Rozpoczynające trylogię urban fantasy „Królestwo czarnego łabędzia” miało zadatki na całkiem przyjemną powieść dla młodzieży. Główna bohaterka, Garet James to młoda, nowojorska singielka, która wraz z ojcem prowadzi galerię sztuki i wyrabia na zlecenie medaliony. Jej normalną, choć wskutek odczuwalnego kryzysu ekonomicznego ostatnio nieco utrudnioną egzystencję, przerywa niecodzienne zamówienie – właściciel antykwariatu, do którego trafia zupełnie przypadkowo, prosi ją, by za niebagatelną sumę tysiąca dolarów otworzyła tajemniczą szkatułkę. I nagle wszystko się zmienia, życie Garet nabiera tempa – brak w nim czasu na tak przyziemne kwestie jak spanie, bo włamywacze, bo problemy ze zdrowiem ojca, policja depcząca po piętach, coraz więcej magicznych istot i nienaturalnych zjawisk, a w tym całym bałaganie przystojny kilkusetletni wampir i wizja chaosu i zniszczenia sianego w Nowym Jorku przez demony .
Połączenie wspomnień Garet z czasów młodości, gdy jej dom odwiedzało wielu sławnych malarzy, z naprawdę interesującym zawodem bohaterki pozwoliło autorom (Lee Caroll to pseudonim literacki małżeństwa autorów: Carol Goodman i Lee Slonimsky'ego) na wplecenie w książkę informacji z dziedziny sztuki, co zdecydowanie ubarwia opowiadaną historię. Ciekawie wypada także sięgnięcie po nadprzyrodzonych bohaterów „Snu nocy letniej” Szekspira, zarysowanie związku między magicznym ludem a światem artystów oraz postawienie po stronie zła słynnego alchemika, okultystę i nadwornego astrologa królowej Elżbiety I.
Pomimo tego lektura książki okazała się raczej nużąca. Niewiarygodność relacji budowanych przez głównych bohaterów (na czele z wątkiem romantycznym) oraz pewna sztuczność błyskawicznej edukacji „magicznej”, jaką przechodzi Garet stale budziły we mnie lekką irytację, a połączenie bohaterów komedii szekspirowskiej z wampirami, brytyjskim alchemikiem i koncepcją Strażnic (dość ciekawą) nie okazało się na tyle spójne, by przysłonić niedostatki fabularne, zwłaszcza że autorzy mają tendencję do przesady w ubogacaniu przedstawionego świata (jak przykładowo odnalezienie się zaginionej Bursztynowej Komnaty w siedzibie złego charakteru). Akcja książki jest wprawdzie dość wartka, ale jedynie kilkakrotnie okazała się dla mnie wciągająca. I choć część irytujących motywów i zachowań znalazło na ostatnich kartach książki akceptowalne uzasadnienie, nie zmienia to faktu, że zanim do niego dotarłam, książka mnie raczej zmęczyła.
„Królestwo czarnego łabędzia” wpisuje się w widoczny obecnie w paranormalnych romansach dla młodzieży wątek wykorzystania twórczości uznanych autorów – tu „Snu nocy letniej” Szekspira. W książce jest wiele elementów, które powinny zagwarantować kilka godzin przyjemnej, choć nieskomplikowanej rozrywki - jak dość interesujący pomysł na Strażnice strzegące granicy światów, przedstawienie Garet jako artystycznej duszy, bogactwo nadnaturalnego świata, mający nadać fabule odpowiedniego tempa wyścig z czasem, aby uratować Nowy Jork przed zagładą, motyw odnajdywania siebie i swego przeznaczenia czy w końcu (nie)spodziewane uczucie. I choć dla mnie lektura okazała się raczej ciężkostrawna, podejrzewam, że może się ona naprawdę spodobać nastoletnim dziewczynom marzącym skrycie o wielkiej miłości, którą obdarzy je książę z bajki albo chociaż jakiś przystojny wampir czy wilkołak. Książka może nawet do tego stopnia je oczarować, że w rezultacie sięgną po „Sen nocy letniej”, co byłoby przecież niezwykle pozytywnym skutkiem lektury.
