Przeznaczenie jest wszystkim. Kiedy dziesięcioletni Osbert w 866 roku wraz z ojcem Uhtredem – eldormanem Bebbanburga, starszym bratem Uhtredem i wujem obserwował statki Duńczyków przepływające wzdłuż angielskiego wybrzeża w Northumbrii nie wiedział jeszcze, że trzy prządki splotły nić jego życia z mężczyzną, który lekko i zwinie, w zbroi i z mieczem w ręku przebiegał po wystawionych wiosłach. I który dzień później rzucił pod murami Bebbanburga głowę jego brata. Wstępując w miejsce zmarłego, przybrawszy jego imię na powtórnym chrzcie, młody Uhtred - przyszły dziedzic Bebbanburga - nie mógł się przecież spodziewać, że prawdziwym mężczyzną stanie się właśnie dzięki Wikingom i pośród nich.
„Ostatnie królestwo” to pierwsza powieść z cyklu „Wojny Wikingów” autorstwa Bernarda Cornwella. Akcja książki rozpoczyna się w 866 roku i opowiada historię najazdu Duńczyków na Anglię, widzianą oczyma młodego chłopca. Cofając się do wydarzeń z dzieciństwa, Uhtred próbuje z odległej perspektywy odtworzyć swoje uczucia i przemyślenia, wzbogacając niekiedy swoją opowieść wiedzą, która przyszła wiele lat później. Wychowany przez najeźdźców, zafascynowany ich stylem życia, religią, sztuką wojenną, z czasem staje się rozdarty między uczuciem do ludzi, którzy dali mu szczęśliwe dzieciństwo, a przeświadczeniem, że jako dziedzic Bebbanburga powinien walczyć po stronie Anglików, a zatem przeciwko Duńczykom.
Autor świetnie przedstawił proces dojrzenia młodego mężczyzny, kształtowania jego charakteru i przekonań. Wolność odczuwaną wśród Duńczyków - w świecie marzeń prawie każdego młodego chłopca, w którym nie trzeba się uczyć ani modlić, fizyczna praca jest traktowana jak zabawa i gdzie można podglądać i naśladować dorosłych wojowników - długo przeciwstawiał spętaniu w sieci nakazów i obowiązków, jakie nakładali na niego tak rodzice, jak i chrześcijańscy opiekunowie. Katolicyzm - rozmodlony, pełen zachwytu na cudami takimi jak sklejenie skorupek ostatnich jaj biednej wdowy, potępiający każdą formę cielesnej radości - jawi się zresztą dla Uhtreda jako religia głupców i słabeuszy, zwłaszcza że Bóg, który oczekuje tyle wyrzeczeń, długo nie daje Anglikom zwycięstwa nad poganami.
Choć Uhtred jest tu narratorem, widziani z jego perspektywy pozostali uczestnicy zdarzeń są równie pełnowymiarowi. Ich postacie autor buduje powoli, z wielu drobnych zdarzeń, by w rezultacie czytelnik otrzymał wyrazistych bohaterów, a nie kolejne imiona w fabule. Osoby nieobeznane z tym fragmentem historii angielskiej z notki zamieszczonej na końcu książki mogą się przy tym dowiedzieć, które postacie i wydarzenia w książce są prawdziwie. Sam Uhtred z Babbennerga jest natomiast swoistym hołdem oddanym przodkom autora, którzy – kilka wieków później – władali tą twierdzą.
W książce ciekawie przedstawione zostało życie w ówczesnej Anglii, zaś system stanowy, religia i obyczajowość Anglików przeciwstawiona została zwyczajom i wierzeniom ich duńskich najeźdźców. Warto podkreślić, że Cornwell zachował cenny umiar, budując nierzadko krwawe obrazy bez niepotrzebnej drastyczności – opisane przez niego męczeńska śmierć króla, ofiary dla zyskana przychylności Odyna czy bezpardonowa walka w murze tarcz są akuratne, a nie odrażające. Autor udowodnił mi przy tym, że batalistyczne powieści potrafią mnie porwać – nie pamiętam już, kiedy ostatnio z takim zainteresowaniem czytałam dokładny przebieg scen walk.
