poniedziałek, 14 maja 2012

oTAGowana

Choć czasu na aktywną działalność blogową ostatnio nieco mi brakuje, półprzytomnie przeglądając Wasze strony przy śniadaniu zauważyłam krążący od jakiegoś czasu po blogach wirus TAGowania. Dzięki Moreni trafiło i na mnie - zostałam oTAGowana :)

Zasady są następujące: należy odpowiedzieć na 11 pytań osoby zapraszającej i zadać 11 własnych pytań 11 osobom przez siebie zaproszonym. O ile część pierwsza wydaje się prosta, a druga akceptowalnie skomplikowana, nie podejmuję się wyznaczyć 11 osób do zabawy - mam wrażenie, że wirus był już niemal wszędzie :) 

Zanim przejdę do udzielania odpowiedzi jedno zastrzeżenie: odpowiadam Moreni i te wszystkie wtrącenia są kierowane własnie do niej :)

1. Jakie motywy w książkach najbardziej Cię irytują i dlaczego?
Przyznam, że nigdy nie zastanawiałam się nad tym tak generalnie. Ostatnio kiepsko znoszę zbyt mocno zarysowane i wysunięte na pierwszy plan wątki miłosne - zapewne efekt przeczytania zbyt wielu paranormalnych romansów. Poza tym nie lubię nadmienej szczegółowości opisów. Jeśli nie wnosi to nic do akcji, nie chcę czytać o tym, że bohaterka zaparzyła kawę z dwóch łyżeczek, posłodziła brązowym cukrem,  trzy razy zamieszała w lewą stronę złotą łyżeczką po babci, usiadła na wysokim stołku przy pomalowanym na biało drewnianym stole i wypiła ją drobnymi łykami, przysłuchując się porannym wiadomościom. Wychodzę z założenia że powieść to nie scenariusz filmowy i jeśli z takich opisów nic nie wynika ani dla fabuły, ani charakterystyki bohatera, to niepotrzebnie spowalniają tempo akcji i zwiększają objętość książki. To nie książkowy motyw, tylko kwestia stylu, ale że nie lubię, to podniosłam. W końcu u siebie jestem  :)

2. Gdybyś mogła wybrać jedną książkę i coś w niej zmienić, to jaka byłaby to książka i co by się zmieniło?
Ale miałabym wybrać tę jedną jedyną książką, która w mojej ocenie najbardziej wymaga zmiany i wskazać co to za książka i na czym polega zmiana? Nie podejmuję się :) Pewnie gdybyś mnie zmusiła, wybrałabym jakąś ze smutnym zakończeniem i ocaliła bohatera, którego śmierć mnie szczególnie zabolała, ale że nie dysponujesz środkami przymusu na odległość (albo ja o nich nie wiem), to nie będę wybierać. 

3. Jakie okładki najbardziej lubisz?
Proste. Najlepiej bez twarzy czy sylwetek postaci, a przynajmniej nie w zbliżeniu. Czytelne jeśli chodzi o tytuł i autora.

4. Wolisz książki z ilustracjami czy bez i dlaczego?
Wydaje mi się, że wolę te bez ilustracji. Niewykluczone, że powodem tego wyboru jest fakt, że nie czytałam ostatnio żadnej książki dla "dorosłych", która miałaby obrazki :)
Aktualizacja: Czytałam "Kamienną ćmę", która miała obrazki, i czytuję "Nową Fantastykę", w której opowiadania mają ilustracje. Czyli modyfikuję odpowiedź: brak obrazków mi nie przeszkadza, ładne i dobrane do tekstu obrazki to miłe uzupełnienie tekstu, ale ilustracji nieprzyjemnych, brzydkich (w sensie tego co przedstawiają, a nie wykonania) wolę w książce nie mieć.  

5. Czy spotkałaś kiedyś w książce postać a la Mary Sue? Jeśli tak, to w jakiej i kto to był?
Hmm, przy tej płynności granic, jaka wynika z podlinkowanej definicji, na pewno :) Na szybko mam nieodparte wrażenie, że jakieś 95 % heroin z paranormalnych romansów mogłaby się kwalifikować.  

