Kiedy Megi dowiaduje się, że dostała w spadku po cioci, którą spotkała ledwie kilka razy w życiu, zabytkową kamienicę w samym centrum Krakowa, naturalnie spodziewa się zmian w życiu - ale tak racjonalnych i przewidywalnych, jak ona sama. Od przyjazdu na pogrzeb ciotki wokół niej jest jednak coraz więcej zjawisk, które osoby bardziej skłonne wierzyć w to, co paranormalne, mogłyby z łatwością przypisać siłom nadprzyrodzonym. Kolejne zdarzenia coraz trudniej jest racjonalnie tłumaczyć nawet bardzo pomysłowej w tym zakresie Megi, a świat, w który nie wierzy, zdaje się mieć wobec niej bardzo wyraźnie plany, wymagające natychmiastowej realizacji.
„Spadek” J.D.Bujak mógł stanowić naprawdę ciekawą "kobiecą" urban fantasy. Sama fabuła, choć niezbyt oryginalna na tle pozycji obcojęzycznych, przez swoją swojskość - osadzenie akcji w Krakowie, polskie realia życia - miała duże szanse znaleźć grono zachwyconych czytelników. W tę naszą rzeczywistość autorka wprowadziła różne zjawiska i istoty nadprzyrodzone, w tym wcześniej mi nieznane. Główny wątek powieści sprowadza się do rozwiązania zagadki, kto i czego oczekuje od Megi oraz czy zdąży ona wypełnić swoje zadanie zanim ostatecznie zrealizuje się tajemnicze zagrożenie. Obok prowadzony jest motyw romantyczny z udziałem szarmanckiego, przystojnego, superszybkiego, silnego jak tur, a przy tym delikatnego i oddanego mężczyzny, który utrzymuje swoją prawdziwą naturę w sekrecie tak przed Megi, jak i czytelnikami. Taką książkę powinno się czytać z wypiekami na twarzy, niecierpliwie przewracając kolejne strony.
Niestety wszystkie walory powieści przysłoniła wyraźna nieporadność warsztatowa autorki. W książce jest zbyt dużo drobiazgowo opisanych scen, które nic nie wnoszą do fabuły, wymiernie zmniejszając jednak tempo czytania i utrudniając budowanie atmosfery. Można odnieść wrażenie, jakby autorka widziała w głowie film i opisywała szczegółowo scenę po scenie - ale to, co na ekranie trwa zaledwie kilka sekund i pozwala na ubogacenie historii, w książce czyta się znacznie dłużej i zwyczajnie irytuje. Zbytnia szczegółowość opisów wyraźnie obniżyła też wrażenia ze scen walki w finale powieści, odbijając się tak na nastroju, jak i tempie akcji. Nieco ciężkostrawne było również uderzanie przez autorkę w lekko moralizatorskie tony – jak scena z udziałem dwóch Polek i Szkota, w której on jest zadziwiony, że w Polsce istnieje zjawisko łapownictwa, bo przecież tak nie można, a one z rozgoryczeniem mu tłumaczą jak dziecku, że u nas za pieniądze można wszystko kupić. Takich wtrętów w całej powieści było kilka i zupełnie nie pasowały mi one do klimatu "Spadku". Nieprzekonująca była w końcu sama kreacja głównych bohaterów, zwłaszcza zachowania Megi, a język powieści, choć prosty i łatwy w odbiorze, często zdawał się sztuczny – zwłaszcza w dialogach.
Po tej litanii minusów, czas na plusy, czyli interesujący pomysł J.D.Bujak na fabułę, osadzenie historii w polskiej codzienności oraz zakończenie, które – choć dla mnie nieco rozczarowujące – było jednak zaskakujące. Sami bohaterowie, choć słodcy i naiwni, przez co nierealni, budzili sympatię i chciało się o nich czytać, a Megi-racjonalistka wkraczająca w nowy dla niej świat niewątpliwie ułatwia oswojenie się z tematem książki czytelnikom sceptycznym względem zjawisk „nie z tej ziemi”.
