piątek, 9 grudnia 2011

Lee Carroll KRÓLESTWO CZARNEGO ŁABĘDZIA

Rozpoczynające trylogię urban fantasy „Królestwo czarnego łabędzia” miało zadatki na całkiem przyjemną powieść dla młodzieży. Główna bohaterka, Garet James to młoda, nowojorska singielka, która wraz z ojcem prowadzi galerię sztuki i wyrabia na zlecenie medaliony. Jej normalną, choć wskutek odczuwalnego kryzysu ekonomicznego ostatnio nieco utrudnioną egzystencję, przerywa niecodzienne zamówienie – właściciel antykwariatu, do którego trafia zupełnie przypadkowo, prosi ją, by za niebagatelną sumę tysiąca dolarów otworzyła tajemniczą szkatułkę. I nagle wszystko się zmienia, życie Garet nabiera tempa – brak w nim czasu na tak przyziemne kwestie jak spanie, bo włamywacze, bo problemy ze zdrowiem ojca, policja depcząca po piętach, coraz więcej magicznych istot i nienaturalnych zjawisk, a w tym całym bałaganie przystojny kilkusetletni wampir i wizja chaosu i zniszczenia sianego w Nowym Jorku przez demony .

Połączenie wspomnień Garet z czasów młodości, gdy jej dom odwiedzało wielu sławnych malarzy, z naprawdę interesującym zawodem bohaterki pozwoliło autorom (Lee Caroll to pseudonim literacki małżeństwa autorów: Carol Goodman i Lee Slonimsky'ego) na wplecenie w książkę informacji z dziedziny sztuki, co zdecydowanie ubarwia opowiadaną historię. Ciekawie wypada także sięgnięcie po nadprzyrodzonych bohaterów „Snu nocy letniej” Szekspira, zarysowanie związku między magicznym ludem a światem artystów oraz postawienie po stronie zła słynnego alchemika, okultystę i nadwornego astrologa królowej Elżbiety I.

Pomimo tego lektura książki okazała się raczej nużąca. Niewiarygodność relacji budowanych przez głównych bohaterów (na czele z wątkiem romantycznym) oraz pewna sztuczność błyskawicznej edukacji „magicznej”, jaką przechodzi Garet stale budziły we mnie lekką irytację, a połączenie bohaterów komedii szekspirowskiej z wampirami, brytyjskim alchemikiem i koncepcją Strażnic (dość ciekawą) nie okazało się na tyle spójne, by przysłonić niedostatki fabularne, zwłaszcza że autorzy mają tendencję do przesady w ubogacaniu przedstawionego świata (jak przykładowo odnalezienie się zaginionej Bursztynowej Komnaty w siedzibie złego charakteru). Akcja książki jest wprawdzie dość wartka, ale jedynie kilkakrotnie okazała się dla mnie wciągająca. I choć część irytujących motywów i zachowań znalazło na ostatnich kartach książki akceptowalne uzasadnienie, nie zmienia to faktu, że zanim do niego dotarłam, książka mnie raczej zmęczyła.

„Królestwo czarnego łabędzia” wpisuje się w widoczny obecnie w paranormalnych romansach dla młodzieży wątek wykorzystania twórczości uznanych autorów – tu „Snu nocy letniej” Szekspira. W książce jest wiele elementów, które powinny zagwarantować kilka godzin przyjemnej, choć nieskomplikowanej rozrywki - jak dość interesujący pomysł na Strażnice strzegące granicy światów, przedstawienie Garet jako artystycznej duszy, bogactwo nadnaturalnego świata, mający nadać fabule odpowiedniego tempa wyścig z czasem, aby uratować Nowy Jork przed zagładą, motyw odnajdywania siebie i swego przeznaczenia czy w końcu (nie)spodziewane uczucie. I choć dla mnie lektura okazała się raczej ciężkostrawna, podejrzewam, że może się ona naprawdę spodobać nastoletnim dziewczynom marzącym skrycie o wielkiej miłości, którą obdarzy je książę z bajki albo chociaż jakiś przystojny wampir czy wilkołak. Książka może nawet do tego stopnia je oczarować, że w rezultacie sięgną po „Sen nocy letniej”, co byłoby przecież niezwykle pozytywnym skutkiem lektury.

Lee Carroll, Królestwo czarnego łabędzia
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2011, il. stron: 400
Moja ocena: 3/6

11 komentarzy:

  1. Ostatnio męczą mnie paranormale więc myślę, że sobie odpuszczę

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Sen nocy letniej" uwielbiam, to jedno z moich ulubionych dzieł Szekspira. I Twoje ostatnie wnioski mogą mieć uzasadnienie, bowiem zainteresowałam się "Snem" jako nastolatka, kiedy obejrzałam jego uwspółcześnianą adaptację w jednym z amerykańskich filmów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że ani to porywające, ani nic szczególnego... Raczej sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Viv, Ty nie za stara na pewne gatunki już jesteś? :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam córce na gwiazdkę... Teraz nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Ale może jakoś zarazi się Szekspirem, którego ja uwielbiam.
    Pamiętam, że Jane Austen też zaraziła się po jakiejś kiepskiej młodzieżówce i przeczytała wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stayrude
    Nie zachęcam w takim razie. Pozdrawiam :)

    Futbolowa
    Wydaje mi się, że to w sumie największy plus takich książek czy innych utworów współczesnych skierowanych do młodego odbiorcy - wprowadzając jakiś motyw, wątek zaczerpnięty z klasyki, budzą u czytelnika ciekawość oryginału. A przecież dzieła takiego Szekspira bronią się same - trzeba tylko im dać szansę :)

    Immora
    Nie zachęcam :)

    Fenrir
    Może nie tyle za stara na pewne gatunki, co na niektóre pozycje w ramach tych gatunków :)
    Btw. dzięki za wypomnienie wieku ;)

    beatrix73
    Nastolatce książka raczej się spodoba, serio. A po takiej dawce bohaterów "Snu nocy letniej" sama mam ochotę na Szekspira :)
    Ps. Nie wiem dokładnie, ile córka ma lat, więc dla porządku informuję, że scena miłosna jest, ale tylko jedna i niezbyt rozbudowana - kilka zdań, bez szczegółów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ma skończone 15 lat.
    Już właśnie dopytywałam na innym blogu i wiem, że jeśli chodzi o sceny miłosne są w granicach rozsądku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpuszczę sobie;) Po Twojej recenzji widać,że nie jest warta przeczytania,a ja mam wiele ciekawszych książek;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Łeee, za dużo tych paranormali. Jedyne, co może tu się okazać fajne, to ten Szekspir...

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejny romans paranormalny... A okładka całkiem całkiem. Chyba jednak nie jestem zainteresowany. ;P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. beatrix73
    Będzie dobrze :) W książce jest sporo fajnych elementów, serio. I choć z perspektywy osoby w moim wieku całość nie wypada przekonująco, pewnie mając piętnaście lat pokochałabym książkę już za sam NY i te artystyczne motywy. A jeśli chodzi o "te sprawy", to są bardzo w granicach rozsądku - gdyby miały być bardziej, skończyliby na pocałunku :)

    Miravelle
    Może w ten sposób - czytałam znacznie lepsze paranormalne romanse :) Do tego konkretnego tytułu mocno nie namawiam, ale jeśli będziesz miała kiedyś książkę w zasięgu ręki, to specjalnie przed nią nie musisz uciekać - gorsze romanse też już czytałam ;)

    Nyx
    Ale po co czytać romans paranormalny dla Szekspira, skoro więcej Szekspira jest w Szekspirze, prawda? :)
    I nie wiem, czy takich książek za dużo - sama czasem mam ochotę na taką nieskomplikowaną rozrywkę :)

    Pan R
    Może moja ocena trąci stereotypami, ale to raczej pozycja dla płci piękniejszej i to młodszych jej przedstawicielek :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...