6. Lubisz szczęśliwe zakończenia?
Tak. Mogę nawet wybaczyć ich niekiedy sztuczność, tak bardzo je lubię :)

7. Lubisz książki o zwierzętach i przyrodnicze popularnonaukowe?
Aktualnie nie czytam takich książek. Na tym etapie życia nie odczuwam takiej potrzeby. W tym zakresie wolę filmy :)

8. Czy została Ci trauma po którejś z lektur szkolnych?
Nie kojarzę traumy. Nie wszystkie książki kończyłam, ale generalnie jak już przebrnęłam przez kilkadziesiąt pierwszych stron, każda z nich zaczynała mi się podobać. Czasem po prostu czasu brakowało na skończenie jej :)
Aktualizacja: Mam! "Antek" i leczenie Rozalki zdrowaśkami w piecu. Do tej pory jak widzę piec, to mi się to przypomina. 

9. Jaka książka nigdy nie powinna stać się lekturą szkolną, gdyż zabiłoby to jej urok?
Skoro piszesz "zabiłoby" chodzi Ci o książki, które jeszcze lekturami nie są? Nie wiem. Mam wrażenie, że dla części osób sam fakt, że muszą coś przeczytać na termin i jeszcze o tym, co przeczytały, pomyśleć, zabija urok lektury, a każda książka czytana bez tego przymusu wydaje się im ciekawsza. Gdyby natomiast chcieć się oderwać nastawienia części czytelników to wydaje się, że im słabsza książka, tym bardziej jakakolwiek próba analizy tę mierność pokaże. A może przez urok rozumiesz stopień podobania się? Tu chyba pojawia się problem dostosowania lektury do wieku, czy też sposobu jej odbioru na różnych etapach życia. Kilka miesięcy temu czytałam "Lato przed zmierzchem". Postawa głównej bohaterki była już dla mnie, młodszej od niej o te kilkadziesiąt lat, zrozumiała - potrafiłam przynajmniej częściowo dostrzec jej problemy. Książka zrobiła na mnie spore wrażenie. Jestem pewna, że gdyby tę samą świetną książkę kazano czytać i omawiać nastolatkom odbiór byłby kompletnie inny. Uczynienie z niej szkolnej lektury zabiłby w niej ten urok, tę wartość, na których dostrzeżenie potrzeba chyba więcej lat i doświadczeń.  Ok, starczy już tej odpowiedzi :)

10. Ulubiony nie będący człowiekiem bohater książki?
Książek o zwierzętach nie czytam, więc ta grupa bohaterów odpada. Zostają bohaterowie fantastyczni. O smokach zbyt mało czytałam, żeby jakiegoś sobie bardzo ulubić, o robotach i duchach też. Gdybym musiała decydować padłoby pewnie na jakiegoś wampira albo wilkołaka Tylko czy wampir albo wilkołak to przypadkiem nie człowiek? :) 

11. CO jest najlepsze w blogowaniu? 
"Co" czyli odpada odpowiedź, "ludzie, których tu spotykam?" Szkoda :) A może być "możliwość poznawania ciekawych ludzi"? Bo tak szczerze mówiąc (pisząc), to jest w tym całym blogowaniu najfajniejsze :)

Moje 11 pytań:
1.Która książka z dzieciństwa wywarła na Tobie największe wrażenie? Za dzieciństwo przyjmijmy okres do 10 lat.
2 i 3. Ekranizacja której książki podobała Ci się bardziej od samej książki? A na sfilmowanie której książki liczysz?
4 i 5.Gdybyś chciał/chciała przekonać kogoś (kto nic z tego gatunku nigdy nie czytał) do swojego ulubionego gatunku, którą książkę poleciłabyś/poleciłbyś? A gdybyś chciał/a zrazić? :)
6.Jaki jest Twój sposób na pisanie recenzji? Piszesz od razu po przeczytaniu książki czy czekasz aż wrażenia się poukładają? Masz jakiś schemat czy czy nie?  A może masz jakieś związane z tym rytuały? 
7.Książka papierowa, ebook czy audiobook? I dlaczego? (oczywiście pytam o preferencje)
8.Książka, która Cię kompletnie (pozytywnie) zaskoczyła. Jeśli było takich wiele, można do pytania dodać "ostatnio".
9.Twoje marzenie (jako czytelnika/czki).
10.Książka idealna na plażę albo pod gruszę (najlepiej konkretny tytuł) i dlaczego :).
11. Ponieważ nie samą książką człowiek żyje: gdzie w tym roku planujesz wyjechać na wakacje i  dlaczego? :)

