niedziela, 23 października 2011

Blake Charlton CZAROPIS

„Gramatyczka dławiła się własnymi słowami. Śmiertelnie. Były to napisane w magicznym języku długie, ostre słowa, zgniecione w małą kolczastą kulkę.”

Każdy jest świadomy, że słowa mogą ranić, ale żeby tak dosłownie? "Czaropis" - debiutancka powieść Blake'a Charltona stanowiąca pierwszą część planowanej trylogii -  to fantasy pełna "lingwistycznej" magii, gdzie runy zaklęć po napisaniu przybierają materialną postać i można ich używać jak fizycznej broni. Nie powinno zatem dziwić, że kluczowe jest zachowanie ortograficznej poprawności słów – tu nie ma miejsca dla dyslektyków.

Nikodemus Weal jest młodym adeptem sztuki magicznej w akademii Starhaven. Niestety jest także kakografem – ma problemy z poprawnym zapisywaniem słów, przez co zamiast zaklęć tworzy niebezpieczne dysczary. W niejasny sposób powiązany z przepowiednią o Wojnie Dialektów młodzieniec nagle znajduje się w samym centrum niepokojących zdarzeń, które mają miejsce w szkole podczas zjazdu magów z innych ośrodków akademickich.

Fabuła porywa od pierwszych stron książki. Brak tu dłużyzn, akcja toczy się wartko. I choć to wszystko już było: walka między dobrem a złem, bogowie i demony oraz główny bohater, który z nieudacznika staje się ważnym elementem układanki i potencjalnym zbawcą świata, jest jednak w "Czaropisie" istotny składnik, który nie pozwala całej tej historii uznać za wtórną – magia. Autorowi udało się wykreować i przedstawić system, który przede wszystkim totalnie zaskakuje. W świecie, w którym język ma tak ogromne znaczenie, największą obawę budzi właśnie jego zepsucie, a dotyk kakografa zniekształca czar. Blake Charlton, który nota bene jest dyslektykiem, poszedł jednak krok dalej zadając czytelnikowi pytanie, czy kakografia to faktycznie ułomność, czy może raczej niedopasowanie umysłu do języka, w którym wyraża się myśli. Bo może wystarczy po prostu znaleźć język, który rządzi się innymi prawami, by transformacja myśli w słowo mogła zachodzić bez zakłóceń i ryzyka błędu.

Ciekawa koncepcja czarów i języka magii stanowi jednak nie tylko o wartości książki – może powodować także pewne trudności w jej odbiorze. Przez pierwsze kilkanaście stron powieści jej język wydawał mi się po prostu nienaturalny i w miarę bezbolesne przebrnięcie przez ten fragment zawdzięczam tylko wciągającej fabule. Po przyswojeniu specyficznej terminologii dalsza lektura była jednak naprawdę przyjemna, bowiem – choć sama książka nie jest zabawna – autor wielokrotnie pokazał, że ma poczucie humoru (przykładowo bohaterowie kryli się w podtekście – zaklęciu, które czyniło ich niewidzialnymi). Nie można jednak wykluczyć, że dla części czytelników stosowane w książce zwroty służące opisom magii do końca pozostaną ciężkostrawne. Drobną wadę książki stanowiły natomiast momentami niezgrabne sformułowania, ale ponieważ książka stanowi debiut autora, nie zaważyły one na ocenie.

Blake Charlton proponuje czytelnikowi zaskakująco świeżą odsłonę znanego schematu brzydkiego kaczątka, które okazuje się pięknym łabędziem, dodatkowo wplątanym w odwieczną walkę między dobrem a złem. Interesujący jest nie tylko pomysł na obleczone w fizyczną postać zaklęcia, czy oparcie języka magów na ortograficznej poprawności słów, ale także wprost uzależnienie losów ludzkości w zbliżającej się Wojnie Dialektów od zachowania reguł prawidłowej pisowni. Oryginalna, wciągająca fantasy – zdecydowanie warta poznania.

