Za sprawą beatrix73 blogowy łańcuszek zwierzeń dotarł i do mnie :)
Znacie ten toast gruziński?
"Brzeg jeziora, księżyc świeci, pod drzewem całują się chłopak z dziewczyną.
Znacie ten toast gruziński?
"Brzeg jeziora, księżyc świeci, pod drzewem całują się chłopak z dziewczyną.
Następnego dnia, ten sam brzeg, znów księżyc świeci, pod tym samym drzewem ten sam chłopak całuje się dziewczyną, ale to nie ta sama dziewczyna.
Kolejnego dnia znów ten sam brzeg, znów świeci księżyc i znów pod tym samym drzewem ten sam chłopak całuje się z dziewczyną, ale to jeszcze inna dziewczyna.
Wypijmy za stałość mężczyzn i zmienność kobiet!"
No i ja jestem doskonałym przykładem zmienności kobiet :)
Stałe elementy życia to rodzina w (jakże polskim) modelu 2 + 2, praca i wygląd (mała, zazwyczaj okrągła, włosy blond, oczy niebieskie, okulary, znaków szczególnych brak). To wszystko jednak, co zaczyna się od słów "ulubiony/a/e", zmienia się u mnie cyklicznie. Spokojnie, nie będę Was zasypywać przeglądem ulubionych kolorów, potraw, napojów itd.
No i ja jestem doskonałym przykładem zmienności kobiet :)
Stałe elementy życia to rodzina w (jakże polskim) modelu 2 + 2, praca i wygląd (mała, zazwyczaj okrągła, włosy blond, oczy niebieskie, okulary, znaków szczególnych brak). To wszystko jednak, co zaczyna się od słów "ulubiony/a/e", zmienia się u mnie cyklicznie. Spokojnie, nie będę Was zasypywać przeglądem ulubionych kolorów, potraw, napojów itd.
Filmów ulubionych chyba nie mam, a od kilku lat niewiele oglądam, więc nawet jeśli do niektórych tytułów chętnie wracam, to efekt zauroczeń z zamierzchłych czasów. Aktualnie z tytułów z półeczki "Chętnie wracam" do głowy przychodzi mi "Duma i uprzedzenie" z Colinem Firthem, "To właśnie miłość" (tak, z Colinem Firthem), komedie z okresu międzywojnia czy filmy Berei - jak widać, same filmy lekkie i przyjemne. Horrorów nie oglądam, kryminały - czasami, kostiumowe i ogólnie historyczne - lubię, fantastyczne - tylko dobrze zrobione
Przegląd muzyki czy zespołów dla mnie ważnych jest idealnym potwierdzeniem mojej zmienności. Warunki są dwa: musi być rytmicznie i harmonijnie. Do tego - jeśli rozumiem tekst - lubię żeby miał sens. Najdłużej w kategorii "ulubiony zespół" królowali Beatlesi. Do tej pory mam do nich ogromną słabość (najbardziej cenię album Abbey Road). Poza tym, podaję w dowolnej kolejności: Pearl Jam, Coldplay, Requiem Mozarta, Wolna Grupa Bukowina, SDM, Michał Bajor, Paula Abdul (!), Bryan Adams (!), Cztery Refy i North Wind (taki odprysk zamiłowań muzycznych męża), Rod Stewart śpiewający amerykańskie szlagiery, U2, Jeff Buckley, muzyka do "Dirty Dancing", "Mermaids", "Misji" i "Bandyty" i - litościwie zakończę- inni. Najświeższe muzyczne zauroczenie to Caro Emerald z albumem Back it up.
Ale najchętniej nie słucham w ogóle niczego, bo zdecydowanie preferuję ciszę, najlepiej z jakimś lasem w tle. Las idealny jest iglasty. Morze w tle też mi się komponuje. Nie kąpię się (nie umiem pływać), nie opalam, ale godzinami mogłabym siedzieć na plaży, patrzeć na fale i słuchać ich huku. Na aktywny wypoczynek zawsze jednak wybiorę góry. Tylko te bez stromych ścian i łańcuchów - najlepiej Bieszczady, Gorce czy Pieniny. Trasa od Murowańca na Zawrat, przez Świnicę i spowrotem do Murowańca nadal stanowi jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć mojego życia. Taki mocny akcent w ostatni dzień podróży poślubnej - odkryłam wtedy, że mam lęk wielkich przestrzeni.
