środa, 27 marca 2013

Nowa Fantastyka 3/2013


Po lekturze ostatnich kilku numerów miałam spory niedosyt publicystyki i najchętniej zastąpiłabym nią co najmniej połowę prozy. Tym razem jest inaczej. Marcowy numer "Nowej Fantastyki" warto kupić i przeczytać właśnie dla opowiadań, bo reszta jest różna – obok tekstów świetnych są bardzo przeciętne. Ale zestawu tak dobrych opowiadań w jednym numerze nie było chyba od roku.

Zanim jednak dotrzemy do źródła zachwytów, krótki przegląd publicystyki. W Filmowcach z krainy Oz Andrzej Kaczmarczyk pokazuje na wybranych przykładach lepsze i gorsze pomysły na ekranizację Czarnoksiężnika z Krainy Oz L.Franka Bauma. Zaskakujące jak różne kierunki obierali twórcy filmowi. Sam tekst polecam. Pozostając w filmie, Bartosz Czartoryski przybliża postać Jeffreya Jacoba Abramsa – reżysera nowych Gwiezdnych wojen. Przeczytałam i zapomniałam, choć to pewnie nie wina samego artykułu, tylko mojego miernego zainteresowania i reżyserem, i Gwiezdnymi wojnami.

W Prawdziwych Superbohaterach Aleksander Daukszewicz prezentuje zjawisko Real Life Superheroes (RLFS) – ludzi, którzy przywdziewają strój superbohatera i walczą w jakiejś słusznej sprawie (zazwyczaj prace społeczne). Przybliżone zostały początki tego ruchu, jego rozwój, a także  konkretne postaci RLFS. Bardzo ciekawa lektura. Dobre czytało mi się także o filmowych gargulcach w subiektywnym przewodniku Łukasza Czarneckiego po filmach z udziałem tych potworów, choć  za moim odbiorem tekstu może stać lekka słabość do wszelkiej maści maszkaronów. 


Kompletnie nie przekonał mnie natomiast artykuł Kochajcie potwora, dziewczęta!, który w założeniu miał zdaje się potwierdzić tezę, że Stephanie Mayer pokazała romantyczną naturę krwiopijców, przygotowując rynek na romans paranormalny, czyli love story między człowiekiem a istotą nadnaturalną. Brakowało mi wzmianki o co najmniej kilku seriach popularnych wśród żeńskiej części czytelników, przez co wciąż miałam wrażenie, że tekst był pisany pod z góry obraną tezę przez autora, który opisywanego zjawiska w sumie nie zna dla ludzi, którzy poznać go nie zamierzają.

Poza tym publicystyce Zaginione światy w cyklu z Lamusa - o zaginionych wyspach (jak Atlantyda) czy nawet kontynentach łączących kiedyś (podobno) stałe lądy. Agnieszka Haska i Jerzy Stachowicz przybliżają tak historię ich poszukiwań oraz teorie związane z zaginionymi lądami i ich mieszkańcami, jak i ich odbicie w literaturze i filmie. Tradycyjnie źródło ciekawostek. Michael J. Sullivan w Radach dla piszących pokazuje zależność między językiem opowieści a jej fabułą, na przykładach obrazując jak sposób formułowania myśli wpływa na odbiór przekazu. Rafał Kosik w Literackim rzucaniu mięsem tłumaczy się, dlaczego w serii FNiN nie zamierza zachowywać „kultury słowa” nawet jeśli bulwersuje to mamy niektórych młodych czytelników, a Peter Watts zachwyca się ekranizacją Życia Pi przeprowadzając porównanie tego obrazu do Avatara (choć recenzja Dicka w poprzedniej NF była naprawdę ciekawa, wolę go decydowanie w tekstach bardziej naukowych). Na końcu Łukasz Orbitowski pisze Nieprzyjacielu w reż. Dejana Zecevica i diable, który – przy ludzkiej ułomności – nie musi już nawet nam pomagać we wzajemnym zabijaniu się.

Czas na opowiadania. Prozę polską poprzedza krótki tekst-program Michała Cetnarowskiego, który w tym numerze po raz pierwszy jest odpowiedzialny za wybór opowiadań. Jego pierwsze zestawienie otwiera Euklidesja Macieja Parowskiego – napisana w 1976 roku miniatura, w której snując pseudo-historyczne rozważania o mitycznej krainie, której władca zafascynowany ideami równoległości wprowadza je w życie, autor śmieje się z systemów, w których człowiek próbuje być mądrzejszy od rzeczywistości.  Chimaerus Jędrzeja Burszty to wciągają historia maga, który szukając pierwotnej magii na swoje nieszczęście ją znajduje, opowieść o zniewoleniu i obsesji. Do końca nie ma pewności celu, do którego autor zmierza, a po przeczytaniu ostatniego zdania zostają pytania, czego właściwie było się "świadkiem". Agnozja, zapis przypadku Alexandra Guetche to natomiast historia człowieka, który nagle zaczyna wypadać ze swej roli w świecie i z zaskoczeniem odkrywa w sobie elementy obcej tożsamości. Dobry tekst.

Tak naprawdę wszystko, co powyżej, miało na celu tylko jedno – doprowadzenie do momentu, gdy napiszę, że O mało nie oszaleliśmy z radości Davida Maruska to najlepsze opowiadanie, jakie przeczytałam w NF od stycznia ubiegłego roku i jedno z najlepszych opowiadań fantastycznych jakie w ogóle czytałam (choć po prawdzie czytałam ich niewiele). Perełka angażująca emocjonalnie od pierwszych zdań i utrzymująca w napięciu do samego końca. Opowiadając historię dwojga ludzi, którym zdawało się, że po kilkunastu dziesięcioleciach życia na ziemi nie potrzebują już miłości i nie są do niej zdolni, autor stopniowo odkrywa przed czytelnikiem wizję przyszłości. Z postępem lektury coraz bardziej zdumiewa szczegółowość kreacji świata, bo czytelnik śledzący koleje uczuć bohaterów nagle zauważa, jak wprowadzane naturalnie, zawsze w związku z rozwojem fabuły elementy układanki budują kompletny, świetnie nakreślony obraz przyszłości i problemów, z jakimi ludzkość musi się borykać. Test po prostu rewelacyjny - do przeżywania i do refleksji.

I tyle o numerze marcowym. Warto kupić, tylko trzeba się spieszyć, bo do kiosków trafiła już kwietniowa Nowa Fantastyka.

4 komentarze:

  1. Zdania na temat numeru mamy w sumie podobne, tylko odbiór prozy Maruska inny. Też doceniam warsztat i grę na emocjach, ale pozostał mi po tym opowiadaniu spory niedosyt - rozczarowało mnie... nawet nie wiem konkretnie co, po prostu zakończyłam lekturę rozczarowana i z pytaniem "Jak to, to tylko o to w tym wszystkim chodziło?".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby mam już swoje lata, a zawsze mnie zaskakują takie różnice w ocenie :) Dla mnie to był przykład tekstu kompletnego, historii, dla której opowiedzenia wybór takiej właśnie krótkiej formy nie był przypadkowy. No i przede wszystkim, dla mnie to była historia warta opowiedzenia. Ciekawa jestem książki, która stanowi kontynuację tego opowiadania. Mam nadzieję, że ukaże się i w Polsce :)

      Usuń
  2. Ja mam zdanie jak Viv, świetne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja podpisuję się pod Twoim postulatem (z omówienia NF): więcej takich tekstów :)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...