niedziela, 8 lipca 2012

Rafał Kosik MARS

Przeludniona Ziemia w roku 2040 rozpoczyna proces terraformowania Marsa. Pozostawione na Czerwonej Planecie wieże elektrolityczne oraz kontrolowane reakcje nuklearne w ciągu trzystu lat mają doprowadzić do zmiany warunków klimatycznych i umożliwić wprowadzenie tam życia, jakie znamy. Polityka sprawia, że zanim proces ten dobiegnie końca, na Marsie pojawiają się pierwsi osadnicy z Ziemi. Kusząca wizja pracy i wolności na równi z obrazkami zielonych oaz na tle czerwonej pustyni przyciąga kolejnych ludzi, gotowych rozpocząć wszystko od nowa. Przyrody jednak nie da się oszukać. Połowiczna terraformacja prowadzi do realizacji tylko części planu, przez co tlenu i wyhodowanej na miejscu żywności jest coraz mniej. Przyszłość życia na Marsie bardziej niż kiedykolwiek zależy od decyzji polityków.

Po krótkim prologu przenosimy się do XXIV wieku, w którym rozgrywa się właściwa akcja powieści. Mars poznajemy w 2305 roku, kiedy przybywa tu osadnik z Ziemi, Allen Ryan. Wraz z poznaną na miejscu pracownicą biura zatrudnienia wplątuje się w intrygę polityczną zakrojoną na dużą skalę i uczestniczy w wydarzeniach, które w trwały sposób zmienią oblicze planety. Na ich efekty czytelnik nie musi zresztą długo czekać, bowiem druga część powieści przeskakuje o kolejne trzydzieści pięć lat do roku 2340. Tym samym autor pokazuje Czerwoną Planetę jako miejsce do życia w trzech zupełnie różnych odsłonach.
Postaci nakreślone w „Marsie” mają wprawdzie swoją przeszłość, uczucia czy marzenia, ale są one, podobnie jak relacje międzyludzkie, raczej schematyczne. Odnosi się przy tym wrażenie, jakby pojawianie się i znikanie głównych bohaterów całkowicie podporządkowane zostało opowiadanej historii, jakby byli tylko środkiem do osiągnięcia fabularnego celu. Prawdziwą bohaterką powieści zdaje się być raczej sama planeta, której autor poświęca najwięcej uwagi tak w opisach przyrody, wskutek działalności ludzi podlegającej zmianom, jak i ustroju politycznego oraz rozgrywek na wysokich szczeblach, a nawet historii.

Co nieco zaskakuje, Mars w 2305 roku niewiele różni się od Ziemi, jaką dzisiaj znamy. Ta okoliczność sama w sobie nie budziłaby może zastrzeżeń, bowiem z fabuły wynika, że w tym okresie Czerwona Planeta miała stanowić świadomie utrzymywaną w stanie zacofania kolonię Ziemi. Dziwi jednak kompletny brak zaskoczenia osadników z Ziemi prymitywnymi jak na XXIV wiek warunkami życia na Marsie i ich brak trudności w przystosowaniu się do nich. Problemem nie jest przy tym brak wyobraźni Rafała Kosika, w drugiej części powieści, podobnie jak w innych swoich utworach, udowadnia on bowiem, że tej mu nie brakuje. Zwłaszcza ukazana przez autora ucieczka ludzi z 2340 roku przed przygnębiającą rzeczywistością w świat oferujących alternatywne życie wirtualnych rozrywek i pozostawienie losów planety całkowicie w gestii politycznych decydentów są przerażające, bo wydają się bardzo realne. Generalnie przyszłość przedstawiona w powieści nie rysuje się w różowych kolorach.

"Mars”, choć jest powieściowym debiutem Rafała Kosika, zdecydowanie może się podobać. To taka sprawnie napisana science fiction dla każdego, nieprzytłaczająca ogromem naukowej wiedzy czy trudną do ogarnięcia rozumem wizją świata. Połączenie naukowej fantastyki z thrillerem politycznym sprawia, że powieść czyta się sprawnie. I choć z wyżej opisywanych względów trudno przywiązać się do bohaterów, wciągająca okazuje się sama intryga. Całość wprawdzie nie zachwyca, ale świetnie spełnia rolę solidnej porcji rozrywki, która prowokuje do myślenia przede wszystkim o ludzkiej naturze.