Po przyznaniu się do własnego kształtu nie zdradzę wielkiego sekretu wyznając, że uwielbiam słodycze, a wśród nich pierwsze miejsce ma czekolada deserowa.
Kiedyś, tzn. W Epoce Przed Dziećmi, ćwiczyłam karate tradycyjne i mam nawet drugi niebieski pas. Planuję powrót na matę jak tylko starsze dziecię osiągnie wiek odpowiedni dla takiej aktywności zorganizowanej.
Teraz odkryję sekret największy: po zaczytanej wczesnej młodości przeżyłam długie wieki ciemne. W szkole średniej musiałam podjąć decyzję, czy czytam, co trzeba, czy czytam, co chcę i czytałam co trzeba. Poza tym robiłam wtedy sporo innych fajnych rzeczy, jak choćby szkoła muzyczna czy harcerstwo, ale czasu i - wiem, że teraz zabluźnię - ochoty na czytanie lektur pozaszkolnych mi nie starczyło. Rezultatem było kilka książek nieobowiązkowych rocznie, czytanych zazwyczaj w wakacje. Dopiero jakieś dwa lata temu znów zaczęłam czytać dla przyjemności, z czasem porzucając telewizję na rzecz książek. Ta luka w czytelniczym życiorysie jest teraz odczuwalna, ale pracuję nad jej wypełnieniem :)
Co czytam - to widać na blogu. Dobór lektur zdecydowanie podlega cyklicznym zmianom upodobań. Teraz jest czas przede wszystkim na fantastykę.
Potrafię mówić i pisać o niczym godzinami, co widac powyżej, ale chyba starczy mi już tyle uwagi.
Ta blogowa zabawa trwa już od jakiegoś czasu i mam wrażenie, że większość z Was już się prezentowała, ale nie kojarzę zwierzeń C.S., Radosiewki i - żeby nie było czysto kobieco - Fenrira. Jeśli macie ochotę - zapraszam do pokoju zwierzeń. Chętnie poczytam o Waszych mniejszych i większych tajemnicach :)
Levius dicere quam facere...
OdpowiedzUsuńIle ciekawostek:)). Karate? Też mam je w planach:)). A poza tym cieszę się, że uchyliłaś rąbek tajemnicy. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńTen niebieski pas mnie zaintrygował:) a za Pearl Jam wielki plus- widać kto się zna na dobrej muzyce.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja mam taką "lukę w czytelniczym życiorysie" ... chociaż w moim przypadku to nie tyle luka co czarna dziura obejmująca dziecięce jak i młodzieńcze lata ... przyjemność czytania, wstyd się przyznać, odkryłam dopiero w 4 kasie liceum. I tak przez, kolejne 3-4 lata nabierało to rozpędu, a od jakiś 2 lat świata poza książkami nie widzę ;)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam góry, las i szum morza ;) nie ma dla mnie nic cudowniejszego niż zaszyć się w takiej dziczy, z dala od ludzi i wsłuchiwać się w odgłosy natury. A jeszcze jak do tego będą w pobliżu ruinki jakiegoś zamku, będę najszczęśliwszą osobą na świecie ;)
Fenrir
OdpowiedzUsuńZamiast się zasłaniać łaciną, trzeba się wziąć do roboty i coś o sobie napisać :)
kasandra_85
Musiało być karate! :) Kiedyś się wahałam między rożnymi sztukami walki, bo i judo wydawało się ciekawe z tymi dźwigniami, i aikido-duży-efekt-małym-kosztem, i kendo (kolega w akademiku trenował i jego zapał był zaraźliwy), i w ogóle wszystko praktycznie - poza boksem. Ale jak tu nie wybrać karate, skoro pierwszą lekcję miałam na szczycie góry, z której startowały wtedy paralotnie. One sobie szybowały - malowniczy widok, a ja pobierałam nauki, jak przyjąć prawidłową pozycję wyjściową. Po powrocie z wakacji zapisałam się na treningi ;)
