„Zapewne zarzucić by nam można, że nie ma w tej powieści nie tylko jedności akcji, ale nawet akcji samej, że się zbyt często epizodycznymi postaciami zajmujemy z krzywdą dla głównego przedmiotu – lecz w historii tak bezwładnego kołka czy nie więcej znaczą żywe figury, które na los jego przeważnie wpływają, niżeli on sam prawie?”
Wydana w 1859 roku „Historia kołka w płocie” to ostatnia z tzw. powieści ludowych Kraszewskiego, będących rezultatem zaangażowania autora w prowadzone przez ziemiaństwo wołyńsko-podolskie debaty nad rozwiązaniem kwestii włościańskiej. Opowiadając historię dąbka, który wyrósł na leśnej polance zupełnie niespodzianie i – co każdy rozsądny czytelnik szybko trafnie odgadnie – ostatecznie został kołkiem w płocie, autor przedstawia losy rodziny Pakułów (chłopów, na których łące dąbek na świat przyszedł), oraz ich dziedziców – Rogalów, co to ponoć powiązanie z tym samym Kijem, co Kijów założył, mają. I jak się dąbek na polanie objawił innym od otaczającej go roślinności, tak w rodzinie Pakułów innym i nieprzystającym do stanu chłopskiego urodził się Sachar – główny bohater historii ludzkiej.
Sama fabuła powieści jest oczywiście jedynie pretekstem do przedstawienia obserwacji i poglądów społecznych autora. Ukazuje on ciężki los chłopa pańszczyźnianego, którego życie to tylko praca. Drwi z ziemiaństwa, o którym dobrze powiedzieć można tyle tylko, że poczciwe, bo niczego nie umie, uczyć się nie chce, ale wedle swoich przekonań do piastowana stanowisk najwyższych jest po prostu stworzone. Snuje także szereg refleksji różnej natury, przykładowo poświęcając cały rozdział niepokojącemu zjawisku nadużywania zwrotu „jakoś to będzie”.
Ta historia nie porwała mnie tak, jak niegdyś „Stara baśń”, ale jedno Kraszewskiemu trzeba przyznać – pisze lekko i bardzo dobrze się go czyta. Cóż z tego, że opowiada o dąbkach rosnących na polanie obok sosiny i osiczyny, że fabuła w powieści jest przewidywalna, że autor nie kryje się wcale z celem powstania powieści, manifestując swoje poglądy i poprzez opowiadaną historię, i niezależnie od niej, skoro pisze tak zgrabnie i tak dowcipnie, że mu się nawet tego drewnianego głównego bohatera wybacza? I jak można się oprzeć takim przykładowo złotym myślom, żywym zresztą po dziś dzień?
(…) myślicie, naiwni i poczciwi ludzie, co ją [wodę] w szklankach pijecie, że ona sobie niewinną i czystą jest kroplą rosy niebieskiej? Jako żywo! Nie ma żywiołu, który by tyle co ona śmierci zarodków miał w sobie. Dlatego zapewne są ludzie, wyższym obdarzeni instynktem zachowawczym, którzy nigdy wody nie pijają, utrzymując, że to tylko gęsiom przystało."
Dobrze mi się Kraszewskiego czytało. Świetny z niego gawędziarz.
Józef I.Kraszewski, Historia kołka w płocie
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1965, il. stron (ze wstępem E.Warzenicy): 146
Moja ocena: 4/6
Moja ocena: 4/6
Nie czytałam i widzę, że powinnam nadrobić zaległości. Dopisałam do listy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja dziś jakoś bardzo wybredna jestem w wyborze książek. Może to za sprawą chudego portfela , dzięki czemu muszę starannie dobierać ciekawe powieści. Ta niestety nie przypadła mi do gustu mimo naprawdę super recenzji.
OdpowiedzUsuńkasandra_85
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, czy jeśli nadrabiać zaległości w Kraszewskim, to właśnie "Historią kołka...". Ja tę książkę znalazłam w zbiorach po babci, jest krótka i pasowała mi do Projektu Kraszewski. Jest jednak zapewne całe mnóstwo innych pozycji tego autora, które są bardziej porywające, a recenzje kilku z nich można znaleźć na stronie Projektu Kraszewski :)
Pozdrawiam!
cyrysia
Za komplement dziękuję, do "Historii kołka.." nie próbuję namawiać, bo sam autor traktował tę książkę jako pamiątkę pewnego okresu, pewnej walki, w której uczestniczył i chyba jej rolą było raczej uczyć, niż bawić. Zdecydowanie jednak zachęcam do sięgnięcia po Kraszewskiego, zwłaszcza że to autor idealny na chude portfele - jego książki można nabyć naprawdę za grosze :)