czwartek, 28 czerwca 2012

Anthony Huso MAGIA KRWI


„Magia krwi”, debiut powieściowy Anthony'ego Huso, miała stanowić wciągające połączenie oryginalnej magii ze steampunkowym światem. Niestety rezultat nie spełnił moich oczekiwań i mimo kilku ciekawych elementów całość okazała się lekturą raczej ciężkostrawną. Nie dość, że nie zaciekawiło ani pierwsze zdanie, ani nawet kilkanaście pierwszych stron, przez pewien czas miałam wrażenie lektury raczej kiepskiego romansu, niż porywającego fantasy. Z biegiem wydarzeń odbiór powieści nieco się poprawił, ale pozostało wrażenie nadmiernego udziwnienia fabuły, która samej swej istocie nie jest skomplikowana czy oryginalna. 

Młody Caliph Howl po skończeniu nauki w szkole dla magów ma przejąć koronę księstwa Stonehold, w którym przeciągający się okres rządów Rady prowadzi nie tylko do zagrożenia ze strony państw sąsiednich, ale i umacnia notowania samozwańczego pretendenta do tronu. Do tego trudna sytuacja zewnętrzna sprawia, że Stonehold - w dużej mierze uzależniony od dostaw z państw ościennych - musi poradzić sobie z problemem niedostatecznej ilości żywności i energii.  Odpowiedzialność za powierzonych ludzi zmusza króla do dokonywania wyborów trudnych moralnie. Jego sytuacji nie ułatwia także fakt, że polityczne intrygi i sojusze zawierane przez wrogie mu siły sięgają aż do jego najbliższego otoczenia, a ukochana kobieta jest jedną ze znienawidzonych powszechnie wiedźm Shradnae. Równolegle prowadzony jest wątek Seny, wspominanej wiedźmy. Opętana marzeniem o otwarciu tajemniczej księgi „Cisrym Ta”, zawierającej wiedzę o potężnej przedwiecznej magii, podporządkowuje ona swoje życie temu jednemu celowi. 


Trzeba przyznać, że sam wątek intryg, w których sieć wrzucony jest młody władca, wypada nieźle. Dość przekonująco autor ukazuje także wdrażanie się Calipha w nowe obowiązki: młodzieniec  dysponuje wprawdzie inteligencją, akademicką wiedzą i odwagą, brakuje mu jednak doświadczenia politycznego i dworskiego obycia. Czytelnik poznaje wraz z nim tajniki rządzenia, szuka godnych zaufania sprzymierzeńców oraz boleje nad tym, że racja stanu nie zawsze da się pogodzić z przyzwoitością, nie mówiąc już o dobroci serca. 

Dość ciekawie przedstawia się także wykreowany przez Huso świat, choć w mojej ocenie autor nie wykorzystuje w pełni jego potencjału. W odróżnieniu od większości powieści fantasy, akcja „Magii krwi” zostaje osadzona w okresie rozwoju przemysłowego, opartego na parze i wątpliwych moralnie źródłach energii. Do tego wydarzenia rozgrywające się w księstwie Stonehold w dużej mierze umiejscowione są w jego stolicy, Isce. Jej zróżnicowane dzielnice – od  miejsc życia i rozrywki bogatych, po rejony, w które straszno się zapuszczać nawet siłom porządkowym - wypadają dość realistycznie. Także opisywane przez autora wynalazki i rozwiązania techniczne zasługują na uwagę, choć przeszkadza nieco zawiły sposób ich przedstawiania.  

Choć sama magia nie jest w tej powieści najważniejsza, polski tytuł książki nie jest przypadkowy. Huso proponuje czytelnikom holomorfię – magię opartą o matematyczne formuły, która energię potrzebną do aktywizowania zaklęcia czerpie z krwi. To nie jedyny paranormalny element powieści. Z tajemniczą księgą „Cisrym Ta” powiązane są moce i byty, o których świat wolałby zapomnieć, a już samo odnalezienie księgi przez Senę pobudza niektóre z nich do działania. Siła zaklęć, do jakich zdolni są bohaterowie „Magii krwi”, nieraz wręcz poraża, a sądząc po wspomnieniach dotyczących wujka Calipha, który był nekromantą oraz przeżyciach Seny opisanych w końcowej części powieści, w dalszych częściach trylogii czytelnik może się spodziewać jeszcze większych emocji. 