Blake Charlton, Czaropis
Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2010, il. stron: 608
Moja ocena: 5-/6

23 komentarze:

  1. Czyli potwierdziłaś moje przypuszczenia.;) Muszę to w końcu przeczytać.

    P.S. Przydałoby się książkę wprowadzić do kanonu lektur - może wtedy do szanownej młodzieży dotarłoby, czemu ortografia i interpunkcja są ważne.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie mam na półce:) Pewnie więc kiedyś przyjdzie jej kolej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie jak akcja toczy się warto i uznaje to za duży plus. Sama tematyka także przykuła moją uwagę i chętnie przeczytam tę książkę jak nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moreni
    Polecam, bo pomysł na magię świetny :) A po jej lekturze zachęcam do zajrzenia na stronę autora. Czytając "Czaropis" przez cały czas się zastanawiałam, czy pisał to polonista (choć te niezgrabne sformułowania mi nie pasowały), czy dyslektyk. Zajrzałam tylko, żeby potwierdzić przypuszczenia, a w życiorysie autora znalazłam kilka innych motywów wykorzystanych w powieści :)

    P.S. Nie jestem pewna, czy wrzucenie tego tekstu do kanonu lektur odniosłoby taki skutek :) W książce pojawia się wspomniana przeze mnie kwestia niedopasowania umysłu i języka, i jest dość prawdopodobne, że - przynajmniej jeśli chodzi o ortografię i interpunkcję - byłaby to jedyna koncepcja, którą młodzież zapamięta z lektury ;)

    podsluch
    To "kiedyś" nie brzmi zbyt optymistycznie - widziałam fotki Twoich półek jeszcze sprzed tych wakacyjnych zakupów i już wtedy było tam zdecydowanie dużo książek. Po co czekać na kiedyś, skoro można przeczytać już? ;)

    Piter Murphy
    Dziękuję za informację :)

    cyrysia
    Polecam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A chętnie bym sięgnęła po tę pozycję, zapowiada się intrygująco. Aż dziw, że mnie wcześniej nie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantasy to nie do końca mój gatunek, ale książka zapowiada się oryginalnie. Słowa zmieniające się w zaklęcia? Może być fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O, czekałam na tę recenzję :D. Czyli jednak Ci się podobała? Ja nie mogłam przebrnąć przez te druty kolczaste jakim był zarówno sposób pisania autora jak i same czary, ale to już wiesz ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym przeczytać. Nie przeszkadza mi, że, jak piszesz, to już było. Interesuje mnie natomiast nowe i ciekawe podejście do znanych już motywów i pomysłów.
    Zachęciłaś mnie i tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się fajnie. Raczej nie sięgam po fantastykę, ale tym razem zrobię wyjątek:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie szczerze powiedziawszy opis i niektóre opinie (odmienne od Twoich) zniechęciły do zapoznania się z tą książką. Co prawda ją mam, ale chyba czytać jej nie będę... sam pomysł na magię raczej mi nie wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupełnie nie przeszkadza mi wykorzystywanie znanych motywów, o ile zrobione jest to w świeży sposób. Potwierdzasz, że warto po tę książkę sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż fabuła jak widzę potwornie wtórna ^^ Ale myślę, że warto chociażby dla samej koncepcji magii.

    Po przebrnięciu przez "Peanateme", w której ogrom słownictwa wymagał przyswojenia dla płynnej i przyjemnej lektury, taki "Czaropis" to będzie pryszcz. ^^

    Zatem kiedyś przeczytam, ale na pewno nie w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Immora
    Dziw nad dziwy ;) Polecam serdecznie :)

    Dosiak
    Początkowo sama koncepcja pisania zaklęć w mięśniach rąk, przesuwanie ich potem do dłoni i rzucanie nimi jak piłką wydaje się nie tyle oryginalna, co dziwaczna, ale jak już się "wejdzie" w książkę to ma to swój niepowtarzalny urok :)

    Gia
    Przyznam, że po Prologu spodziewałam się przyłączyć do Twojej opinii, ale potem jakoś tak mnie książka wciągnęła i tą magią zaskoczyła, że nawet jakoś przełykałam i tego strasznego "stwora" - zupełnie mi się takie słowo z kimś strasznym nie kojarzy, i to niezgrabne unikanie powtórzeń poprzez używanie zamiast imion bohaterów słów opisujących ich wygląd. Może kwestia oczekiwań, albo czasu, w którym się czytało? Nie wiem, ale podobało mi się bardzo :)

    milvanna
    Cieszę się bardzo :) Jeśli będziesz miała ochotę, to odsyłając Isherwooda, mogę dorzucić Czaropis :)

    Maruda007
    Zapowiada się fajnie, bo to fajna książka :) Pozdrawiam :)

    Shadow
    O pomyśle na fabułę póki co można powiedzieć tylko tyle, że zapowiada się wtórnie. Ale to dopiero pierwsza część trylogii i tak naprawdę wprowadza tylko do świata, przedstawia bohaterów, ich motywację itede. Co autor zrobi dalej, to się okaże - może w ostatecznym rozrachunku wyjdzie na to, że nie tylko oryginalna magia odróżnia tę serię od innych książek fantasy. Pożyjemy, przeczytamy :)

    grendella
    Potwierdzam :)

