czwartek, 16 lutego 2012

Nowa Fantastyka 2/2012

Połowa miesiąca za nami, a zatem czas najwyższy omówić lutowy numer „Nowej Fantastyki”. Tym razem brak wyraźnego tematu przewodniego, chyba że za takowy uznać prezentację fantastyki obecnej poza literaturą tego gatunku - w kinie, teatrze oraz prozie głównego nurtu. W artykule „Ekran pełen baśni” Jerzy Rzymowski ciekawie zestawia tytuły filmów, stanowiących przeniesienie na szklany ekran baśniowych historii. Przegląd obejmuje okres od początku XX wieku do chwili obecnej, a poszczególne pozycje okraszone zostały informacjami dotyczącymi okoliczności powstania niektórych filmów czy ich wpływu na masową świadomość. Pozostając w tematyce filmowej, Mateusz Albin w krótkim artykule „Azyl dla kiepskich filmów” przybliża czytelnikom wytwórnię filmową Asylum, która w swojej ofercie ma tzw. mockbustery, czyli niskobudżetowe wersje amerykańskich kinowych hitów. Dla tych, którzy preferują teatr, Michał Hernes w tekście „Doktor Jekyll i Mister Joker” na przykładach kilku spektakli pokazuje, jak polskie przybytki Melpomeny zostały opanowane przez potwory. W końcu Jakub Winiarski w artykule zatytułowanym „Głównonurtowy coming out” szuka pisarzy fantastycznych wśród autorów nie klasyfikowanych zazwyczaj jako twórcy tego gatunku. Część z nich od związków z fantastyką się zdecydowanie odżegnuje, część im nie zaprzecza, a czytelnik może sobie zadać pytanie, czy świetnych pisarzy fantastycznych jest na tyle mało, że trzeba ich wynajdywać wśród tych, którzy tworzonej przez siebie fikcji literackiej nie chcą utożsamiać z fantastyką.

Dla miłośników książkowych smoków zbyt leniwych, by rozpocząć samodzielne studia nad ich genezą, Artur Szrejter w artykule „Smoki niebanalne" przygotował nie lada gratkę, przybliżając sylwetki trzech smoków znanych ze starogermańskich i staroskandynawskich mitów. Kto chce się przekonać, czy smok zawsze musi mieć skrzydła i ziać ogniem, niech koniecznie przeczyta. 

Przyjemnie się czyta także stałych felietonistów. Jakub Ćwiek porusza problem etykietowania pisarzy, które choć ułatwia życie specom od marketingu, zazwyczaj utrudnia je samym zainteresowanym. Zauważa także rzecz, zdawałoby się oczywistą, choć chyba nie dla wszystkich – liczba pomysłów naprawdę jest ograniczona, dlatego bardziej od nowatorstwa liczy się to, jak dany temat zostanie zrealizowany. Rafał Kosik szuka rozwiązania dla problemu przeludnienia, prezentując coraz to bardziej fantastyczne koncepcje, by skończyć na konstatacji, że najprościej byłoby przestać się mnożyć. Peter Watts snuje niemal teorię spiskową oświadczając, że cichaczem zostaliśmy podbici przez obcych – odmiennych od ludzi od względem neurologicznym psychopatów i socjopatów, zajmujących kluczowe stanowiska w polityce, ruchach religijnych i gospodarce. W końcu Łukasz Orbitowski omawiając film „Drzwi” zastanawia się nad problemem dzieci uśmierconych w kadrach filmowych produkcji oraz nad losem człowieka, który tak naprawdę ma jedynie przeszłość. Czy magiczna możliwość cofnięcia się w czasie i ukształtowania historii w inny, zdawałoby się lepszy, sposób może zapewnić szczęście? 

Proza polska to odkrycia ze strony fantastyka.pl, a zatem teksty autorów młodych i nieznanych. Każde z opowiadań jest inne. 'Konfrontacja Elaine Housmann” Istvana Vizary'ego zaczyna się trochę jak kryminał, by poprzez coraz bardziej fantastyczne rozwinięcie dotrzeć do dość zaskakującego finału. „Eustachy Soplica kontra półdemon” Karola Mitki z ilością opisów makabrycznych zdarzeń i dość swobodnym wykorzystaniem motywów religijnych to zupełnie nie moje klimaty, choć nie można odmówić autorowi specyficznego i bardzo wisielczego humoru oraz pomysłowości. Najbardziej spodobał mi się tekst Jarosława Sopińskiego „Zapisane w snach” - kilka kartek z pamiętnika opisujących kontakt z zupełnie obcą cywilizacją. 

W prozie zagranicznej też jest różnorodnie. „Dzień niepodległości” Sarah Langan opowiada o Ameryce przyszłości, w której znów ceną za pozbawienie ludzkości zmartwień jest utrata wolności i totalna inwigilacja. Peter Watts w „Ambasadorze” wraca do motywów poruszanych w „Ślepowidzeniu”, a „Bogowie co drugiej środowej nocy” S.L.Farrella zapewne przypadną do gustu przede wszystkim graczom komputerowym – czy czuliście się kiedyś jak bogowie powołujący z niebytu bohaterów, kierujący ich kolejnymi posunięciami jakby byli marionetkami w waszych rękach? A jeśli wcale nie przybywają oni z niebytu? Autor jest nauczycielem kreatywnego pisania i w jego żartobliwym stylu snucia opowieści oraz zwracaniu się bezpośrednio do czytelnika wyraźnie to widać.