Główni bohaterowie powieści to Caliph i Sena, a ich dziwna relacja oparta z uczuciu zbliżonym do miłości i wzajemnym przyciąganiu fizycznym odgrywa istotną rolę w powieści. Przed każdym z nich autor postawił trudne zadanie i ciekawe jest śledzenie, jak wiele siebie każde z nich będzie gotowe poświęcić, aby zrealizować swoje zamierzenia. Calipha zresztą łatwo polubić za pewną rozwagę w działaniach i silnie zakorzenione poczucie słuszności, Sena natomiast długo stanowi zagadkę chyba nawet dla samej siebie.

Rozpatrywane osobno składniki sugerowałyby wciągającą historię. Niestety lektura książki często była męcząca. Czytelnik bez przygotowania wrzucany jest w świat powieści, a opisywane zdarzenia nie są na tyle ciekawe, aby stopniowe odkrywanie kolejnych jego elementów i historii odbywało się bezboleśnie. Mnogość faktów i pojawiających się wciąż nowych, dziwacznie nazywanych postaci, których znaczenie dla rozwoju fabuły ciężko jest przewidzieć, w połączeniu z dość ciężkim stylem i wspomnianymi już zawiłymi opisami technologii i wynalazków, skutecznie obniżały rozrywkowe walory powieści. Dlatego choć po upływie kilku tygodni od zakończenia lektury w głowie pozostało wspomnienie głównie elementów pozytywnie wyróżniających „Magię krwi” na tle innych książek fantasy, pamiętając niemal nieustannie towarzyszące lekturze znużenie i lekką irytację trudno mi ocenić książkę na więcej niż bardzo słabą czwórkę.

Anthony Huso, Magia krwi
Prószyński i S-ka, 2011, il. stron: 656
Moja ocena: 4-/6

14 komentarzy:

  1. W sumie brzmi to ciekawie. Taka racjonalna magia? Hm... widziałam wiele recenzji tej książki, ale jakoś nie pomyślałam sobie, żeby przeczytać tę książkę. Jak widać po twojej ocenie nie wypada tak słabo jak sądziłam na początku. W wakacje będę miała trochę czasu, wiec jak najdzie mnie ochota na taką zwykłą-niezwykłą fantastykę, to może sięgnę po tą książkę.

    Pozdrawiam.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samą oceną liczbową się nie sugeruj, bo 1/ ja po prostu stawiam książkom dość dobre oceny: jak przejrzysz wpisy, to ledwie kilka książek oceniłam na 3/6. 4-/6 to na tym blogu kiepski wynik :) 2/ zaraz po skończeniu lektury książka miała dostać 3/6, tak mnie zmęczyła. Tylko nie można jej odmówić kilku walorów, dlatego jak już trochę zapomniałam, jak ciężko szło mi czytanie, ocena poszła nieco w górę :)
      Ale spróbuj sama. Spotkałam bardzo różne opinie o tej książce, a Moreni, o ile dobrze kojarzę, uznała ją za jedną z lepszych czytanych przez nią w serii Nowa Fantastyka.
      I ja pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli mamy podobne odczucia. Choć ja chyba bardziej rygorystyczne, bo utknęłam gdzieś koło setnej strony i chyba już raczej dalej nie pójdę. To jest coś strasznego... Facet chciał zrobić coś nowego, oryginalnego w miarę możliwości a po prostu nie wyszło. Najbardziej to nie mogę przejść nad opisywaniem świata zewnętrznego. Bo tak opisuje, jakby go wcale nie opisywał, a dodatku wszystko co mogłoby wprowadzić jakiś porządek do naszych wyobrażeń nazywa się inaczej i trzeba się domyślać o co chodzi. I tak jak powiedziałaś. Skądś się biorą nagle postaci, nie wiadomo po co, o dziwnych imionach... :D. No i główni bohaterowie. Jacyś tacy ugh. A jak już zacznę coś łapać i się wciągnę na sekundkę to znowu autor pisze coś totalnie zniechęcającego. Chyba taki ma styl bo to uczucie ciężkości i mi przeszkadzało. No nic. Książka wpadka jak dla mnie, bo ją kupiłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już się zaczęłam zastanawiam co to za powrót do korzeni z tym C.S. ;)
      Mnie, po bardzo kiepskim początku, motywowało do dalszego czytania i poczucie obowiązku, bo to jednak książka recenzyjna, i zapewnienia Fenrira, że będzie dużo lepiej. Z czasem było trochę lepiej, a momentami nawet całkiem w porządku, ale wrażenie ogólne to przekombinowanie przy ciężkim, dla mnie, stylu autora. Zero ułatwień dla czytelnika, bo nawet ta mapka nie bardzo pomocna była. Taka książka powinna stanowić przede wszystkim rozrywkę, a męczyła. Dlatego raczej jestem rozczarowana, niż pozytywie zaskoczona kilkoma fajnymi elementami.
      Sama nie wiem, czy Cię zachęcać, żeby spróbować przeczytać jeszcze kilkadziesiąt stron. Po opiniach widziałam, że sporo osób z czasem się wciągało w historię, ale styl autora się nie zmienia, tylko czytelnik coraz łatwiej się orientuje w tym świecie i bohaterach.
      Jeśli jesteś pewna, że odpuszczasz, to spróbuj może wymienić na LC. Tracisz tyle, co przesyłka, a książki z tej serii są szukane i masz sporą szansę dostać w zamian coś, co Cię zaciekawi. Pewnie o tym wiesz, ale tam jest specjalny wątek na forum poświęcony sprzedaży i wymianom :)

