Motto Habsburgów "Niech inni toczą wojny, ty, szczęśliwa Austrio, żeń się" słyszeli zapewne wszyscy. Szczęście poddanych, którym za pomocą mariaży oszczędzono wyniszczających działań zbrojnych, oraz potęgę władców, którzy przez wpływy uzyskane na innych dworach europejskich mogli lepiej chronić interesy Austrii, budowały jednak małe nieszczęścia tych, którzy od najmłodszych lat przygotowywani byli do poślubienia obcej, niekochanej, czasem wręcz odrażającej osoby i spędzenia reszty życia z daleka od tego, co znane, na łasce i niełasce nowej rodziny i poddanych.
Stanowiąca pierwszą część trylogii powieść Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu autorstwa Juliet Grey obejmuje wczesny etap życia przyszłej królowej Francji, której tragiczne losy wciąż fascynują kolejnych twórców. Opisane wydarzenia – od obietnicy mariażu z delfinem Ludwikiem Augustem po śmierć króla Ludwika XV – w sposób naturalny podzielić można na lata spędzone w Austrii na przygotowaniach do wypełnienia roli delfiny oraz pierwszy okres życia we Francji po ślubie z delfinem.
Gdy Maria Antonina – najmłodsza córka Marii Teresy Habsburg i Franciszka I Lotaryńskiego – została przyrzeczona przyszłemu królowi Francji, miała zaledwie dziesięć lat, całkiem pstro w głowie i przeświadczenie, że od losu przykładnej żony na którymś z europejskich dworów dzielą ją całe lata i starsze siostry na wydaniu. Nagle stała się największą nadzieją Habsburgów, ich gwarancją utrzymania kruchego przymierza z Francją – istotnego wobec rosnących w siłę sąsiadów. Polityczna decyzja o zamążpójściu nie tylko położyła ogromny ciężar odpowiedzialności na barki młodej arcyksiężniczki, ale i rozpoczęła proces żmudnych przygotowań, które z poczwarki uczynić miały motyla godnego ręki wnuka Ludwika XV. Młodziutka Maria Antonina musiała szybko pogodzić się z gorzką prawdą, że nie jest wystarczająco ładna, zgrabna czy mądra, aby sprostać wymaganiom Burbonów. Intensywna edukacja (obejmująca między innymi naukę historii, geografii, języka, specyficznego sposobu poruszania się czy popularnych w Wersalu gier towarzyskich), często bolesne zabiegi upiększające, niemal stałe niezadowolenie Marii Teresy, która przede wszystkim była cesarzową, a dopiero potem matką, i zdradliwe ciało, które nie chciało dojrzewać – temu wszystkiemu kres miało dać wyczekiwane małżeństwo.
Ślub zmienił jednak tylko rodzaj problemów, z którymi młoda delfina musiała się borykać. W Wersalu, w którym przepisy etykiety regulowały każdą, nawet najbardziej błahą część życia, a intrygi były na porządku dziennym, Maria Antonina – samotna i zdana tylko na siebie – musiała zdobyć serca Francuzów, zyskać wpływ na męża i panującego dziadka i szybko dać dziedzica Burbonom. Naiwna i niewinna, nie tyle głupiutka, co niedoświadczona księżniczka ze zdziwieniem obserwuje kompletnie obcy jej świat, w którym musi się odnaleźć, coraz bardziej świadoma tego, że jeden uśmiech czy słowo delfiny może prowadzić do incydentów na skalę międzynarodową. Jeśli w pierwszej części książki czytelnik obserwował zabiegi dziecka, by zaspokoić polityczne ambicje matki i zasłużyć na choćby cień jej uznania, w wydarzeniach rozgrywających się w Wersalu widzi, jak Maria Antonina powoli dojrzewa psychicznie do narzuconej jej roli, choć wciąż na jej decyzje i działania wpływ mają inni, w tym cesarzowa.
