poniedziałek, 5 grudnia 2011

Jeff VanderMeer PODZIEMIA VENISS

Gdy zamgloną ciemność za oknem rozjaśniają tylko z rzadka rozsiane światła ulicznych lamp, łatwo uwierzyć w koszmary kryjące się w ciemnych zaułkach miast. Zwłaszcza takich miast, jak - opisane w pierwszej z trzech już powieści Jeffa VanderMeera wydanych w serii „Uczta Wyobraźni” - Veniss, którego podziemia kryją prawdziwe piekło ożywione ogromną siłą imaginacji autora.

Powieść podzielona jest na cztery części, przy czym sama fabuła zrealizowana została w trzech – czwartą stanowi posłowie. Wydanie zawiera ponadto nowelę „Wojna Balzaka”, osadzoną w świecie powieści. 

Antyutopijna wizja bliżej nieokreślonej przyszłości, jaką Jeff VanderMeer proponuje w „Podziemiach Veniss”, początkowo tylko intryguje. Nicholas – narrator i bohater pierwszej części książki, wprowadza czytelnika w opowieść o mieście i „Szanghajskim Cyrku Quina”, a także swojej przeszłości i przyczynach, dla których wybiera się do niego, by kupić zmodyfikowaną genetycznie inteligentną surykatkę. Z kilkunastu stron tekstu powstaje zaledwie kilka puzzli, których prawdziwe znaczenie i zrozumienie przychodzi dopiero z czasem.

Poświęcona siostrze Nicholasa – Nicoli druga część powieści, w której autor stosuje specyficzną, bo drugoosobową narrację, dorzuca kolejną porcję elementów obrazu. Veniss nabiera kształtu, relacje między rodzeństwem widziane przez pryzmat wspomnień dziewczyny stają się coraz wyraźniejsze, a Nicola odkrywa, że nawet jako programistka miasta nie ma pojęcia o jego przerażających tajemnicach. To wciąż za mało, by docenić zamysł i rozmach wizji autora, ale aż nadto, by utrzymać ciekawość czytelnika.

Książkę opisuje się jako koszmarnie oniryczną i surrealistyczną, a mimo zostałam kompletnie zaskoczona, bo wcześniejsza lektura nie przygotowała mnie na to, co przyniosła ze sobą część trzecia – najdłuższa, najważniejsza, najmocniejsza, świadcząca niemal o geniuszu autora. Tym razem VanderMeer zdecydował się na narrację trzecioosobową i czytelnik jak cień rusza za Shadrachem, przyjacielem Nicholasa i byłym kochankiem Nicoli. Zagłębia się on - niczym mityczny Orfeusz za Eurydyką - w piekło podziemi miasta za wybranką swojego serca. Choć autor bardzo konsekwentnie prowadzi fabułę odpowiednio utrzymując jej tempo, akcja książki blaknie zupełnie wobec przerażającego uroku jego wyobrażenia tej części Veniss. Kolejne scenki z wędrówki Shadracha mającego za towarzystwo tylko Jana Chrzciciela – odciętą głowę, której procesy życiowe jeszcze nie ustały – coraz bardziej wgniatają w fotel, a makabryczny i porażający widok banku organów wprost zapiera dech w piersiach.

Opisy podziemi budzą często odrazę, jednak nie sposób nie odczuć fascynacji, bo wyobraźnia VanderMeera po prostu zachwyca. Jest ona zresztą widoczna nie tylko w wizjach świata, ale i w operowaniu językiem – opisy miejsc zaskakują porównaniami, a siła oddziaływania książki w dużej mierze opiera się właśnie na niezwykłej malowniczości deskrypcji. Co ważne, po skończeniu lektury trzeciej części „Podziemi Veniss” czytelnik rozumie cel takiego przedstawienia świata oraz motywację bohaterów. Jest przy tym w tej książce widoczna przestroga przed konsekwencjami zabawy w stwórcę przy wykorzystaniu inżynierii genetycznej oraz pesymistyczny obraz ginącego świata ludzi, poddających się bez walki, bo w nieświadomości zagrożenia, i te elementy nie pozwalają traktować całej historii tylko jako horroru na jeden dłuższy wieczór.

