Fani Anity Blake z pewnością wiedzą, że już od tygodnia na rynku dostępna jest kolejna część cyklu – „Całopalne ofiary”.
Tym, którzy nie znają cyklu w ogóle, ale nie wykluczają jego lektury w przyszłości, nadmienię tylko, że Anita Blake żyje w świecie, w którym wampiry, wilkołaki i inne „łaki” mają prawa obywatelskie, zombi wykorzystywane są w terapiach psychologicznych (nie zdążyłeś się pojednać z matką? ożyw ją i przeproś) i sprawach sądowych (nie wiadomo, jak zmarły chciał podzielić spadek? świadek zbrodni zmarł? sędzia z całą świtą uda się na cmentarz nocą i przesłucha zombi), pogromcy wampirów zabijają na zlecenie wymiaru sprawiedliwości, a policja ma specjalny oddział ds. paranormalnych. Anita jest animatorką (tzn. potrafi ożywiać zmarłych jako zombi), pogromczynią wampirów (ze względu na imponujące wyniki przez wampiry nazywaną Egzekutorką) i policyjnym konsultantem ds. paranormalnych. Dużo tego? Nic dziwnego, że prawie nie sypia i w momencie, gdy ją poznajemy, prawie nie ma życia prywatnego. To ostatnie, naturalnie, dość szybko się zmienia. W kolejnych książkach cyklu zazwyczaj asystujemy Anicie przy rozwiązywaniu zagadek makabrycznych zbrodni. Poza tym śledzimy jej rozterki sercowe i egzystencjalne, bo im bardziej wnika w nadprzyrodzony świat St. Luis, tym trudniej jej dostrzec w jego przedstawicielach potwory, które ma zabijać. Czy sama staje się potworem?
Nie wiem jak czyta się polskie wydanie, bo serię czytałam w języku angielskim. Jeśli lubicie inteligentne, odważne, piękne, lojalne, obyte z bronią bohaterki o ciętym dowcipie - raczej polubicie Anitę. Jeśli ich nie trawicie, to bardzo się zmęczycie. Ja po serię sięgnęłam mimo przesytu wampirami tylko dlatego, że wielokrotnie spotkałam się ze stanowiskiem, że to klasyka urban fantasy. Nie oderwałam się od lektury, dopóki nie przeczytałam wszystkich dotychczas wydanych części, choć od książki „Narcissus in Chains” (10 część) autorka może niektórych szokować. Podoba mi się klimat książek, styl prowadzenia fabuły, sposób ukazania wampirów i "łaków" z ich hierarchią, historią, powiązaniami. Niby to wszystko już było, ale seria o Anicie wydaje mi się znacznie intensywniejsza niż przykładowo cykl o Sookie Stackhouse autorstwa Charlaine Harris.
Kto serii nie zna, ale planuje przeczytać, niech skończy lekturę tego tekstu w tym miejscu, bo po długich wahaniach uznałam, że nie da się napisać o "Całopalnych ofiarach", nie zdradzając części fabuły poprzedniej książki.
Jak pamiętacie, w „Tańcu śmierci” Anita zabiła Gabriela i teraz pozbawione króla lampartołaki potrzebują kogoś, kto się nimi zaopiekuje. Ponadto w St. Luis pojawia się groźny podpalacz i wiele wskazuje na to, że nie jest to człowiek. Sielankę zakochanych, Anity i Jean Claud'a, psuje także pojawienie się w mieście przedstawicieli rady wampirów (czy jakkolwiek organ ten nazywa się w polskim tłumaczeniu) - "zwierzchniej władzy" wszystkich wampirów - a wraz z nią Ashera, dawnego przyjaciela i kochanka Jean Claud'a. Bo to, oczywiście, nie jest kurtuazyjna wizyta. Zagrożone są nie tylko wampiry Jean Claud'a, ale cały nadprzyrodzony świat St.Luis. Więcej nie zdradzę, ale pewnie się domyślacie, że Anita znowu nie będzie miała czasu na sen...