„Spadek” J.D.Bujak mógł stanowić naprawdę ciekawą "kobiecą" urban fantasy. Sama fabuła, choć niezbyt oryginalna na tle pozycji obcojęzycznych, przez swoją swojskość - osadzenie akcji w Krakowie, polskie realia życia - miała duże szanse znaleźć grono zachwyconych czytelników. W tę naszą rzeczywistość autorka wprowadziła różne zjawiska i istoty nadprzyrodzone, w tym wcześniej mi nieznane. Główny wątek powieści sprowadza się do rozwiązania zagadki, kto i czego oczekuje od Megi oraz czy zdąży ona wypełnić swoje zadanie zanim ostatecznie zrealizuje się tajemnicze zagrożenie. Obok prowadzony jest motyw romantyczny z udziałem szarmanckiego, przystojnego, superszybkiego, silnego jak tur, a przy tym delikatnego i oddanego mężczyzny, który utrzymuje swoją prawdziwą naturę w sekrecie tak przed Megi, jak i czytelnikami. Taką książkę powinno się czytać z wypiekami na twarzy, niecierpliwie przewracając kolejne strony.
Niestety wszystkie walory powieści przysłoniła wyraźna nieporadność warsztatowa autorki. W książce jest zbyt dużo drobiazgowo opisanych scen, które nic nie wnoszą do fabuły, wymiernie zmniejszając jednak tempo czytania i utrudniając budowanie atmosfery. Można odnieść wrażenie, jakby autorka widziała w głowie film i opisywała szczegółowo scenę po scenie - ale to, co na ekranie trwa zaledwie kilka sekund i pozwala na ubogacenie historii, w książce czyta się znacznie dłużej i zwyczajnie irytuje. Zbytnia szczegółowość opisów wyraźnie obniżyła też wrażenia ze scen walki w finale powieści, odbijając się tak na nastroju, jak i tempie akcji. Nieco ciężkostrawne było również uderzanie przez autorkę w lekko moralizatorskie tony – jak scena z udziałem dwóch Polek i Szkota, w której on jest zadziwiony, że w Polsce istnieje zjawisko łapownictwa, bo przecież tak nie można, a one z rozgoryczeniem mu tłumaczą jak dziecku, że u nas za pieniądze można wszystko kupić. Takich wtrętów w całej powieści było kilka i zupełnie nie pasowały mi one do klimatu "Spadku". Nieprzekonująca była w końcu sama kreacja głównych bohaterów, zwłaszcza zachowania Megi, a język powieści, choć prosty i łatwy w odbiorze, często zdawał się sztuczny – zwłaszcza w dialogach.
Po tej litanii minusów, czas na plusy, czyli interesujący pomysł J.D.Bujak na fabułę, osadzenie historii w polskiej codzienności oraz zakończenie, które – choć dla mnie nieco rozczarowujące – było jednak zaskakujące. Sami bohaterowie, choć słodcy i naiwni, przez co nierealni, budzili sympatię i chciało się o nich czytać, a Megi-racjonalistka wkraczająca w nowy dla niej świat niewątpliwie ułatwia oswojenie się z tematem książki czytelnikom sceptycznym względem zjawisk „nie z tej ziemi”.
Przedstawiony przez autorkę świat ma potencjał. Uważam, że dysponując takim zapleczem J.D.Bujak mogłaby w kontynuacji „Spadku” napisać wciągającą urban fantasy, w której zgrana już grupa bohaterów, dysponująca nadprzyrodzonymi mocami, mogłaby się zmierzyć z kolejnymi nieprzyjaznymi i niebezpiecznymi przedstawicielami paranormlanego światka. Pozostaje mieć jednak nadzieję, że gdy to nastąpi, niedociągnięcia warsztatowe nie przysłonią kolejnego ciekawego pomysłu autorki, co niestety miało miejsce w przypadku tej powieści.
J.D.Bujak, Spadek
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2011, il. stron: 456
Moja ocena: 3+/6
Ja nie uważam,aby dbałość o szczegóły była minusem. Mnie żaden opis nie męczył, wręcz przeciwnie. Uważam że były potrzebne. Dla mnie książka jest na wysokim poziomie, a warsztatu mogą pozazdrościć inni pisarze. Ale oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania.
OdpowiedzUsuńObawiałam się właśnie niewykorzystanego potencjału... ehh, a najgorsze, że też ją wybrałam z listy sierpniowej.
OdpowiedzUsuńpisanyinaczej
OdpowiedzUsuńZaznaczam już na wstępie - nie lubię krytykować książek, zwłaszcza książek polskich pisarzy, którzy mogą moją opinię przeczytać i poczuć się nią dotknięci. Naprawdę nie sprawia mi przyjemności publiczne wytykanie cudzych błędów czy niedociągnięć. Ale nie chcę też pisać o książce w samych superlatywach, skoro uważam, że na to po prostu nie zasługuje. Z uwagi na to starałam się napisać, co mi w "Spadku" nie grało na tyle dokładnie, żeby moja krytyka była choć trochę merytoryczna.