Stayrude
Taka groźna jestem! ;)
A Pearl Jam to miłość z czasów studiów - choć oczywiście sentyment pozostał :)
enedtil
A już myślałam, że tylko ja jedna w całej blogosferze jestem czytelniczo "wybrakowana" ;) Nic to, razem nadrobimy - w końcu jeszcze młode jesteśmy, choć ja chyba mniej :)
Ja ruin do szczęścia nie potrzebuję, ale jak na takim czystym niebie nad morzem albo w górach gwiazdy widać i jeszcze spadają, to moje szczęście jest bardzo bliskie osiągnięcia poziomu maksimum. To chyba jakieś zafiksowanie z wczesnej młodości, obozów harcerskich, leżenia w nocy przy ognisku i obserwowania gwiazd. Choć ja w sumie w dzień też lubię leżeć i patrzeć - na chmury. Może ja po prostu leniwa jestem? ;)
Veni, vidi, vici... ^^
OdpowiedzUsuńOj, jakie fajne ciekawostki :) I jak przyjemnie się czytało :) Ciesze się, że mogłam poznać cię ciut lepiej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Fenrir
OdpowiedzUsuńNie widzę związku z postem, założę więc, że nie chodzi o to, że znasz też taką paremię, tylko po prostu miałeś potrzebę podzielenia się jakimś sukcesem :)
O cokolwiek by nie chodziło - gratuluję :)
Kass
Również pozdrawiam :)
Już druga osoba w ciągu dwóch dni zaprasza mnie do tej zabawy:D Postaram się pośpieszyć jeszcze dzisiaj w nocy opublikować moje zwierzenia:)
OdpowiedzUsuńRadosiewka
OdpowiedzUsuńSkoro były dwa zaproszenia i motywacja do zwierzeń jest podwójna, to proszę o podwójną ilość sekrecików ;)
Viv: Może nie będzie ich podwójna ilość, ale będą bardzo dłuugie:)Nadal powstają a już mam 2 strony w WordzieXD
OdpowiedzUsuńha, to jesteśmy dwie i sztamę możemy trzymać :) Co do wieku - mi w wakacje minie 26 pięknych wiosenek ;)
OdpowiedzUsuńo tak, tak. Bezchmurne niebo i konstelacje gwiazd. Również to kocham :) Kojarzy mi się to z biwakami z czasów dzieciństwa i młodzieńczymi, nocnymi eskapadami ;)
Ja należałam do obrony cywilnej ;)
Sympatyczne zwierzenia 8) Nie słyszałam nigdy tego gruzińskiego toastu - muszę zapodać go dalej ;) Miło, że troszkę się o Tobie dowiedzieliśmy. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przyjęcie zaproszenia. Też lubię Bajora, zapomniałam go wymienić ;)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona piosenka - przesyłam życząc dobrego dnia:
http://www.youtube.com/watch?v=tff9ciy1ZsI&playnext=1&list=PL69424A0C93A10A39
Hah. Ja zawsze jakoś myślałam, że masz ciemne włosy :D. Może farbujesz? ;) Serdecznie dziękuję za zaproszenie, "wyznania" pojawią się za kilka dni. Mam ochotę też wspomnieć o "Dumie i Uprzedzeniu" z Colinem Firthem - nie byłam w stanie tego oglądać. Już pomijając, że żaden z aktorów nie pasuje mi do postaci w książce (może oprócz Jane, ale i tego nie jestem pewna, bo niezbyt mi zapadła w pamięć), to postać Caroline Bingley sprawiła, że nie mogę. I na tym poprzestanę, bo tego się nie da opisać ;p.