    Harashiken
    Może to tylko moje wrażenie, ale chyba spora część fantasy opiera się na zbliżonym schemacie :)
    Nie czytałam Peanatemy, więc się nie wypowiem :)

    Może nie ma się co spieszyć, skoro do zakończenia historii brakuje jeszcze dwóch części :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No właśnie... już od jakiegoś czasu mam tak, że jak mnie jakiś cykl od pierwszego tomu nie złapie, to (raczej) dalej się w niego nie zapuszczam. Tak miałem na przykład z Tchaikovskym - niby owadoludzie ciekawym pomysłem, akcja też jest, ale pod tą otoczką wyłaniały się schematy (np.: kolejne rasy owadzie przekładały się na klasyczne rasy w fantasy). Dałem sobie spokój, ale kupuję, bo moja dziewczyna czyta na bieżąco :)

    Mam przypuszczenia, że z "Czaropisem" byłoby tak samo, więc wolę poświęcić czas na coś ciekawszego (przynajmniej w założeniach :P). Zresztą jakoś tak z opisu całość kojarzy mi się z raczej przeciętnym "Elantris" Sandersona.

    OdpowiedzUsuń
  15. :) Zobaczymy, dobra? Na razie mam zapas książek od Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Matkooo, "Czaropis" łypie na mnie z półki każdej możliwej księgarni. Uśmiechał się do mnie lubieżnie nawet z jednej z ostatnich stron "Wichrów Archipelagu" i szeptał "Weeeeź mnie, przeczytaj mnieee, wiem, że chceeeesz!" I ja naprawdę chcę, tylko... och, ten ogromny stos, który jest przede mną... Zanim w końcu zdecyduję się kupić "Czaropis", to pewnie jak na złość skończy się jego nakład. Mogę się założyć, ech.

    OdpowiedzUsuń
  17. Już sam tytuł bardzo mi się podoba - bardzo chętnie przeczytam, uwielbiam magię fantasy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Shadow
    Może gdzieś kiedyś złapiesz Czaropis w drodze na samolot i z nudów przeczytasz. I może nawet Ci się spodoba, jak dasz książce szansę :) Ja Sandersona nie czytałam, więc nie porównam, ale można kogoś podpytać, czy Czaropis porównywalny, czy jednak lepszy :)

    milvanna
    Pewnie dopiero w grudniu przeczytam Twoją książkę, więc masz jeszcze trochę czasu, żebyś się określić :)

    Nyx
    Jak stos przed Tobą za bardzo razi w oczy, to trzeba się odwrócić ;)
    Nie ma co się z losem zakładać - lepiej kup już teraz. Potem wejdzie kontynuacja i nowy wydatek będzie. Rozsądniej jest rozłożyć to w czasie ;)

    beatrix73
    Polecam serdecznie :) To kiedy się wybierasz po pajączkowe zakupy? Póki się milvanna nie namyśli, mogę puścić jeszcze książkę na wycieczkę po okolicy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Viv, ja jestem lekko zdziadziały i zgredowaty i jak już sobie coś wbiję do głowy, to ciężko mi się pozbyć takiej myśli - obecnie "Czaropis" znajduje się w mojej świadomości pośród dziesiątek książek na podobnym poziomie, a do tego zbioru zdarza mi się dosyć rzadko sięgać, bo i nieco inne rzeczy zaczynają mnie kręcić (nie to, co jeszcze kilka lat temu - wtedy Blake'a przeczytałbym dosyć szybko).
    Już ciekawsza z serii NF wydaje mi się niedawno wydana książka Sullivana, chociaż też nie jest to dla mnie lektura w pierwszej kolejności.

    OdpowiedzUsuń
  20. Shadow
    Jak się uprzedziłeś do książki, to co ja mogę? :) Może po kontynuacji będzie jakaś fala entuzjazmu wśród recenzentów i to Cię zmotywuje do przeczytania początku trylogii :)
    A Sulivanna już mam, ale coś więcej na temat książki będę mogła powiedzieć najpewniej dopiero pod koniec listopada.

    OdpowiedzUsuń
  21. Shadow
    A gdzie duch rywalizacji? Ta odpuszczać już na starcie? :)

    OdpowiedzUsuń
  22. W lipcu kontynuacja. Czekam niecierpliwie. :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...