W mojej ocenie jest to bardzo ważna książka dla fabuły reszty cyklu Pojawiają się nowi bohaterowie i wrogowie, którzy zagoszczą w serii. Anita przyjmuje na siebie obowiązki, wpływające na jej przyszłe życie i wymuszające na niej częściową zmianę osobowości. Uczy się także pełniej wykorzystywać swoje zdolności i umiejętności związane z nekromancją. Zyskuje sprzymierzeńców i nieprzyjaciół. Jeśli polubiliście Anitę i planujecie lekturę całego cyklu, koniecznie przeczytajcie tę książkę. Ja odliczam dni do czerwca, bo wtedy ma się ukazać dwudziesta część serii - "Hit List".
Całopalne ofiary, Laurell Hamilton, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2011
Moja ocena: 4+/6
Całopalne ofiary, Laurell Hamilton, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2011
Moja ocena: 4+/6
Kocham cykl o Anicie a przeczytania tej części serii nie mogę się już doczekać, ale niestety poczekam sobie bo z kasą krucho ^^. w każdym razie, uważam, że ta seria różni się od wszystkiego na rynku, być może dlatego, że jest swoistym prekursorem, autorka zaczęła ją pisać w latach 90. Zauważyłam, że większość tego, co zostało napisane i wydane w ostatnich kilku latach to całkowite "badziewie" w porównaniu ze starszymi książkami. A mogę się dowiedzieć na czym polega to szokowanie po 10 części, czy byłby to za duży spojler? :)
OdpowiedzUsuńTo byłby bardzo duży spojler, ale jeśli chcesz, napiszę Ci w mejlu. Tylko czy na pewno chcesz wiedzieć? :)
OdpowiedzUsuńHm... Zawsze chcę i nie chcę :D. Ale ponieważ dziesiąta część będzie za jakieś półtora roku, patrząc na to w jakim tempie wydają serię, to chcę :D. I tak już kiedyś sobie poczytałam co jest w dalszych tomach i zdumiał mnie pewien wątek z życia prywatnego Anity, więc...
OdpowiedzUsuńPoszło. Jeśli się rozmyśliłaś, nie otwieraj tego maila:)
OdpowiedzUsuńI jak, będzie szokować?
Super opisałaś charakter serii. Jestem właśnie po „lekturze” tej części. Biorę się za kolejne. Następne części jeszcze bardziej szokujące !!!!!!! ??? Już zaczynam się bać brrrrrrrr dreszcze.
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać - Anita nad wszystkim czuwa:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój entuzjazm w stosunku do tej serii nie jest odosobniony. I życzę pełnej wrażeń "lektury" przy blasku niebieskiego księżyca:)
Trafiłam tutaj, bo zauważyłam komentarz u mnie. Fajnie, ze zaczęłaś pisać, im nas więcej, tym lepiej. Witam i dodaję do zakładek
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny. Choć obserwuję blogi książkowe od jakiegoś czasu, sama piszę od niedawna i każdy komentarz to dla mnie miła niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :0 Własnie odłożyłam wyżej wymienioną częśc na półkę :) Nota bene wiadomo kiedy będzie nast. część? Czekać tyle na tłumaczenie....
OdpowiedzUsuńAnonimowy
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Przyznam, że nie wiem, kiedy Zysk wyda kolejną część serii. Sama czytałam to w oryginale i teraz rozglądam się raczej za "Hit List" :) Jeśli choć trochę znasz angielski proponuję spróbować swoich sił na wersji oryginalnej. Na allegro można znaleźć przynajmniej kilka pierwszych części - ja sama moje tak nabyłam. A jak się już człowiek trochę oswoi z językiem, odpada mu problem czekania na polskie wydania :) Pozdrawiam!
Z ang.nie mam problemu :) Myślałam własnie o oryginałach. jedyne co, to kiedyś usiłowałam sie zmierzyć z Anne Rice w oryginale i poległam po paru rozdziałach ;))) teraz mam traume :D ale chyba sie przemoge. dzięki :))
OdpowiedzUsuń