Wycięłabym ok. 1/3 książki - w tym cały początek aż do pogrzebu ciotki. Uważam, że reszta zyskałaby na lekkości i stałaby się bardziej spójna i klimatyczna. Zwiększyłoby się też tempo - co wyszłoby książce na dobre. Takie jest moje prywatne zdanie o książce. Doceniam pomysł, nie potrafię się zachwycić wykonaniem. Ale każdy ocenia książki inaczej, bo gusta czytelnicze - jak każde inne - po prostu się różnią, i czytałam już całkiem pozytywne opinie o tej książce. Mnie nie porwała. Po prostu.
Magda
Trochę się nawzdychałam przy lekturze, ale zakończenie jest na tyle nieprzewidywalne, a bohaterowie na tyle sympatyczni, że generalnie czyta się bezboleśnie, a nawet z lekkim zainteresowaniem. Zresztą nie sugeruj się za mocno moją opinią - w sieci widziałam znacznie pozytywniejsze.
Mam nadzieję, że autorka kiedyś wykorzysta potencjał pomysłu przedstawionego w tej książce, ale sam "Spadek" mnie raczej rozczarował.
Mam wrażenie jakbyśmy czytały zupełnie inną książkę. Mnie osobiście ona zachwyciła a drobiazgowość opisów uważam za duży plus, dzięki czemu można bardziej obrazowo przybliżyć klimat powieści, ale rozumiem każdy mam inne gusta przecież.
OdpowiedzUsuńHm... A książka czeka na półce ;) Przeczytam i tak, ciekawa zresztą jestem, czy będę miała wrażenia podobne do Twoich, czy jednak ciut lepsze. Tak czy owak - lubię szczerość Twoich recenzji. To się wysoko ceni w dobie lukrowanych laurek :) I naprawdę pomaga w doborze odpowiedniej lektury. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńcyrysia
OdpowiedzUsuńTrochę się czuję, jakbym musiała się tłumaczyć z tego, że coś mi się w książce nie podobało :)
Choć "Spadek" mnie nie oczarował, cieszę się, że znalazł grono odbiorców, którzy są nim zachwyceni, bo naprawdę mam nadzieję na kontynuację osadzoną w tym samym świecie, a zapewne nic tak nie motywuje autora do dalszej pracy, jak pozytywne przyjęcie jego dzieła.
niedopisanie
Mam szczerą nadzieję, że bardziej Ci się spodoba - jak widać z reakcji innych czytelników to, co ja uważałam za wadę, oni uważają za zaletę. Kwestia gustu.
I dziękuję za wsparcie :) Pozdrawiam serdecznie.
O! A ja się zgadzam z Twoją recenzją! I ten akapit o minusach wyszedł Ci znacznie lepiej niż mi, ale mówiłam - mój był jakiś zaklęty, nie chciał się napisać :D. Warsztat to główna wada autorki, ale masz też rację co do tych moralizatorskich scenek. Nie dość, że zupełnie nie pasowały do powieści to jeszcze nudne i rozciągające czytanie. Szczerze mówiąc było kilka fragmentów, gdzie przelatywałam stronę tylko wzrokiem... No i Janek, o nim wtedy nie wspomniałam, ale teraz mi przyszło do głowy. Tak płytko opisana postać, że aż szkoda. Rzeczywiście wszyscy są zbyt słodcy, idealni i w ogóle.
OdpowiedzUsuńGia Stembeck
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że się zgodzisz z moją recenzją, bo przecież czytałam Twoją i się z nią zgadzam, co znaczy, że mamy podobne wrażenia z lektury :)
Nie po raz pierwszy zresztą jesteśmy w miarę zgodne co do oceny przeczytanych książek, co mnie bardzo cieszy, bo jednak jak wierzyć opiniom, to najlepiej osób o podobnych gustach :)
Janka-superbohatera całkiem polubiłam - taki był mądry, kochany, oddany, silny, męski - no idealny po prostu :)
Pomysł na książkę naprawdę fajny - szkoda że wykonanie słabsze. Ale przecież warsztat można podszlifować, a dobre pomysły na fabułę albo się miewa, albo nie :)