W posłowiu VanderMeer prezentuje krótką i początkowo nie przeznaczoną do publikacji historię, która nawiązuje do wydarzeń przedstawionych w głównej części powieści. Tekst ten opatrzony jest komentarzem autora informującym nie tylko o kulisach powstania „Podziemi Veniss”, ale i o swego rodzaju powiązaniu, jakie istnieje między tą krótką powieścią a opowieściami o Ambergris.

W „Finchu”, który stanowił moje pierwsze spotkanie z twórczością Jeffa VanderMeera, podobała mi się niesamowita wizja miasta przeobrażającego się wprost na oczach czytelnika, niezwykłe wyczucie słowa pozwalające na bardzo sugestywne opisywanie miejsc i sytuacji, zaskakująca narracja oraz zdyscyplinowana fabuła. Te elementy – porażające ogromem wyobraźni autora obrazy świata przedstawionego, niesamowita plastyczność języka, specyficzna narracja i wyraźna fabuła nadająca lekturze odpowiedniego tempa – odnalazłam także „Podziemiach Veniss”, a ich połączenie zupełnie mnie zachwyciło. Na tylnej okładce książki Richard Morgan (autor „Modyfikowanego węgla”) pisze: „Ostrzeżenie: Czytelnikom ”Podziemi Veniss” odradza się przyjmowanie podczas lektury środków halucynogennych. Nie będą potrzebne. I dobrze”. Mogę się pod tym tylko podpisać. Lekturę „Podziemi Veniss” gorąco polecam. Przyjmowanie przy tym środków halucynogennych – stanowczo odradzam.

Jeff VanderMeer, Podziemia Veniss
Wydawnictwo MAG, 2009, il. stron: 240
Moja ocena: 6/6

23 komentarze:

  1. Ta książka VanderMeera wywarła na mnie największe wrażenie pod względem rozmachu wizji; fabularnie jest może nieco słabsza, szczególnie końcówka, ale ogólne wrażenia świetne.
    Żałuję, ze nie dano wszystkich opowiadań, tylko te wybrane, a powstało ich więcej.
    Czytałaś może wywiad jaki robiłem z autorem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze rewelacyjna recenzja :) No i nie lubię Cię :D Kiedy wreszcie przyjdzie mi złapać się za kolejną UW będę miał ciężki orzech do zgryzienia co wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam, że Ci się spodoba :) Mnie również bardzo dobrze się ją czytało, a wizja świata jest porażająca. Kiedyś na pewno sięgnę po inne pozycje VanderMeera :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Początkowo sceptycznie podchodziłam do tej książki, jednak po twojej recenzji widzę, że niepotrzebnie. Może aż tak usilnie nie będę szukać ,,Podziemia Veniss'', ale jak trafi w moje ręce, to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro aż taka dobra, to dlaczego jej jeszcze nie mam?! ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz mocniej zaczynam odczuwać nieproporcjonalność czasu i finansów do liczby pozycji, które chcę lub powinnam przeczytać^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Shadow
    Ja mam niewiele materiału porównawczego, ale "Finch" takiego wrażenia na mnie nie zrobił - i chodzi właśnie o ten rozmach wizji. Już się rozglądam za "Miastem szaleńców i świętych", bo chcę więcej VanderMeera :)
    Tych opowiadań faktycznie szkoda, bo książka krótka, mogłoby być ich więcej - przynajmniej te wspomniane w posłowiu.
    A wywiad z VanderMeerem czytałam póki co tylko na Alamanchu, ale zaraz nadrobię braki :)
    Fajnie jest czytać książkę znając trochę autora z jego wypowiedzi. Kiedy doszłam do opisu tego banku organów wiedziałam, że kiedy to sobie wyobrażał, był w tym swoim transie. Nie musiałam tego doczytywać w posłowiu - to się czuło podczas lektury :)

    Harashiken
    Jak zawsze słodzisz :) A recenzja jest przede wszystkim za długa, ale i tak wyrzuciłam ok. 1/4 pierwotnego tekstu i na więcej cięć chwilowo nie potrafiłam się zdobyć :)
    Dobrze Ci radzę mnie lubić, bo kto inny będzie Ci wysyłał newsy z ulubionego antykwariatu? ;)
    A z UW to nie kombinuj za bardzo, tylko bierz się za "Dom burz" - to naprawdę najbardziej logiczny wybór po "Wiekach światła" :)

    Immora
    Naprawdę niesamowita książka. A po przeczytaniu w posłowiu o powiązaniu z Ambergris mam ogromną ochotę sprawdzić, jak zaczęła się historia, której koniec już znam :)

    cyrysia
    Taką książkę mogę tylko polecać :)

    Maruda007
    Zażalenie proszę kierować do Mikołaja ;)
    Pozdrawiam!

