi zbudować określone oczekiwania - nie warto ryzykować, jeśli planuje się czytanie książki w niedalekiej przyszłości :)
Będę wypatrywała Twojej recenzji, bo bardzo jestem ciekawa, jak "Synowie..." wypadają na tle innych książek tego rodzaju - ja nie bardzo mam tło dla takiej oceny :)
viv
OdpowiedzUsuńTak jakoś odniosłem wrażenie z recenzji, że książka Cię nie powaliła na kolana:) A domniemaną wtłórność sam sobie dopowiedziałem:) Może rzeczywiście należy jej spróbować. Zobaczymy co Fenek napisze o niej;)
podsluch
OdpowiedzUsuńTło fabuły bardzo mi się podobało - pewnie dlatego, że dla mnie to było coś nowego. Ale w samej fabule - choć (mały spojler) pomysł z wykorzystaniem mitu ciekawy - dla mnie po prostu coś nie zagrało. Czytało się dobrze, wciągnęło, ale na kolana nie powaliło. Może kwestia oczekiwań - założyłam, że będzie niesamowicie, a było tylko dobrze:)
Ale zanim wyrobisz sobie wstępną opinię, zobacz co napiszą znawcy gatunku - oni mają porównanie. Sama jestem ciekawa takiej oceny:)
Oj... bardzo chcę przeczytać tą książkę. Na szczęście już wkrótce zobaczę się z moją siostrą i być może pożyczę :). Sama okładka mnie po prostu hipnotyzuje. Dark fantasy...uwielbiam :D.
OdpowiedzUsuńRaya - abym Ci ją "być może pożyczyła" to muszę ją najpierw sama przeczytać:D A książka bardzo mnie ciekawi, i z pewnością sięgnę po nią w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńRaya
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że siostra szybko znajdzie wolną chwilę, przeczyta i pożyczy:)
Radosiewka
Życzę tej wolnej chwili w niedalekiej przyszłości:)
I oczywiście - Wam obu - życzę przyjemnej lektury:)
Cóż... Viv, ja też życzę mojej siostrze wolnej chwili ;]. Może wynegocjuję wymianę na tą książkę, nie wiem czemu, ale tak mnie oczarowałaś swoją recenzją i jeszcze tak okładka.
OdpowiedzUsuńRaya
OdpowiedzUsuńŻyczę pomyślnych negocjacji! I mam nadzieję, że lektura książki wynagrodzi Ci nakład pracy poniesiony na jej zdobycie:)
Wikińska etykieta dworska? Łatafak? :-D
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńRozumiem, że już po lekturze "Synów boga" i stąd taka dogłębna analiza mojego skromnego tekstu? ;)
Mieli władcy Wikingów dwory? Mieli. Były określone zasady zachowania się na tych dworach? Były. No to jak dla mnie była i wikińska etykieta dworska :)
PS. Czyżbym rozbawiła Fenrira? :)
Wiesz, etykieta dworska pasuje do wikinga niczym słoneczny cień na miękkim kamieniu...
OdpowiedzUsuńGdzie tam po lekturze, dopiero się zabiorę - naczelny z Valkirii mnie zabije, jak mu recek nie oddam.
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńDoceniam porównanie - bardzo twórcze ;)
Ja się i tak będę upierać przy swoim: jeśli jest zbiór norm zachowania na dworze, to jest i etykieta dworska. Jakość tych norm jest bez znaczenia, ważne, że każdy dwór ma swój ceremoniał - również wikiński. Nawet jeśli to psuje image Wikinga w Twoich oczach ;)
Jeśli naczelny ma skłonności do zabijania, to lepiej mu faktycznie nie podpadać, tylko grzecznie pisać kolejne recenzje :)
A najgorsze, że ma mnie pod ręką zazwyczaj. :-(
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńKarny i zawsze pod ręką - taki (współ)pracownik, to skarb! Nic tylko pogratulować naczelnemu doboru personelu :)
Tobie pozostaje czerpać dumę z dobrze wykonywanych obowiązków, a w chwilach zwątpienia powtarzać sobie, że przecież jesteś skarbem ;)
viv, do cholery - a tak w ogóle to za nazwanie Lachlana dark fantasy powinni ci uszy oberwać... Dark fantasy to np. Łukjanienka, ale nie Lachlan.
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńZacząłeś już czytać, czy znów takie ogólne refleksje? :)
Emocje mogę zrozumieć, ale więcej wyrozumiałości proszę:)
Sama tego nie wymyśliłam - książkę tak przyporządkowano na którymś portalu z fantastyką. Wydawnictwo określa ją mianem mrocznej fantasy. A ja nigdy wcześniej tego rodzaju książek nie czytałam, więc uwierzyłam, że "Synów boga" można zaliczyć do dark fantasy (choć jeśli dark ma mieć elementy horroru, to ja ich w tej książce nie znalazłam). I tyle. Ale żeby za to od razu uszy obrywać?! ;)
To jak, według znawcy, powinno się określić gatunek? Po prostu fantasy?
Daj doczytać, to wydam wyrok, jak można to kwalifikować.
OdpowiedzUsuńFenrir
OdpowiedzUsuńCzyli czytasz. Dobrze, będę czekać wyroku jak kania dżdżu:)