Napisane przystępnym, ale nie trywialnym językiem, nierzadko ironicznie humorystyczne, pełne zaskakujących zwrotów akcji dzieje życia chłopca, któremu przyszło dorastać pośród Wikingów w czasie duńskiego najazdu na Anglię. Można tę powieść traktować jako historię o dojrzewaniu, można ją odbierać jako opowieść o wojennej kampanii pełnej potyczek, walk i politycznych zawirowań. Można w końcu uznać, że to historia o przeznaczeniu, bo przeznaczenie jest wszystkim. Jedno jest pewne – książkę czyta się rewelacyjnie.
Bernard Cornwell, Ostatnie królestwo
Wydawnictwo Erica, il. stron: 534
Ocena: 6-/6
Książka również mi się spodobała i na dniach zaczynam drugą część:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńAkurat jeśli o przekład i tłumacza chodzi to jeszcze tak nie psioczyłem, jak w "Ostatnim królestwie"... Tłumaczka "Hellequina" i "Wagabundy" była naprawdę o niebo lepsza...
OdpowiedzUsuńMnie się podobała...
OdpowiedzUsuńMam w planach, bo uwielbiam tę tematykę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że i Tobie się spodobała :) Widzę też, że w odbiorze nie przeszkadzało Ci to w jaki sposób Autor ukazał katolików, czy samą wiarę. Spotkałam się z kilkoma nieprzychylnymi opiniami o tej książce, spowodowanych właśnie tym małym aspektem. Ja natomiast uważam, że skoro Autor przestawia punkt widzenia jednego bohatera, który na podstawy by sprzeciwiać się rodzinnej religii, to zrozumiałe, że ta opinia będzie subiektywna. Co Ty o tym sądzisz?
OdpowiedzUsuńPoza tym recenzja jest naprawdę świetna, i nie pochlebiam tutaj czy nic z tych rzeczy, genialnie się ją czyta, gratuluję!
Pozdrawiam,
Ala
kasandra_85
OdpowiedzUsuńJa jeszcze walczę z pokusą sięgnięcia po "Zwiastuna...", bo na wyjazd chcę zabrać własne książki - niech w końcu recenzyjne poczekają. Ale nie wiem, czy nie ulegnę :)
Pozdrawiam :)
Fenrir
Nie mam porównania, ale czytało mi się bardzo dobrze - może mniej wymagająca jestem :)
pisanyinaczej
Mnie również :)
niedopisanie
Życzę szybkiej realizacji planów, bo książka jest naprawdę świetna :)
Ala
Ja po prostu nie odebrałam podejścia Uhtreda do pewnego sposobu okazywania pobożności jako ataku autora na religię w ogóle. Jak słusznie zauważyłaś, określone zachowania chrześcijan ukazane są oczyma dziesięcioletniego chłopca, który ma prawo uznawać je za niezrozumiałe czy zabawne. Moich uczuć religijnych książka w żaden sposób nie uraziła.
Za pochwalę dziękuję i również pozdrawiam :)
Kolega czytał, ale to chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńTrafiam na niemal same pozytywne opinie o tej książce, więc muszę się przekonać o co tyle szumu :)
OdpowiedzUsuńehh, to mi tylko przypomina, jak długą mam kolejkę. Dobrze, że Erica wyrozumiała ;)
OdpowiedzUsuńNyx
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że ta książka jest dla każdego, więc w wolnej chwili spróbuj - jeśli się nie spodoba, zawsze możesz odłożyć po kilku stronach :)
Dosiak
Ja zachęcam gorąco - szum jest w pełni zasłużony :)
Magda
Przyjdzie czas i na Cornwella :)
Bo Cornwell pisze historią. :)
OdpowiedzUsuńU mnie na półce czeka drugi tom ... szkoda tylko, że tego nie mam ... ale jak tylko go zdobędę zaczynam moją przygodę z panem Cornwellem ... w końcu, no! ;D
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak koleżanka wyżej również nie mogę się doczekać godzin spędzonych nad powieścią Cornwella, szkoda tylko, że u mnie na półce nie stoi choćby drugi tom.
OdpowiedzUsuńSam jestem ciekaw jak będzie mi się czytało powieść historyczną, z którą de facto mam niewiele wspólnego ;)