Podkreślenia wymaga dbałość autorki w oddaniu detali epoki, warunków życia oraz dworskich zwyczajów Habsburgów i Burbonów. Zderzenie dwóch zupełnie odmiennych koncepcji życia dworskiego jest tym silniejsze, że obserwujemy je z perspektywy Marii Antoniny, która wciąż porównuje Wersal z dworami Habsburgów, punktując różnice, zwłaszcza w zakresie higieny i racjonalności zachowania (sztywne zasady francuskiej etykiety często graniczą z absurdem). Pisarka przybliża także aspekt polityczny mariażu i jego wpływ na poczynania Austrii, również w kwestii polskiej. Opowieść snutą z perspektywy samej Marii Antoniny uzupełnia korespondencja prowadzona przez delfinę, jej matkę i austriackiego dyplomatę skierowanego do Francji – hrabiego de Mercy-Argenteau.
Poza oddaniem charakteru czasu i miejsca akcji, autorce udało się wiarygodnie nakreślić sylwetki bohaterów. Maria Antonina, dzięki swojej determinacji, by podołać wyzwaniu, jakie postawiło przed nią życie, szybko zdobywa sympatię czytelników. Juliet Grey sprytnie wplata przy tym w fabułę odpowiedzi na niesłusznie stawiane delfinie zarzuty (na przykład przypisujące jej słowa: Nie mają chleba, niech jedzą ciastka). To z całą pewnością nie postać idealna, ale trudno nie dopingować jej staraniom, by zadowolić matkę, a potem – by zyskać uczucie męża: niezdarnego, milczącego, wzdrygającego się przy każdej próbie dotyku. Autorka deklaruje w posłowiu chęć ukazania Ludwika Augusta i Marii Antoniny w innym świetle niż tym, w jakim długo widziała ich historia: przedstawia ich jako chowanych pod kloszem, niedoświadczonych i wykorzystywanych przez otoczenie dla własnych celów nastolatków. Jej życzliwość dla młodych bohaterów, którzy zmierzyć się musieli z poważnymi problemami osobistymi, udziela się w trakcie lektury.
Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu to kolejna z wydanych przez Bukowy Las powieści o wyjątkowych, ważnych kobietach w dziejach Francji. Opowiadane w nich historie wzajemnie się uzupełniają: Józefina w pierwszym etapie rewolucji widzi Marię Antoninę w teatrze, a potem – gdy zostaje żoną Napoleona i zamieszkuje w pałacu – wspomnienie nieszczęśliwej królowej często jej towarzyszy. W Kochance Słońca ukazane zostały początki i powody wprowadzenia przez Ludwika XIV tak znienawidzonej przez Marię Antoninę etykiety na Wersalu, a także przebudowa domku myśliwskiego w królewski dwór. Wszystkie te powieści stanowią przy tym po prostu bardzo dobre książki, świetnie sprawdzające się w kategorii romansu historycznego, ale nie tylko – miłość jest tylko jednym z wątków fabularnych. Dlatego warto polecić całą tę nienazwaną jeszcze serię, której tom o Marii Antoninie stanowi kolejną, zdecydowanie wartą uwagi (i lektury) część.
Stanowiąca pierwszą część trylogii powieść Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu autorstwa Juliet Grey obejmuje wczesny etap życia przyszłej królowej Francji, której tragiczne losy wciąż fascynują kolejnych twórców. Opisane wydarzenia – od obietnicy mariażu z delfinem Ludwikiem Augustem po śmierć króla Ludwika XV – w sposób naturalny podzielić można na lata spędzone w Austrii na przygotowaniach do wypełnienia roli delfiny oraz pierwszy okres życia we Francji po ślubie z delfinem.