OdpowiedzUsuńRadosiewka
OdpowiedzUsuń:)
enedtil
Tyle wiosenek minęło mi jakiś czas temu, ale na trzymanie sztamy piszę się zdecydowanie :)
Obrona cywilna? W moim miasteczku nie było chyba takiej opcji dla młodzieży. Z obroną cywilną kojarzy mi się tylko pan od PO w LO. Na plastyce ten sam człowiek był artystą, ale na PO była musztra. Najcudniejsze wspomnienie to czwórki do noszy i kolega, który tak się koncentrował, żeby na lewą nogę zarządzić "drużyna stop", że korytarz się skończył i wszedł w ścianę ;)
Bellatriks
Mój małżonek jest specjalistą od gruzińskich toastów, więc jeszcze kilka mam w zanadrzu ;)
beatrix73
To ja dziękuję za zaproszenie :)
Moja ulubiona piosenka Bajora to chyba "Taka miłość w sam raz" - a przynajmniej to była moja ulubiona piosenka, kiedy jeszcze namiętnie go słuchałam :)
Za link dziękuję - pooglądam, jak tylko domowy komputer zacznie działać :)
C.S.
Nie :) Kolor włosów był zawsze moją wielką dumą i choć - jak mawiał jeden z profesorów na moich studiach - jeśli kobieta chce coś zmienić w swoim życiu, przestawia meble albo farbuje włosy, do tej pory potrzebę zmian w życiu realizowałam na inne sposoby ;)
Zresztą dodaj kolor oczu, jasne włosy i 1,58 m wzrostu (czyli na ok. 90 % ludzi patrze z dołu). Wystarczy lekko się postarać i kto odmówi takiej sierotce? ;) Niestety z wiekiem coraz mniej wypada posiłkować się tą metodą;)
Co do "Dumy i uprzedzenia" to ja nie czytałam książki, więc nie miałam materiału porównawczego, a serial mnie oczarował :)
Czekam na Twoje zwierzenia :)
Ha ha ja nosze też miło wspominam :D Tak jak płaszcze OP-1 ;D U mnie właśnie to się zaczęło od pana i lekcji PO, potem obozy (spanie w środku lasu i biegi na orientację, strzelanie z wiatrówki ;D ), działania w PCK jako ratownik ... fajnie było :)
OdpowiedzUsuńJa tez miałem czarną dziurę czytelniczą w liceum i na studiach. To chyba stosunkowo naturalny tryb:) Za to teraz możemy spokojnie zgredzieć z książką w ręku:) Wypas sprawa:)
OdpowiedzUsuńFajna ta zabawa:) Zrobimy we wrześniu drugą turę:))
Przepraszam, że reaguję dopiero teraz, ale domowy komputer kategorycznie odmawia współpracy :)
OdpowiedzUsuńenedtil
Fajny musiał być ten pan od PO ;)
Gdyby ktoś mnie zostawił w lesie i kazał biec na orientację, patrzyłabym chyba na słońce i kierowała się na zachód - tam musi być jakaś cywilizacja ;)
podsluch
Wiesz, czytając blogowe wyznania miałam wrażenie że tu wszyscy czytają od dziecka, bez przerwy i tylko upodobania czytelnicze się zmieniają. Dobrze się dowiedzieć, że nie tylko ja podjęłam w liceum i na studiach decyzję o czytaniu dla szkoły, a nie przyjemności - choć, na szczęście, nie zawsze się to wykluczało :)
Ale wizja zaczytanej przyszłości faktycznie cieszy :)
A zabawa fajna :) Ten plan wrześniowych wyznań kojarzy mi się powrotem do szkoły po wakacjach - każdy miał wtedy tyyyle do opowiedzenia, jakby wakacje trwały pół roku, a nie dwa miesiące :)
Do Beatlesów ma słabość chyba każdy, kto choć raz usłyszał jakikolwiek ich utwór. Zastanawiam się czy Queen mieści się w kategorii "inni" czy też nie, bo jakoś brakuje mi ich w tak zacnym towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuń