Już ze szkolnych podręczników do historii jasno wynika, że za Piastów między Piastami działo się naprawdę dużo. Uprowadzenia, uwięzienia, zabójstwa zbiorowe i indywidualne z użyciem najróżniejszych metod, wykradanie panien z klasztorów (akurat tego w moich podręcznikach nie było, ale wspomnieć warto, bo niemal romantyczne) – a to wszystko obok zwykłych politycznych intryg, zmiennych sojuszy z sąsiadami i papiestwem oraz ciągłych walk z najeżdżającymi ziemie polskie Mongołami, Krzyżakami czy Jaćwingami. Wbrew zamysłom Bolesława Krzywoustego jego słynny testament nie tylko bratobójczym walkom o władzę nie zapobiegł, ale rozpoczął burzliwy okres rozbicia dzielnicowego. Przy takim rozdrobnieniu, jakie wówczas miało miejsce, osiągnięcie Przemysła II – zjednoczenie Starszej Polski z Pomorzem i pierwsza od ponad dwustu lat koronacja tuż pod nosem potężnych sąsiadów – musi robić wrażenie. Ale zanim nastąpił rok 1296, wiele się przecież musiało wydarzyć, bo na takie zwycięstwo dużo osób musiało długo pracować. Taka historia to po prostu wymarzony materiał dla epickiej, wielowątkowej powieści historycznej. A gdy siatkę utkaną z faktów uzupełni się odrobiną magii, otrzymuje się „Koronę śniegu i krwi”.
Najnowsza powieść Elżbiety Cherezińskiej obejmuje okres od roku 1253 do roku 1297 roku i ukazuje rozbicie dzielnicowe w jego końcowym etapie, aż do koronacji Przemysła II i jego przedwczesnej śmierci kilka miesięcy później. Walka o polski tron ukazana została na szerokim tle: autorka przedstawiła nie tylko polskich władców dzielnicowych, ale także działania czeskich Przemyślidów i brandenburskich Askańczyków oraz – pośrednio – politykę Cesarstwa. Tak rozległy front wydarzeń umożliwił wprawdzie autorce pełniejsze ukazanie faktów, których końcowy splot pozwolił Przemysłowi II na odzyskanie królewskich insygniów i koronację, ale w niektórych momentach lektury można zgubić wątek przewodni. Im bliżej jednak zakończenia, tym cel opowiadanej historii staje się jaśniejszy, czemu sprzyjają powtarzający się motyw korony (najpierw z krwi, potem ze śniegu, a w końcu tej upragnionej, królewskiej) oraz śpiewana na poszczególnych dworach „w odcinkach” arturiańska pieśń o przeklętym mieczu.
Władzę daje nie tylko korona, dlatego autorka przedstawiła w powieści również trwającą wciąż w XIII wieku walkę o polskie dusze prowadzoną przez wyznawców dawnych pogańskich kultów. Odchodzeniu ludności od nowej wiary sprzyja zniemczenie zakonów i nieudolna polityka Kościoła, który pilnie wymaga reform, nie tylko dlatego, że ludzie nie rozumieją żadnej z obcojęzycznych modlitw, ale przede wszystkim ze względu na fatalny przykład dawany przez kapłanów. W tym aspekcie ogromną rolę odegra kolejny z pierwszoplanowych bohaterów – kanonik gnieźnieński (i przyszły arcybiskup) Jakub Świnka. Zanim jednak rozpocznie arcybiskupią posługę, podczas archiwizowania dokumentów z okresu pierwszych królów polskich wpadnie na trop historii, która pozwoli mu lepiej zrozumieć własną przyszłość, a przy tym odkryć źródło niełaski, w jaką u Boga popadł naród polski. Kompletu wątków dopełnia ród Zarembów – wpływowa rodzina ze Starszej Polski, która przy rozbiciu dzielnicowym rozgrywa własne, tajemnicze interesy.
Mimo takiej wielości bohaterów czytelnik nie ma problemu z wciąż przeskakującą z osoby na osobę narracją, autorka bowiem każdą taką zmianę akcentuje, rozpoczynając ją imieniem głównego bohatera dalszych wydarzeń. Ułatwieniem w rozeznaniu się w powiązaniach rodzinnych oraz stanie posiadania poszczególnych władców jest zawarta na końcu książki informacja o rodach. Początkowe zagubienie, które może się pojawić przy takiej ilości bohaterów, szybko ustępuje także dlatego, że każdy z nich został w powieści należycie wykreowany. Główne postaci ukazane zostały przy tym w sposób dynamiczny, poprzez przemiany, jakie w nich zachodziły. Na szczególną uwagę zasługuje rola kobiet, które mają pełnoprawny wkład w nadawanie fabule biegu. Są wśród nich przebiegłe i dążące do celu po trupach władczynie, piękne i mądre żony, święte dziewice i trudniące się najstarszym zawodem agentki dawnych wierzeń. Gdzie tyle kobiet i gorącej piastowskiej krwi, nie brakuje oczywiście miłości – i tej wzniosłej, romantycznej, i tej fizycznej.
Na wstępie wspomniałam o obecnych w powieści elementach nadprzyrodzonych. Podkreślić należy, że ich ilość i sposób wykorzystania nie ujmują powieści walorów historycznych. Tu szeroko pojęta magia tylko wzbogaca, ubarwia historię, nie ingerując jednak w wydarzenia świata materialnego. Ożywające – ale tylko dla oczu książąt – zwierzęta herbowe, lewitująca święta Kinga otoczona zapachem żywych kwiatów i śpiewami aniołów czy rytuały związane z pogańskim kultem znakomicie współgrają przy tym z klimatem średniowiecza, zdając się być naturalną konsekwencją osadzenia akcji właśnie w XIII wieku.
W posłowiu autorka przyznaje, że chciała stworzyć sensacyjną opowieść rozgrywającą się w ciekawym, ale mało znanym zakręcie dziejów, a – zachęcana przez wydawcę do skupienia się na walce o tron – napisała „Koronę śniegu i krwi”, prawdziwie epicką historię o Piastach, bliską czytelnikom tym bardziej, że opowiada o naszej własnej, polskiej przeszłości, którą znać co najmniej wypada. Świetne wyczucie języka, barwni bohaterowie i ta szczypta magii, która nadała całości lekko fantastycznego zabarwienia, sprawiają, że znaczną objętość książki – proszę mi wierzyć – czuje się tylko na kolanach, bo tę książkę wprost się pochłania. Pozostaje żywić nadzieję, że deklarowanej przez autorkę miłości do Piastów starczy przynajmniej na jeszcze jedną odsłonę koronacyjnych zmagań Piastów, tym razem uwieńczoną zwycięstwem małego księcia – Władysława Łokietka.
Elżbieta Cherezińska, Korona śniegu i krwi
Zysk i s-ka, 2012, il. stron: 768
Moja ocena: 5+/6
Recenzja ukazała się wcześniej w Katedrze
Wow, jestem mile zaskoczona i jak najbardziej czuję się zachęcona do sięgnięcia po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWarto, naprawdę :) Świętna książka pięknie (choć nieco niepraktycznie) wydana :)
UsuńPowiedz mi jeszcze o języku. Czy jest on nasz, dzisiejszy, czy stylizowany na coś z przeszłości? Czy czyta się normalnie i tylko postaci są tak historyczne, czy jednak przeszłość rzuca się sporym cieniem na stylizację i ogólnie odbiór? Bo książka bardzo mnie zaciekawiła, ale stylizacji średniowiecznej nie zniosę xD.
OdpowiedzUsuńJęzyk jest dzisiejszy.
UsuńZobacz sobie zresztą tutaj: http://www.cherezinska.pl/korona_fragmenty.html
Czyta się świetnie. Czytać :)
Ooo to świetnie :P Tym bardziej zachęca do przeczytania :D
UsuńNaprawdę warto :)
UsuńAle mnie ta książka intryguje - od pierwszego wejrzenia! A po Twojej recenzji jestem zachęcona już tak bardzo, że mam ochotę rzucić wszystkie napoczęte lektury (chociaż wcale złe nie są) i pochłaniać "Koronę...". Ale nie, trzeba być silnym! Przebrnę do końca przez Ziemkiewicza i dopiero wtedy Piastowie.