      Usuń
    2. Btw jestem w połowie Tesica i jest nieźle. To nie jest książka, którą się pochłania, bo narracja prowadzona jest w formie opowieści mnicha i akcja nie ma zawrotnego tempa, ale prosty styl i sporą ilość opisów (przy malej ilości dialogów) wynagradza całkiem zgrabne wplecenie w fabułę obrzędów starej wiary i całego tego mitologicznego zaplecza Serbów. Reszta wrażeń po skończeniu lektury :)

      Usuń
    3. Właśnie ta Serbia mnie interesuje :)). Już zaczynam się powoli rozglądać za tą książką :). Co do wymiany, to niby wiem, ale na to nie wpadłam. Popróbuję :D.

      Usuń
  4. Miałam mniej więcej podobne odczucia. Teraz czytam "Ucztę dusz" i w sumie tematyka podobna, a jest o niebo lepiej i ciekawiej.

    Btw, wychwyciłaś ten błąd ortograficzny, o którym pisałam w swojej recenzji? :P Po prostu masakra...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie sporo obiecuję po Friedman, ale ona nie jest debiutantką, więc chyba to naturalne, że liczy się na coś więcej :)
      Chyba nie :) Dopiero teraz odszukałam Twój tekst, potem właściwą stronę w książce i ten błąd. A może kiedy to czytałam, zwróciłam uwagę, ale nie zapadło mi to w pamięć? :)
      No zdarza się. Zwłaszcza słowa, którą mają dwojaką pisownię (i przy tym różne znaczenia) są niebezpieczne w użyciu, bo edytory tekstu tego nie wyłapują jako błąd. Niby nie powinno być takich kwiatków w książkach, ale korektor też człowiek :)

      Usuń
  5. Niestety nie dla mnie. Nie przepadam za tym gatunkiem, zwłaszcza jeśli książka jest męcząca. Nie kręcą mnie jakoś opowieści o magach itp. Odpuszczę sobie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym męczeniem to znam takich, których nie męczyła - to subiektywna ocena :) Ale jeśli nie lubisz magów, to pewnie Ciebie akurat ta Magia by zmęczyła, choć może z innych, niż mnie, powodów :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Świetnie, widzę że czeka mnie ciężka przeprawa ;) Zapewne będę odkładał Huso na później przez dłuuugi czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Przeczytaj sobie tekst Fenrira, Silaqui, Moreni i mój i weź średnią jakąś może, zanim się kompletnie zniechęcisz, co? :)

      Usuń
    2. Czytałem już dawno, Twoja tylko mnie utwierdza ;) Nie jestem zniechęcony, ale z łatwością mogę wskazać na półce kilka innych pozycji, które sprawiają znacznie lepsze wrażenie ;)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...