Gdy Maria Antonina – najmłodsza córka Marii Teresy Habsburg i Franciszka I Lotaryńskiego – została przyrzeczona przyszłemu królowi Francji, miała zaledwie dziesięć lat, całkiem pstro w głowie i przeświadczenie, że od losu przykładnej żony na którymś z europejskich dworów dzielą ją całe lata i starsze siostry na wydaniu. Nagle stała się największą nadzieją Habsburgów, ich gwarancją utrzymania kruchego przymierza z Francją – istotnego wobec rosnących w siłę sąsiadów. Polityczna decyzja o zamążpójściu nie tylko położyła ogromny ciężar odpowiedzialności na barki młodej arcyksiężniczki, ale i rozpoczęła proces żmudnych przygotowań, które z poczwarki uczynić miały motyla godnego ręki wnuka Ludwika XV. Młodziutka Maria Antonina musiała szybko pogodzić się z gorzką prawdą, że nie jest wystarczająco ładna, zgrabna czy mądra, aby sprostać wymaganiom Burbonów. Intensywna edukacja (obejmująca między innymi naukę historii, geografii, języka, specyficznego sposobu poruszania się czy popularnych w Wersalu gier towarzyskich), często bolesne zabiegi upiększające, niemal stałe niezadowolenie Marii Teresy, która przede wszystkim była cesarzową, a dopiero potem matką, i zdradliwe ciało, które nie chciało dojrzewać – temu wszystkiemu kres miało dać wyczekiwane małżeństwo.
Ślub zmienił jednak tylko rodzaj problemów, z którymi młoda delfina musiała się borykać. W Wersalu, w którym przepisy etykiety regulowały każdą, nawet najbardziej błahą część życia, a intrygi były na porządku dziennym, Maria Antonina – samotna i zdana tylko na siebie – musiała zdobyć serca Francuzów, zyskać wpływ na męża i panującego dziadka i szybko dać dziedzica Burbonom. Naiwna i niewinna, nie tyle głupiutka, co niedoświadczona księżniczka ze zdziwieniem obserwuje kompletnie obcy jej świat, w którym musi się odnaleźć, coraz bardziej świadoma tego, że jeden uśmiech czy słowo delfiny może prowadzić do incydentów na skalę międzynarodową. Jeśli w pierwszej części książki czytelnik obserwował zabiegi dziecka, by zaspokoić polityczne ambicje matki i zasłużyć na choćby cień jej uznania, w wydarzeniach rozgrywających się w Wersalu widzi, jak Maria Antonina powoli dojrzewa psychicznie do narzuconej jej roli, choć wciąż na jej decyzje i działania wpływ mają inni, w tym cesarzowa.
Podkreślenia wymaga dbałość autorki w oddaniu detali epoki, warunków życia oraz dworskich zwyczajów Habsburgów i Burbonów. Zderzenie dwóch zupełnie odmiennych koncepcji życia dworskiego jest tym silniejsze, że obserwujemy je z perspektywy Marii Antoniny, która wciąż porównuje Wersal z dworami Habsburgów, punktując różnice, zwłaszcza w zakresie higieny i racjonalności zachowania (sztywne zasady francuskiej etykiety często graniczą z absurdem). Pisarka przybliża także aspekt polityczny mariażu i jego wpływ na poczynania Austrii, również w kwestii polskiej. Opowieść snutą z perspektywy samej Marii Antoniny uzupełnia korespondencja prowadzona przez delfinę, jej matkę i austriackiego dyplomatę skierowanego do Francji – hrabiego de Mercy-Argenteau.
Poza oddaniem charakteru czasu i miejsca akcji, autorce udało się wiarygodnie nakreślić sylwetki bohaterów. Maria Antonina, dzięki swojej determinacji, by podołać wyzwaniu, jakie postawiło przed nią życie, szybko zdobywa sympatię czytelników. Juliet Grey sprytnie wplata przy tym w fabułę odpowiedzi na niesłusznie stawiane delfinie zarzuty (na przykład przypisujące jej słowa: Nie mają chleba, niech jedzą ciastka). To z całą pewnością nie postać idealna, ale trudno nie dopingować jej staraniom, by zadowolić matkę, a potem – by zyskać uczucie męża: niezdarnego, milczącego, wzdrygającego się przy każdej próbie dotyku. Autorka deklaruje w posłowiu chęć ukazania Ludwika Augusta i Marii Antoniny w innym świetle niż tym, w jakim długo widziała ich historia: przedstawia ich jako chowanych pod kloszem, niedoświadczonych i wykorzystywanych przez otoczenie dla własnych celów nastolatków. Jej życzliwość dla młodych bohaterów, którzy zmierzyć się musieli z poważnymi problemami osobistymi, udziela się w trakcie lektury.
Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu to kolejna z wydanych przez Bukowy Las powieści o wyjątkowych, ważnych kobietach w dziejach Francji. Opowiadane w nich historie wzajemnie się uzupełniają: Józefina w pierwszym etapie rewolucji widzi Marię Antoninę w teatrze, a potem – gdy zostaje żoną Napoleona i zamieszkuje w pałacu – wspomnienie nieszczęśliwej królowej często jej towarzyszy. W Kochance Słońca ukazane zostały początki i powody wprowadzenia przez Ludwika XIV tak znienawidzonej przez Marię Antoninę etykiety na Wersalu, a także przebudowa domku myśliwskiego w królewski dwór. Wszystkie te powieści stanowią przy tym po prostu bardzo dobre książki, świetnie sprawdzające się w kategorii romansu historycznego, ale nie tylko – miłość jest tylko jednym z wątków fabularnych. Dlatego warto polecić całą tę nienazwaną jeszcze serię, której tom o Marii Antoninie stanowi kolejną, zdecydowanie wartą uwagi (i lektury) część.
Juliet Grey, Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu
Bukowy Las, 2013, il. stron: 392
Moja ocena: 5/6
Recenzja ukazała się wcześniej w Gildii
Książka przeczytana w ramach wyzwania Trójka e-pik
To w takim razie czekam na całą trylogię o Marii Antoninie i liczę na to, że doczeka się ładnego wydania w pudełku, tak jak Józefina. ^^
OdpowiedzUsuńA na razie z podobnych klimatów wciąż maltretuję Anglię, tamtejsi władcy i władczynie pochłonęli mnie bez reszty. Ale tylko utwierdzam się w przekonaniu, jak świetne są powieści historyczne. Najlepsza odskocznia od fantastyki. :D
A Tobie udało się kupić Józefinę w pudełku? :)
UsuńJa z angielskich powieści historycznych czytałam za to niewiele - będę musiała nadrobić braki i w stanie posiadania, i w lekturze :)
I jest jak piszesz - to, co było, jest najlepszą odskocznią od tego, czego nie było. Bo to, co jest, w literaturze mnie w sumie nie interesuje, za wyjątkiem reportaży :)
To, co jest, też mnie zdecydowanie interesuje najmniej. Niewielu jest pisarzy zajmujących się taką typową prozą współczesną, których czytuję. Choć paru wybrańców by się znalazło, np. Jeffrey Eugenides czy Ian McEwan. :)
UsuńA Józefinę mam w ładnym pudełku, o takim: http://www.gandalf.com.pl/o/jozefina-jozefina-i-napoleon,big,309781.jpg Kiedyś na allegro za całkiem niezłą kwotę przydybałam. ^^
Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wspomniałaś Eugenidesa, bo właśnie dzisiaj kupiłam okazyjnie jego "Przekleństwa niewinności" i mam zamiar go testować (kiedyś) :)
UsuńWidziałam kiedyś na stronie wydawnictwa ten trójpak - to chyba była jakaś limitowana edycja. Ładnie się prezentuje :)
O, "Przekleństwa niewinności" to jedna z moich ulubionych książek. Do tego ma naprawdę dobrą ekranizację. Tak więc myślę, że trafny wybór. :)
UsuńJa dopiero co kupiłam jego najnowszą powieść, "Intryga małżeńska", stąd pewnie mi się przypomniał. :)
Już nie mogę się doczekać kontynuacji! Masz rację, znakomita lektura (a o motcie wcześniej nie słyszałam :D)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku doczekamy się przynajmniej drugiego tomu :)
UsuńNo proszę, a mnie się wydawało, że jak ja słyszałam dawno temu, to musiał już każdy :)
Pozdrawiam ciepło :)
Mnie tez sie ta książka bardzo podobała :D Czekam na kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńTo proponuję wspólne trzymanie kciuków za tom drugi najpóźniej na jesieni :)
Usuń