Rafał Kosik, Mars
Powergraph, 2012, il. stron: 424
Moja ocena: 4+/6

Recenzja ukazała się wcześniej w Gildii

12 komentarzy:

  1. nie czytałam , nie czytałam . :D
    http://books-for-imagination.blogspot.com/ zapraszam do mnie oraz oczywiście obserwuje . ;)
    Juiilet . :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz kiedyś miała ochotę na przyjazne czytelnikowi scence fiction to polecam :)
      A za zaproszenie oczywiście dziękuję :)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobała :) Czytałam jako drugą książkę Kosika i jak od "Verticala" zaczęła się moja miłość do niego, tak "Mars" tylko ją podsycił. Nie mogę się już doczekać Polconu i okazji na autografy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie książka, jak napisałam w poście, nie zachwyciła, ale podobała mi się. Chyba po prostu liczyłam na coś więcej. Teraz całe te oczekiwania przenoszę na Vertical. Oby dał radę i zachwycił ;)

      Usuń
  3. W sumie niewiele mogę dodać prócz tego, że dla mnie "Mars" to naprawdę świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jednak trochę przeszkadzało to "wykorzystywanie" bohaterów (zrobił swoje, może odejść). Ja przywiązuję się do ludzi :) Ale sama wizja Marsa i zmian, jakie na nim zachodziły, fajna. I bardzo liczę na to, że "Vertical" mnie zauroczy. Czytałam "Wyprawę szaleńców" i szalenie mi się podobała ;)

      Usuń
    2. Vertical powinien bardziej Ci się spodobać, choćby dlatego, że główni bohaterzy nie giną w połowie historii. Za to pokręcone zakończenie może Cię nieco zaboleć ^^
      Ale jestem przekonana, że "Vertical" polubisz :D

      Usuń
    3. Pokręcone zakończenie? Teraz to mnie jeszcze bardziej zaciekawiłaś :)
      I mam zamiar Vertical polubić, mam nadzieję, że przyjemnej lektury nie zepsują mi zbyt wysokie oczekiwania :)

      Usuń
  4. Przyznaję - nie czytałam żadnej książki tego autora, choć go znam, bo byłam na targach w Wawce i miałam okazję towarzyszyć przyjaciółce w oczekiwaniu na jego autograf. Kiedyś na bank po książki Kosika sięgnę, ale potrzebuję na to odpowiedniego nastroju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie pisze, więc jak tylko trafisz w ten nastrój, bierz książkę (zakładam, że masz od kogo pożyczyć nawet egzemplarz z autografem) i czytaj :)

      Usuń
  5. Terraformowanie Czerwonej Planety. Chciałbym dożyć tej chwili. Recenzowanej pozycji Kosika jeszcze nie czytałem, natomiast z podobnej tematyki polecam serię Kima Stanleya Robinsona i jego rewelacyjną trylogię marsjańską.

    Poprawka: podczas lektury recenzji właśnie dotarło do mnie, że "Marsa" mam już jednak w swoim rozkładzie - raczyłem się nim niegdyś w kawiarni krakowskiego Empiku (tego dużego na Rynku Głównym). Bardzo intrygujące zakończenie, ciekawa kwestia z natręctwem reklam oraz zapominaniem osiągnięć inżynierskich poprzednich pokoleń (mam nadzieję, że nic nie pomieszałem, bo z książką zetknąłem się dość dawno, tak, że w ogóle wyleciała mi z pamięci).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dzieje się teraz tak szybko, że chyba jest szansa, że i tego dożyjemy :)

      Dzięki za podpowiedź. Rozejrzę się :)

      Ta ostatnia część książki dla mnie też była najciekawsza :)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...