OdpowiedzUsuńSkończ, co musisz, żebyś mogła ze spokojną głową zabrać się za Koronę - bo szkoda by było lekturę takiej dobrej książki popsuć sobie wyrzutami sumienia :)
UsuńBtw rozumiem Cię doskonale, bo też ze sobą tak walczę - zawsze to, co ma być czytane za chwilę wydaje mi się fajniejsze od tego, co czytam aktualnie. Ale nie można ulegać pokusie - widzę po siostrze. Tony książek napoczętych i nieskończonych, bo co ją coś nowego zaczyna kusić, to łapie i czyta :)
Uff, skończyłam inne ponapoczynane książki, wykazując się przy tym niezwykle silną wolą, więc dziś zaczynam "Koronę..." i mam nadzieję, że będzie tak świetna, jak na to liczę. :D
UsuńObserwowałam Twoje postępy na LC i jestem pod ogromnym wrażeniem :) Mam tylko nadzieję, że lektura spełni Twoje oczekiwania - czasem nawet bardzo dobra książka nie dorasta do wyobrażenia o niej :)
UsuńBoję się trochę tej powieści, bo z historią nigdy nie byłam za pan brat... Chociaż czasem warto się przemóc, tak jak to zrobiłam przy Trylogii Husyckiej Sapkowskiego i całe moje w tym szczęście :) Zobaczymy, jak ją dopadnę to wzbraniać się zbyt długo nie będę.
OdpowiedzUsuńTej powieści nie musisz się bać :) Czyta się świetnie, a fakt, że to historia, a nie tylko efekt pracy wyobraźni autorki dodaje tylko książce dodatkowej wartości - bo człowiek się uczy (lub przypomina sobie, co kiedyś umiał) zupełnie bezboleśnie :)
UsuńZachęcasz i zachęcasz... ale nadal przeraża mnie grubość i perspektywa zrobienia z tego cyklu. No ale może się skuszę, chociaż nie w tym roku raczej.
OdpowiedzUsuńNo zachęcam, bo ten typ tak ma - jak mu się podoba, to by cały świat nawracał :) Grubością się nie przejmuj - dla Ciebie to lektura na 2 - 3 wieczory, tak szybko wchodzi. A perspektywą cyklu nie masz się co martwić - to przecież zamknięta historia, nie kończy się urwanym wątkiem :)
UsuńAle wiesz jak to jest, na grubasy trzeba wiele czasu jednak poświęcić, a i tak mam w planach kilka jednak bardziej mnie ciekawiących niż Cherezińska. Będzie musiała na swoją kolej poczekać... tym bardziej, że nie łapie się do obecnej promocji Empikowej, więc zakup będzie musiał poczekać.
UsuńPrzekonuje mnie tylko ostatni argument :)
UsuńKupiłam już po recenzji Fenrira. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńChyba nie dla mnie, ale znam przynajmniej dwie osoby, którym mogę polecić tą książkę :)
OdpowiedzUsuńTo polecaj - warto :)
UsuńJako, że w jakimś innym miejscu Sieci zadeklarowałem, że nie zaczynam niedokończonych cyklów, to będę się tego trzymał i mimo, że ciekawym jak cholera, poczekam aż autorka skończy całość :)
OdpowiedzUsuńAle tu potencjalna kontynuacja jest dopiero w planach i to nie jest cykl w rodzaju, że dopiero całość daje Ci obraz zamysłu autora! Jak to się skończy wiesz z historii, a Korona stanowi bardzo zamkniętą całość, bo opisuje skuteczne starania Przemysła II o koronę aż do jego śmierci. W tym temacie więcej się po prostu nie dało napisać :) Czyli jak się skusisz na tę powieść, nikt nie będzie Ci miał prawa zarzucić, że złamałeś jakieś sieciowe deklaracje. Bo to insza inszość jest :) Nieprzekonanych możesz odsyłać do mnie ;)
UsuńPrzekonałaś mnie, ale i tak nowe dziecko pani Elżbiety będzie musiało poczekać i nabrać "mocy urzędowej". :)
UsuńNajważniejsze, żeby szybko stanęło do kolejki :)
UsuńTo jest to na co już od jakiegoś czasu mam ochotę. To co piszesz o użyciu elementów "magicznych" przez autorkę brzmi bardzo obiecująco. Lubię, jak troszkę elementów fantastycznych pojawia się w powieściach o zacięciu historycznym, ale nie za dużo. Tu brzmi na w sam raz :)
OdpowiedzUsuńZresztą ja generalnie jestem na tak, jeśli idzie o książki z historią Polski w tle, więc za bardzo nie trzeba mnie zachęcać :)
I to jest bardzo słuszna postawa. Popieram! ;)
UsuńWłaśnie ją czytam - jest fenomenalna
OdpowiedzUsuń