niedziela, 18 grudnia 2011

Bernard Cornwell JEŹDŹCY Z PIEKIEŁ. HELLEQUIN

„... stoczono wiele śmiertelnych bitew, pomordowano wielu ludzi, ograbiono kościoły, wygubiono dusze, zgwałcono młode kobiety i dziewice, pohańbiono stateczne matrony i wdowy; miasta, dwory i domostwa zostały spalone i obrabowane; okrucieństwa, rabunki i zasadzki pleniły się po gościńcach. Ginęła wiara chrześcijańska, sprawiedliwość zanikła, handel obumierał. I jeszcze wiele innych niegodziwości przyniosły ze sobą te wojny, niegodziwości, które trudno zliczyć, opowiedzieć i opisać”
Jan II Dobry, Król Francji, 1360

Motto do książki, jakie Bernard Cornwell zaczerpnął z słów króla Francji, Jana II Dobrego, dobrze przygotowuje czytelnika na to, co przedstawia rozpoczynająca Trylogię świętego Graala powieść „Jeźdźcy z piekieł. Hellequin”. Początki wojny stuletniej pozbawione zostały lukru bohaterstwa, rycerskości i dworskości, bo to wojna ukazana z perspektywy zwykłego wojska, której niemal nieodłącznie towarzyszą błoto, zimno, głód i rozboje. A w samym środku konfliktu młody angielski łucznik dojrzewa do zmierzenia się z własnym przeznaczeniem, które niesie z sobą nie tylko włócznię, którą święty Jerzy zabił smoka, ale i mityczną relikwię – samego świętego Graala.

Akcja „Jeźdźców z piekieł” rozpoczyna się w wielkanocny poranek roku 1342 w małej angielskiej wiosce. Tragiczne wydarzenia kilku godzin zupełnie odmieniają los młodziutkiego Thomasa, który zamiast kontynuować edukację w Oxford, przystępuje do kompanii łuczników, a wraz z nimi kilka lat później uczestniczy w zbrojnej inwazji króla Edwarda w Bretanii. Główny bohater rozdarty między wymarzonym życiem prostego łucznika a złożoną ojcu obietnicą zemsty, przez kolejne karty powieści próbuje zrozumieć kim naprawdę jest i jak powinien postąpić.

Obraz wojny, jaki wyłania się z powieści Cornwella nie przypomina wzniosłych historii o mądrych dowódcach i bohaterskich rycerzach. Nieprzypadkowo Bretończycy nazywali angielskich najeźdźców Hellequin – diabelskimi jeźdźcami. Autor nie oszczędza czytelnikom widoku ciemnej strony wojny, pokazując jak brutalne i okrutne były obie strony konfliktu w swoim dążeniu nie tyle do zwycięstwa, co często po prostu do przeżycia. Prezentuje także stosowaną w tamtym okresie taktykę walki angielskich wojsk, obrazowo ukazując na czym polegała siła łuczników. Przedstawione w pierwszej części trylogii zmagania angielsko-francuskie kończą się bitwą pod Crecy w 1346 roku. Cornwell szczegółowo, a przy tym zajmująco opisuje tak jej przebieg, jak i przyczyny niespodziewanego zwycięstwa umęczonego i znacznie słabszego wojska angielskiego.

Nieco słabiej wypadł wątek samego głównego bohatera, co jest dziwne o tyle, że jest tu tajemnica rodzinna, zagadkowy wróg, legendarna relikwia, nie wspominając nawet kobiet, które zmącą nieco spokój serca Thomasa. Mając wciąż w pamięci oba tomy cyklu Wojen Wikingów, w których wciągające losy fikcyjnego głównego bohatera – Uhtreda z Bebbanburga - nie pozwalały mi się oderwać od książki, długo zachodziłam w głowę, dlaczego względem Thomasa i kolei jego życia przez większość powieści pozostawałam obojętna. Byłam gotowa uznać, że w „Jeźdźcach z piekieł” zabrakło obecnego w serii wikińskiej zderzenia dwóch światów i kultur kiedy dotarło do mnie, że na mój odbiór fabuły wpłynął różny sposób narracji. O ile Uhtred sam opowiada czytelnikowi swoją historię, a perspektywa czasu pozwalała mu na wyprzedzanie biegu zdarzeń czy wskazywanie ujawnionej po latach motywacji ich uczestników, w pierwszej części Trylogii świętego Graala Cornwell zastosował narrację trzecioosobową. I choć zabieg ten ułatwił mu przedstawienie w pełniejszy sposób szerszej grupy bohaterów, odbyło się to kosztem oddziaływania na czytelnika na poziomie emocji.

Cornwell jest świetnym pisarzem historycznym i mimo braku stylizacji języka, a może właśnie dzięki zastosowaniu współczesnego, prostego słownictwa, opisywane przez niego wydarzenia są żywe, a śledzenie ich przebiegu nie sprawia trudności. Do tego autor nie tylko zgrabnie opisuje okres udziału Anglików w walce o sukcesję w Bretanii i spowodowany tym najazd na północną Francję w połowie XIV wieku, ale na tym pieczołowicie odmalowanym tle potrafi ciekawie przedstawić losy bohaterów – tak postaci autentycznych, jak i fikcyjnych. Gorąco zachęcam do lektury, bo niezależnie od intrygującego wątku poszukiwań świętego Graala, naprawdę warto poznać prawdziwy obraz początków wojny stuletniej.

Bernard Cornwell, Jeźdźcy z piekieł. Hellequin
Instytut Wydawniczy ERICA, il. stron: 395
Moja ocena: 5/6

7 komentarzy:

  1. Okładka jakoś mnie odpycha od tej książki i nie wiem czy się przemognę i odważę po nią sięgnąć, nawet mimo tak dobrej oceny...

    OdpowiedzUsuń
  2. @Immora, to widać, jak dobrze znasz Cornwella - sięgnąłbym po jego książki w ciemno, nawet gdyby na okładce były różowe jednorożce my little pony. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce, podobnie jak kilka innych książek Cornwella, ale jakoś nie mogą się za nie zabrać. Czytałem tylko Sharpe'a.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie Cornwell już kupił :) Trylogią arturiańską.

    OdpowiedzUsuń
  5. Immora
    Okładka faktycznie nie nastraja pozytywnie, ale - co wyraził już Fenrir - w przypadku Cornwella należy zignorować okładkę, bo pisze naprawdę dobre powieści historyczne :)
    Jeśli chcesz zacząć czytać Cornwella od książki z ładną okładką, rozejrzyj się za pozostałymi seriami. Chyba każda z nich wygląda lepiej :)

    Fenrir
    Chciałabym zobaczyć Fenrira czytającego książkę Cornwella z okładką w różowe jednorożce my little pony - bezcenne ;)

    Shadow
    Ja akurat Sharpe'a nie czytałam :) Po tej serii sięgnę pewnie po Trylogię Arturiańską, bo stoi na półce. Sharpe w odległych planach - najpierw trzeba go zdobyć :)

    Agnes
    Wiem, czytałam o Waszych zmaganiach :) Ale widać nie jest jakiś nadzwyczajny, skoro aż trzech książek potrzebował, żeby Cię do siebie przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam chętnie od kupie Jeźdźcy z Piekieł ponieważ nigdzie nie mogę jej dostać.
    Jeżeli ktoś odsprzeda to proszę o kontakt na meila.Jasior02@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. I needed to thank you for this very good read!! I certainly
    enjoyed every bit of it. I've got you saved as a favorite to check out new things you post…

    My web blog: natural cellulite treatment

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...