W tym miesiącu wyjątkowo późno, ale – jak to mówią - lepiej późno, niż za późno, więc kończąc ten przykrótki wstęp startujemy z omówieniem sierpniowego numeru Nowej Fantastyki.
Marcin Zwierzchowski w „Chaosie absolutnym” prezentuje pierwszą część ciekawostek związanych z powstawaniem „Pamięci absolutnej” - tu z Arnoldem Schwarzeneggerem. Opisane w artykule wydarzenia prezentują okres od 1966 roku, gdy na łamach "The Magazine of Fantasy & Science Fiction" opublikowane zostało opowiadanie Philipa K.Dicka, do roku 1987, kiedy to projektem filmowym zainteresował się Arnie. Okołofilmowy charakter ma także ciekawy artykuł Marka Grzywacza „Cenzura to bzdura” - o tym, jak brak kodeksu Haysa nie przeszkadza w cenzurze amerykańskich filmów, na czym ona polegała w konkretnych przypadkach i jak twórcy twórczo sobie z nią radzą. W cyklu „Science w fiction” Waldemar Podrzucki pisze o mutantach – ulubieńcach fantastyki. Tradycyjnie już świetny tekst – zwłaszcza dla genetycznych laików, bo autor szukając przyczyn zainteresowania fantastyki tymi nowoczesnymi potworami, w sposób jasny pokazuje, dlaczego przy obecnym stanie wiedzy możliwe są tylko drobne genetyczne przeróbki, a nie stworzenie superbohatera. Jeśli dla kogoś kilka tomów przygód Harry'ego Pottera to za mało i jeszcze nie odkrył powstałego z udziałem autorki tej serii projektu www.pottermore.com, z pewnością zainteresuje się artykułem „Więcej Pottera w Pottermore” Anny Kaiper. Filmowo-literacki charakter ma także tekst Przemysława Pieniążka „Klasyka grozą podszyta”, prezentujący tzw. musuhp novels. Dla części czytelników, to temat nienowy – niektórzy pewnie czytali już "Dumę i uprzedzenie i zombie", "Przedwiośnie żywych trupów" (to polski akcent) czy wybierają się do kina na „Abrahama Lincolna: Łowcę wampirów”. Warto jednak przeczytać o nowych „odsłonach” dzieł mistrzów, wzbogaconych o wątki, postacie czy wydarzenia z elementem grozy i horroru. W końcu Marcin Zwierzchowski w „Konwencie 2.0” przybliża polskie konwenty fantastyczne, w tym oczywiście ledwie zakończony Polcon, ciesząc się z ich rosnącej popularności nie tylko wśród zadeklarowanych fanów fantastyki.
Czas na felietony. U Jakuba Ćwieka echa mistrzostw piłkarskich. Znudzony finałem Euro 2012 autor dzieli się refleksjami, dlaczego oglądanie sportowych zmagań raczej go nuży, choć lubi kino sportowe, co można byłoby zrobić, żeby losy ich uczestników zaczęły go ciekawić i że lepiej tego nie robić. W „Ingerencji z góry” Rafał Kosik śmieje się z teorii, które wszelki postęp w wiekach przeszłych tłumaczą ingerencją obcych, bo niby niemożliwe byłoby na danym etapie rozwoju dokonanie rzeczy wielkich. Tekst opatrzony jest świetnym obrazkiem z „Egiptem walczącym” na pierwszym planie. W drugim tekście „SeriaLovytch zwJerzeń” Jerzy Rzymowski przybliża czytelnikom kolejny warty uwagi serial – straszny „American Gothic”. Łukasz Orbitowski tym razem przedstawia pozytywne wrażenia z obejrzenia „Incident at Loch Ness” w reż. Zaka Penna i snuje, niestety krótko, refleksje nad naturą kina. Natomiast Michael J.Sullivan rozpoczyna część zaawansowaną swojego cyklu „Rad dla piszących” od lekcji o potrzebie zaufania czytelnikowi, że zrozumie zamysł autora, nawet jeśli ten nie wyłoży mu wszystkiego łopatologicznie. Pokazuje także, jak konstruować intrygę, aby nie obrażając inteligencji odbiorcy, dać mu niezbędny materiał do podążania szlakiem myśli pisarza.