    Karodziejka
    W ogóle pomijając temat finansów i miejsca na półce - btw dzięki za przypomnienie o aukcji, która zaraz się kończy ;) - brak czasu na czytanie przy tej ilości dobrych książek, które są na wyciągnięcie ręki i tylko czekają na swoją kolej, jest bardzo bolesny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio zrobiłam sobie przerwę od fantastyki. Ale już za nią tęsknię. Niestety mam tak wiele zaległych książek, że własne muszą trochę poczekać. Uwielbiam taką wyobraźnię autora o jakiej piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Uczta wyobraźni ma świetne książki. Muszę i tę przeczytać:))

    OdpowiedzUsuń
  10. Viv nie słodzę mówię jak jest. Poza tym na pewno nie jest za długa, nie wiem jak można w ogóle cokolwiek wycinać z napisanego tekstu, ja nigdy niczego się nie pozbywałem, a jak napiszę coś długiego i z sensem to rozpiera mnie duma xD

    Cholera, masz mocny argument ^^ Och nie moja droga "Dom Burz" nie był brany pod uwagę na najbliższą przyszłość. Albo "Welin", albo "Opowieści Sieroty", albo "Podziemia Veniss" właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm, sama nie wiem. Ksiązka kusi, seria UW zobowiązuje, Ty zachwalasz, a ja wciąż się waham. Skończy się tak, że sobie zrobię założenie, że kiedyś przeczytam wszystkie książki z serii i to mnie wreszcie uwolni od niezdecydowanie.;)

    OdpowiedzUsuń
  12. beatrix73
    Doskonale wiem, o czym mówisz. Ostatnio nie mam prawie czasu na własne. Oby to było tylko przejściowe. I tylko się cieszyć, że te recenzyjne i pożyczone takie fajne :)
    A VanderMeer ma genialną wyobraźnię. Podziemia spodobają Ci się na pewno - naprawdę fantastyczne wizje i bardzo mocne, wręcz porażające opisy. A do tego książka jest krótka, więc na przycupnięcie na chwilę w przedświątecznej bieganinie będzie w sam raz :)

    kasandra_85
    Koniecznie! :)

    Harashiken
    Jest za długa zdecydowanie i pewnie za jakiś tydzień bez większego żalu wyrzuciłabym akapit, a za miesiąc - kolejny. Ale wczoraj, jak to ostatecznie poprawiałam, za bardzo jeszcze przywiązana do tekstu byłam :)
    UW czytaj seriami. Póki pamiętasz świat i jesteś dostrojony do stylu autora, siadaj do "Domu burz". Po co mieszać, skoro "Wieki światła" Ci się podobały? :)
    Świat upada na głowę, skoro blondynka sugeruje kierować się logiką ;)

    Moreni
    Żeby nie było zbyt prosto delikatnie zasugeruję, że do tego czasu książki mogą zniknąć z rynku albo ich ceny poszybują w górę ;) Nie szukaj wymówek, tylko książek, bo warto :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ ja nie robię wymówek, po prostu uzewnętrzniam lęki. Pierwsze założenie było takie, że czekam, aż ktoś napisze o jakiejś książce z UW, stwierdzam na podstawie recenzji, czy nie za trudna dla mnie i dopiero zaczynam szukać. Ale gdy czytam kolejne Twoje recenzje, to mi wychodzi, że owszem, bywa ciężko, ale zbyt ciężko nigdy. A skoro nigdy, to i potrzeba selekcji znikła.;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Viv Nie, nie jest i zrobiłabyś wielki błąd wyrzucając cokolwiek. Ale cóż wy kobiety jak zawsze wiecie lepiej ^^

    Ja pamiętam dość długo, a jeśli chodzi o dostrojenie to rozstrajam się po skończeniu lektury więc na to za późno. "Dom Burz" ponoć jest słabszy niż "Wieki..." poza tym chciałbym spróbować się z czymś innym i tyle, a do MacLeod'a wrócę niebawem.