Poza tym w numerze po raz trzeci już Micheal J.Sullivan radzi piszącym – tym razem jak dzięki zastosowaniu odpowiedniego sposobu przedstawiania wydarzeń (pokazywanie a opowiadanie) uzyskać odpowiedni nastrój, styl i tempo opowieści. Stojącym przed trudnym wyborem, co warto czytać a co oglądać pomoże kolejna porcja recenzji książek, filmów i komiksów. 

Na dworze zimno i biało, ale zima w mieście ma dużo więcej uroku, gdy się ją podziwia zza okna ciepłego pokoju. Zamiast zatem marznąc i narzekać, że ślisko, a drogowcy znów dali się zaskoczyć, lepiej sprawdzić, co w „Nowej Fantastyce” piszczy.

16 komentarzy:

  1. Ładna okładka tego numeru. Ale ja i tak gazet nie czytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się akurat ta okładka tak średnio podoba - ale to bez znaczenia, bo zazwyczaj środek podziwiałam ;)

      Usuń
  2. Po wstępnym przeglądnięciu stwierdzam, że to bardzo fajny numer. Szczególnie pozytywnie zaskoczyła mnie w nim obecność Wattsa. Bardzo fajny nr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu Watts ma w NF swoją stałą rubrykę, więc obecny jest w każdym numerze - tym razem jest go po prostu więcej :)
      I faktycznie całkiem przyjemny numer :)

      Usuń
  3. Muszę dziś wdepnąć do kiosku po ten numer :)
    Zapowiada się bardzo fajnie
    Pozdrawiam
    Dalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemnej lektury w takim razie życzę :) I pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Przejrzałam felietony i recenzje, chyba zaraz zabiorę się za część beletrystyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę postęp - dziś na Dywagacjach chyba czytałam, że jesteś dopiero po recenzjach ;)

      Usuń
  5. Ale tak szczerze: Mitka ci się podobał chociaż trochę? Przecież to grafomania jest :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze to mi się nie podobał wcale, ale głównie dlatego, że niezależnie od wykonania ja nie gustuję w takich klimatach - nie bawi mnie to totalnie. Ale dopuszczam możliwość, że ja po prostu nie jestem z tekstem kompatybilna i nie rozpatruję tego w kategoriach grafomanii i sztuki. Przez opowiadanie przebrnęłam, żeby poznać zakończenie (miałam nadzieję, że to tylko jakiś pijacki sen), ale książka w tej stylistyce szybko by mnie pokonała :)

      Usuń
    2. To nie chodzi o kompatybilność. Grafomanię rozpoznaje się po elementach (w miarę) obiektywnych, czyli umiejętnościach językowych, konstrukcyjnych, etc. A tutaj to leży (w dodatku mam wrażenie - szczególnie na początku opowiadania - że nawet podstawowej redakcji to nie miało).

      Usuń
    3. Może w ten sposób - nie podobało mi się, ale szczerze mówiąc nie czuję się na siłach, żeby tak daleko to oceniać. Dla mnie to tekst, który z całą pewnością bawił autora przy tworzeniu i pewnie kilka innych osób przy lekturze, skoro trafił do numeru, ale mi kompletnie nie leży. Jeśli jednak chodzi o styl uznałam, że był on zamierzony, konstrukcja mi jakoś nie wadziła a rażących błędów nie kojarzę. Po prostu wychodzę z założenia, że to trochę jak z malarstwem - coś co dla jednych jest sztuką, dla drugich jest bohomazem. Nie czuję, więc nie oceniam - całe szczęście nie muszę :)

      Usuń
  6. O, widzę, że co do opowiadań, to mamy zbliżone wrażenia.;) Za to ciekawam, jak się zapatrujesz na felieton Kosika, bo z tekstu nie wynika. Mnie się nieszczególnie podobał i był nieco bez sensu, moim zdaniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosik bardziej podobał mi się w styczniowym numerze - z uwagi na tematykę. Ale nie powiedziałabym, że teraz jego tekst był bez sensu (czy nieco bez sensu). Jak na tytuł rubryki przystało (Fantastyka praktyczna) zmierzył się z tematem przeludnienia, zaproponował kilka możliwych jego rozwiązań, a ponieważ to pisarz fantastyczny i czasopismo fantastyczne, to przy okazji pofantazjował trochę :) Nie wstrząsnęło mną, ale czytało się przyjemnie :)

      Usuń
    2. Wiesz, może moje wrażenie wynika z mojego zboczenia zawodowego - struktura populacji ludzkiej zmierza w kierunku modelu populacji wymierającej, a to oznacza, że moim zdaniem przyjdzie nam się raczej zmierzyć z brakiem ludzi, niż przeludnieniem (oczywiście najpierw kraje trzeciego świata musiałyby osiągnąć spadek przyrostu, ale tam równie dobrze stopa niska stopa życiowa(=wysoka śmiertelność=ewentualny spadek liczby ludności) może, niestety, załatwić sprawę...). Dlatego temat wydał mi się bezsensowny.;) No i może dlatego, że żadna z proponowanych metod do mnie nie przemawia.;)

      Usuń
  7. Fajny numer, szczególnie ciekawie brzmią felietony i artykuły. Muszę zakupić koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...