I część trzecia, czyli zaproszenie do zabawy, w której mam nadzieję zgodzą się wziąć udział
Gia Stembeck - juz kolejny raz przekazuję Ci pałeczkę ;)

Na dzisiaj tyle. Niebawem pojawię się z wrażeniami z lektury. Trochę się tego uzbierało :)

20 komentarzy:

  1. Podzielam Twoje zdanie z paru punktów :) Szczególnie to o Mary Sue i ilustracjach. Pozdrawiam i czekam na te obiecane recenzje :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszą się powoli :) Przez choróbsko, jakie podłapałam pod koniec majowego weekendu, w zeszłym tygodniu miałam spore kłopoty z koncentracją, ale już jest dobrze, więc miejmy nadzieję, że do końca maja wyjdę na prostą ze spisem wrażeń z przeczytanych książek :)

      Usuń
  2. O mamuniu, jakie wyczerpujące, rozbudowane odpowiedzi! I to specjalnie dla mnie!:) Czuję się zobligowana do odpowiedzenia odpowiednio rozbudowanym komentarzem.;)

    Ad. 1: Pytanie w założeniu miało być szerokie i dotyczyć zarówno motywów fabularnych, jak i stylistycznych czy innych pokrewnych, tak więc Twoja odpowiedź jest w pełni satysfakcjonująca.;) Też nie lubię tej szczegółowości, strasznie mnie ona irytowała u Canavan i Meyer. Chociaż, jak zauważyłam, książki obyczajowe też zaczynają niestety coraz częściej iść w tę stronę. Powody widzę dwa: 1) autorzy już przy pisaniu powieści marzą o ekranizacji i chcą dać scenarzystom jak najwięcej wskazówek albo 2) pisząc, autorzy myślą w kategoriach filmowych, a nie literackich, bo mają zbyt mało wiary w wyobraźnię czytelników, tudzież własną.

    Ad. 2: Nie no, zmuszać nie będę - za daleko mieszkasz.;)

    Ad. 4: Tu mamy zdanie bardzo podobne, zwłaszcza, jeśli chodzi o Twoją definicję brzydkich ilustracji. Z niej wynika mój największy problem z produktami z Fabryki Słów - jeśli już jakimś cudem ilustracje są ładnie wykonane, to przedstawiają wyprute flaki albo gnijące trupy... I jak tu się takim tanim turpizmem zachwycić?

    Ad. 6: A to chyba jesteś wyjątkiem.;) Ja przez większość czasu myślałam, że lubię dobre zakończenia, aż pewnego dnia skonstatowałam ze zdziwieniem, że jak w opowiadaniu nikt nie umrze (i ewidentnie czarne charaktery się nie liczą), to mi się ono nie podoba.;)

    Ad. 7: A mi ostatnio filmy nie podchodzą. Zwłaszcza te nowsze spod znaku Discovery (bo BBC jeszcze trzyma poziom), które już nie przypominają dokumentu, tylko film fabularny kręcony ukrytą kamerą - a fabularyzacja często wypacza obraz rzeczywisty. Dokumenty o dinozaurach to już w ogóle jedno wielkie Hollywood...

    Ad. 8: Mnie "Antek" na szczęście ominął.^^ Ale jak tak patrzę po odpowiedziach, to pozytywizm jest niezwykle traumogenny.;)

    Ad. 9: Tego typu zabijanie, o którym piszesz, dotyczy chyba większości lektur szkolnych już będących w kanonie. Ale bardzo ciekawie spojrzałaś na temat, ze strony zupełnie innej, niż zakładałam. I bardzo dobrze.:)

    Ad. 10: Co do wampirów i wilkołaków, to akurat zależny od książki (tutaj kompletnie rozkłada mnie pani Mayer, która pisze o swoich wampirach jako o odmiennym gatunku, tymczasem po tym, co tam nawypisywała, nie da się ich w żaden sposób dopasować do żadnej z licznych definicji gatunku;)), ale za mało o nich czytam, żeby sypnąć przykładami. Chociaż, jak uświadomiła mi Agnieszka, na dobrą sprawę toi wiedźmin nie do końca człowiekiem jest.;)