Lee Carroll, Królestwo czarnego łabędzia
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2011, il. stron: 400
Moja ocena: 3/6
Ostatnio męczą mnie paranormale więc myślę, że sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
"Sen nocy letniej" uwielbiam, to jedno z moich ulubionych dzieł Szekspira. I Twoje ostatnie wnioski mogą mieć uzasadnienie, bowiem zainteresowałam się "Snem" jako nastolatka, kiedy obejrzałam jego uwspółcześnianą adaptację w jednym z amerykańskich filmów :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ani to porywające, ani nic szczególnego... Raczej sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńViv, Ty nie za stara na pewne gatunki już jesteś? :]
OdpowiedzUsuńKupiłam córce na gwiazdkę... Teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Ale może jakoś zarazi się Szekspirem, którego ja uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że Jane Austen też zaraziła się po jakiejś kiepskiej młodzieżówce i przeczytała wszystko.
Stayrude
OdpowiedzUsuńNie zachęcam w takim razie. Pozdrawiam :)
Futbolowa
Wydaje mi się, że to w sumie największy plus takich książek czy innych utworów współczesnych skierowanych do młodego odbiorcy - wprowadzając jakiś motyw, wątek zaczerpnięty z klasyki, budzą u czytelnika ciekawość oryginału. A przecież dzieła takiego Szekspira bronią się same - trzeba tylko im dać szansę :)
Immora
Nie zachęcam :)
Fenrir
Może nie tyle za stara na pewne gatunki, co na niektóre pozycje w ramach tych gatunków :)
Btw. dzięki za wypomnienie wieku ;)
beatrix73
Nastolatce książka raczej się spodoba, serio. A po takiej dawce bohaterów "Snu nocy letniej" sama mam ochotę na Szekspira :)
Ps. Nie wiem dokładnie, ile córka ma lat, więc dla porządku informuję, że scena miłosna jest, ale tylko jedna i niezbyt rozbudowana - kilka zdań, bez szczegółów.
Ma skończone 15 lat.
OdpowiedzUsuńJuż właśnie dopytywałam na innym blogu i wiem, że jeśli chodzi o sceny miłosne są w granicach rozsądku. ;)
Odpuszczę sobie;) Po Twojej recenzji widać,że nie jest warta przeczytania,a ja mam wiele ciekawszych książek;)
OdpowiedzUsuńŁeee, za dużo tych paranormali. Jedyne, co może tu się okazać fajne, to ten Szekspir...
OdpowiedzUsuńKolejny romans paranormalny... A okładka całkiem całkiem. Chyba jednak nie jestem zainteresowany. ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
beatrix73
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze :) W książce jest sporo fajnych elementów, serio. I choć z perspektywy osoby w moim wieku całość nie wypada przekonująco, pewnie mając piętnaście lat pokochałabym książkę już za sam NY i te artystyczne motywy. A jeśli chodzi o "te sprawy", to są bardzo w granicach rozsądku - gdyby miały być bardziej, skończyliby na pocałunku :)
Miravelle
Może w ten sposób - czytałam znacznie lepsze paranormalne romanse :) Do tego konkretnego tytułu mocno nie namawiam, ale jeśli będziesz miała kiedyś książkę w zasięgu ręki, to specjalnie przed nią nie musisz uciekać - gorsze romanse też już czytałam ;)
Nyx
Ale po co czytać romans paranormalny dla Szekspira, skoro więcej Szekspira jest w Szekspirze, prawda? :)
I nie wiem, czy takich książek za dużo - sama czasem mam ochotę na taką nieskomplikowaną rozrywkę :)
Pan R
Może moja ocena trąci stereotypami, ale to raczej pozycja dla płci piękniejszej i to młodszych jej przedstawicielek :)
Pozdrawiam :)