Proza tym razem pod znakiem egzotyki, która w takiej ilości chyba traci efekt oryginalności. Teksty polskie to „Lisiczka” Małgorzaty Wieczorek, „Mistrz” Tomasza Zawady oraz „Tajemna historia Nowej Huty” Jewgienija T.Olejniczaka. Z tej trójki najbardziej podobał mi się tekst ostatni, ale ja mam chyba słabość do udziwnionych form, dlatego bawiły mnie i ciekawiły spisane w formie krótkich historyjek dzieje Nowej Huty w okresie socrealizmu. „Lisiczka” to utrzymana w chińskich klimatach opowieść o małym, osieroconym chłopcu, którego przygarnia naczelnik cesarskiej poczty nie zdając sobie sprawy, w jaką intrygę tym samym się wplątuje. W tle tytułowa lisiczka – zły duch, przybierający formę pięknej kobiety, Perłowy Smok i cesarski dwór. Opowiadanie jest niestety bardzo nierówne i szczyt mojego zainteresowania i emocjonalnego zaangażowania przypadł na połowę tekstu – mimo, w założeniu, emocjonującego zakończenia. Urok „Mistrza” tkwi natomiast w klimacie – konsekwentnie powolna narracja przybliża czytelnikom losy upadku pewnego samuraja. Spore tu nagromadzenie obcych zwrotów i zwyczajów, a sam element fantastyczny w sumie jest dość słabo obecny, choć istotny dla fabuły. Ciekawe głównie ze względu na orientalną otoczkę - jeśli kogoś pociąga Japonia i jej wojownicy.
W tym egzotycznym klimacie jest też jedno z opowiadań zagranicznych: „Racice i szałas Abdela Dżamili” Saladina Ahmeda. Tym razem arabska tradycja, wierzenia i obyczaje w opowieści o niezamożnym lekarzu, który za karę za niewłaściwe ulokowanie uczuć zostaje wysłany do wioski Beit Zudżaadż, gdzie odkrywa niezwykłą tajemnicę żyjącego na szczycie wzgórz pustelnika. Tekst ten był nominowany do Nebuli, ale mnie nie zachwycił, choć – z racji stylistyki i osadzenia akcji - okazał się ciekawy. Pora na moje dwa typy tego numeru: opowiadania Neala Stephensona oraz Toma Crosshilla. Ten pierwszy w „Jipi i elektronicznym paranoiku” prezentuje świat przyszłości, w którym specjaliści pracują nad odpowiednim postrzeganiem świata na poziomie świadomości, a autoalarmy podłączone się do programów komputerowychwyewoluowanych na kształt mózgów schizofreników. Pomysłowe i niezwykłe emocjonujące – już dla tego tekstu warto zaopatrzyć się w sierpniowy numer. Nieco słabszy, ale nadal bardzo dobry jest także zajmujący ledwie kilka stron tekst Toma Crosshilla „Mamo, jesteśmy Żenią, Twoim synem” - o kwantowych eksperymentach z udziałem ośmioletniego chłopca i ich skutkach. Pisane w formie krótkich listów chłopca do matki opowiadanie wzrusza i skłania do refleksji. Do numeru dodano także fragment powieści „Zoo city” Lauren Beukes.
Poza tym oczywiście mnóstwo recenzji – książek, filmów, gier i komiksów. Bardzo fajny numer – w mojej ocenie zdecydowanie ciekawszy od lipcowego.
Nie czytuję NF, ale bardzo lubię ich okładki :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo ekonomiczne rozwiązanie, bo oglądanie ich nic nie kosztuje ;)
UsuńPodrzucki też bardzo ciekawy artykuł napisał, ale jednak z tą cenzurą... Czytałam Lubemu i nawet on się zainteresował, a raczej mutantami by się nie przejął : P No i pełno anegdotek, które mogę teraz opowiadać rodzicom, a co :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz, czyli ja po prostu podeszłam do zagadnienia oceniania bardzo egoistycznie i zadałam sobie pytanie co MNIE najbardziej zaciekawiło, a nie co zaciekawi resztę świata ;)
Usuń