    Aha i ja mam się posłuchać tej blondynki, która cały świat na głowę wywróciła? Dobre sobie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Moreni
    Bo ja nie sięgam po wszystkie pozycje UW, tylko najpierw się upewniam u znajomych, czy książka jest do ogarnięcia przez takiego początkującego czytelnika fantastyki jak ja :) Póki co obawiam się trochę i Duncana, i Harrisona. Ale mam zamiar spróbować kiedyś - tylko bez stresu, że to recenzyjne i muszę coś o tym napisać :) W każdym razie to, co czytałam do tej pory polecam z czystym sumieniem :)

    Harashiken
    Ja swoje wiem :)
    Każdy ma własne sposoby na określanie kolejności lektur- po prostu dla mnie dokończenie serii byłoby naturalne. Ale jeśli chcesz czegoś innego, to próbuj VanderMeera. Będzie szansa na porównanie wrażeń, bo Opowieści mam dopiero w planach zakupowych :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Viv ja oceniam na podstawię tego na co mam ochotę :D Schody zaczynają się w momencie gdy nie mam szczególnej ochoty na nic, albo niewiele wiem o tym co na półce stoi jak w przypadku UW (tylko ogólne pojęcie).

    OdpowiedzUsuń
  17. Kusi mnie ta książka i seria w ogóle, chociaż trochę się obawiam, że to nie moje klimaty. Po literaturę fantastyczną sięgam raczej rzadko. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. "Finch" był mariażem z kryminałem noir; chyba zresztą jest to najbardziej normalna książka VanderMeera. "MSiŚ" to dobry wybór... a jak przeczytasz, to poluj na "Shriek: Posłowie".

    OdpowiedzUsuń
  19. No, no, trzymasz poziom i nie waż się nic wyrzucać z recenzji ;) Narobiłaś mi niesamowitej ochoty na tę prozę. Nic dodać, nic ująć.

    OdpowiedzUsuń
  20. Harashiken
    W takim razie czekan niecierpliwie na decyzję, na co z UW tym razem będziesz miał ochotę :)

    Dosiak
    Ta seria, z tego co mi wiadomo, jest dość zróżnicowana, więc z pewnością znajdziesz w niej coś dla siebie. Pozdrawiam!

    Shadow
    Wiem, wiem :) Zaczęłam cykl o Ambergris od końca, ale teraz poszukam początku - z tego co czytałam, "Shriek:Posłowie" bez "Miasta..." byłby raczej niezrozumiały :)

    grendella
    Dzięki :) Teraz to już nawet mi się nie chce przerabiać tekstu, więc bez obawy - nic wyrzucać nie będę. Za leniwa na to jestem :)
    Polecam serdecznie - książka świetna. I mogę pożyczyć, bo będę niedługo odsyłać Milvannie "Samotnego mężczyznę", więc mogę wrzucić w kopertę i "Podziemia Veniss" :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana, byłoby świetnie o ile ci się nie spieszy za bardzo, bo ja teraz tak zarobiona jestem, że nie mam nawet chwili, żeby jakąś notkę wrzucić sensowną... W styczniu powinnam mieć troszkę więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Może nie tyle niezrozumiały, co zepsułby sporo radości z czytania "Miasta...". W samej akcji można by było się pewnie połapać... na tyle, na ile jest to możliwe w przypadku Ambergris.

    OdpowiedzUsuń
  23. grendella
    Nie spieszy mi się zupełnie - mam na półkach tyle książek nieczytanych, że do przeczytanych wrócę nieprędko. A VenderMeer za świetny żeby się u mnie marnował - niech popodróżuje nieco i innych pozachwyca :)

    Shadow
    No właśnie chyba już wystarczająco się pozbawiłam radości odkrywania świata Ambergris zaczynając poznawanie go od Fincha. Teraz niech już będzie, jak należy - od początku :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...