czwartek, 18 sierpnia 2011

Bernard Cornwell ZWIASTUN BURZY

Gdy spoglądam na dzisiejszych dwudziestolatków, widzę mających mleko pod wąsem, żałosnych w swej młodości młokosów. Lecz gdy sam miałem tyle lat, uważałem się za zupełnie dorosłego mężczyznę. Mężczyznę, który spłodził syna, walczył w murze tarcz i nie chciał słuchać rad innych. Ujmując rzecz krótko – w wieku dwudziestu lat byłem durnowaty i krnąbrny, a owa młodzieńcza głupota pchnęła mnie do zrobienia czegoś, czego nigdy nie powinien był zrobić. Działo się to po naszym zwycięstwie pod wzgórzem Cynuit.

Akcja „Zwiastuna burzy”, kontynuacji „Ostatniego królestwa” w serii Wojny Wikingów, dzieje się w 877 roku. Rządzony przez króla Alfreda Wessex był wówczas jedynym angielskim królestwem, które oparło się najazdowi Duńczyków, ale zachowanie takiego status quo nie satysfakcjonowało żadnej ze stron konfliktu. Mogło to oznaczać tylko jedno – wojnę. I ta właśnie wojna, czy raczej pewien jej etap, została przedstawiona w „Zwiastunie burzy”.

W historię Anglii wplecione zostały losy fikcyjnego bohatera - Uhtreda z Bebbanburga i to jego oczyma czytelnik obserwuje koleje zmagań angielsko-duńskich. W „Zwiastunie burzy” ma on dwadzieścia lat, coraz mniej przyjaciół wśród Wikingów i coraz bardziej sprecyzowane plany na przyszłość. Niestety na południu Anglii jest przede wszystkim obcym z Północy, który wygląda, mówi i – co najważniejsze - wierzy inaczej.

Uczynienie głównego bohatera afiszującym swoją wiarę wyznawcą bogów staronordyckich pozwoliło autorowi na pozbawione patosu, a zabarwione lekką ironią ukazanie postawy króla Alfreda i jego otoczenia, niemalże wierzących w to, że jeśli będą się wystarczająco mocno modlić, Bóg ześle ognisty płomień i wyrzuci z Anglii złych pogan, i starających się wyzwolić w najeźdźcach raczej miłość do jedynego Boga, niż strach przed gniewem i zemstą podbitego narodu. Wielokrotnie zresztą w powieści podkreślany był właśnie religijny aspekt walki z najeźdźcą, a w wypowiedziach bohaterów walka o wolność i niezawisłość angielskiej ziemi urastała niemal do odwiecznego konfliktu Dobra i Zła i ich zmagań o rządy nad światem. Jednocześnie Uthred, będąc wychowankiem Duńczyków i zwolennikiem ich stylu życia, widzi w nich zwykłych ludzi, a nie opętanych żądzą krwi wyznawców kultów pogańskich, na czym opowiadana przez Cornwella historia niezmiernie zyskuje. Warto też wspomnieć, że w "Zwiastunie burzy" obok Sasów i Duńczyków pojawiają się Brytowie z ich systemem sprawowania władzy, wierzeniami i rytuałami.

Prawie sześćset stron książki pochłonęłam w trzy wieczory. Mimo dość prostego języka autor niezwykle zgrabnie potrafi odmalować i piękne opisy przyrody, i brutalne sceny walk. Jego bohaterowie są wyraźni, ich emocje odczuwalne, a autor nawet opisując uczucia miłości czy rozpaczy jest daleki od taniego sentymentalizmu. Zapewne duża w tym zasługa narracji pierwszoosobowej głównego bohatera, który - opowiadając koleje swojego losu z odległej perspektywy czasowej - jest nie tylko pobłażliwy w ocenie decyzji i działań krnąbrnego dwudziestolatka, ale i ma już świadomość motywów kierujących ludźmi, których ten spotyka na swojej drodze. Jak często bywa w opowieściach starszych ludzi, Uhtred raz po raz wplata w swoją historię krótkie refleksje wyprzedające wydarzenia, czym tylko dodatkowo wzmaga ciekawość odbiorcy. Do tego, choć autor zdecydowanie nie celował w wywoływanie salw śmiechu u czytelników,  w książce jest sporo naturalnego i nienachalnego humoru.

Podsumowując to świetnie napisana książka w pełni wykorzystująca potencjał przedstawionego w niej fragmentu historii Anglii IX wieku w okresie jej walk z duńskimi najeźdźcami. Gorąco polecam, z niecierpliwością oczekując na kolejną część serii - „Panów Północy”.

Bernard Cornwell, Zwiastun Burzy
Instytut Wydawniczy ERICA, 2011, il. stron 591
Ocena: 5+/6

9 komentarzy:

  1. Książka już za mną i również przypadła mi do gustu:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz spotykam się z tą książką. Przede wszystkim są to moje klimaty, a pozytywna recenzja przekonuje mnie całkowicie do przeczytania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym przeczytać tą serię, ale zanim ja się wezmę za tom pierwszy... Pewnie jeszcze dużo czasu minie, chociaż widzę, że naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś to przeczytam, chociaż najpierw sięgnę chyba po trylogię tego samego autora o królu Arturze;]

    OdpowiedzUsuń
  5. kasandra_85
    Teraz tylko wyglądać kontynuacji - mam nadzieję, że Wydawnictwo nie każe nam długo czekać :)
    Pozdrawiam!

    Raya
    Książkę polecam gorąco - ale po wcześniejszej lekturze "Ostatniego królestwa" :)

    Immora
    Warto, warto! Ja mam na półce jeszcze Hellequin: Jeźdźców z piekieł i Trylogię Arturiańską tego autora i już się cieszę na ich lekturę :)

    Radosiewka
    Całe szczęście książki nie tracą na wartości z upływem czasu i można sobie spokojnie układać nawet wieloletnie plany czytelnicze :) Moja Trylogia czeka na swój czas wysoko, wysoko na półce. Ufam, że może zima nastroi mnie odpowiednio do Zimowego Monarchy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o niej, ale po twojej opinii chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Anita
    Zachęcam do tego gorąco, tylko zacznij czytać serię od początku, od "Ostatniego królestwa" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka zbiera tak pozytywne opinie, że z każdą recenzją chcę jej coraz bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cassin
    Cornwellowi nie warto się opierać. Serio :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...