    Ad. 11: Zawsze możesz napisać, że "spotykanie ludzi stąd.":D

    Dziękuję za wzięcie udziału.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już zacznę pisać, często mam problem z zachowaniem umiaru ;)

      Ad. 1. W mojej ocenie tak właśnie jest - autorzy myślą w kategoriach filmowych. Widzą poszczególne sceny oczyma wyobraźni i opisują je szczegółowo, żeby czytelnik zobaczył dokładnie to samo. Nie lubię tego :)

      Ad. 6 Powoli dorastam, tzn potrafię już pogodzić się ze smutnym zakończeniem, ale wolę te szczęśliwe albo przynajmniej otwarte - żebym mogła mieć cień nadziei na to, że wszystko się jakoś dobrze poukładało :)

      Ad. 7. Za mało oglądam telewizji w ogóle, żeby się wypowiedzieć, ale jeśli w ogóle ma być coś o zwierzętach, to film, a nie książka :)

      Ad. 10. Wiem, wiem, ale najczęściej można uznać jednak, że bliżej im do ludzi niż kompletnie odrębnego gatunku :)

      Dziękuję za zaproszenie i taki wyczerpujący komentarz - to chyba najdłuższy komentarz w historii mojego bloga :)

      Usuń
  3. Tak, wirus był już chyba wszędzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może prawie wszędzie, skoro udało mi się jeszcze wynaleźć kilka osób nieoTAGowanych z samego tylko grona blogowych znajomych :)

      Usuń
  4. Wrzucę do siebie odp. za kilka dni, ale dalsze łańcuszkowanie sobie odpuszczę raczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mam być szczera, to mnie interesuje właśnie ta część zabawy, tzn. Twoje odpowiedzi na moje pytania :)
      Z góry dziękuję :)

      Usuń
  5. No no, interesujące ;) A ja lubię książki z ilustracjali :P Jestem trochę jak małe dziecko :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może po prostu ja za mało książek z fajnymi ilustracjami przeczytałam i stąd taka odpowiedź :)

      Usuń
  6. Aaa, ja nawet nie skończyłam "30 dni z książkami" :D. Ale wezmę udział, rozrusza to trochę moje obumarłe w ostatnich tygodniach szare komórki. Szczerze nie polecam myślenia kiedy ma się zapalenie płuc, wtedy można czytać jedynie romanse, których kiedy indziej nie tknęłoby się nawet patykiem xD. Zaraz nawet będę pisać recenzję jednego. Mam tylko prośbę o cierpliwość, na pytania odpowiem gdzieś do końca tygodnia, okay? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 30 dni z książkami nawet nie zaczynałam - za dużo wysiłku :) Ale raz się zebrać i odpowiedzieć na 11 pytań to przecież coś zupełnie innego, prawda? :) Cieszę się, że przyjęłaś zaproszenie i spokojnie czekam :) A jak wygląda czytanie w chorobie wiem bardzo dobrze. Pod koniec majowego weekendu złapało mnie coś, co początkowo wyglądało na zwykłe przeziębienie, a skończyło się utratą węchu na kilka dni, ciągłym szumem w uszach i poważnymi problemami z koncentracją niemal na tydzień. I zgadzam się, że w takim stanie można czytać tylko książki niezwykle lekkie - u mnie padło na młodzieżową "Piratikę" i romans paranormalny "W grobie" :) Mam nadzieję, że już wydobrzałaś :)

      Usuń
    2. Ja też zachorowałam w czasie weekendu majowego! Jakieś trucizny rozsiano w powietrzu, czy co? ;) U mnie już lepiej, dzięki :). Mam nadzieję, że u Ciebie też, utrata węchu brzmi strasznie, to przecież jeden ze zmysłów. O, na "W grobie" mam ochotę, może kiedyś na to natrafię, a z doświadczenia wiem, że tak i to całkiem niespodziewanie. Jutro idę po najnowszą Anitę ;D. Choć co to dla Ciebie, jak czytałaś już wszystkie lub większość... :D.

      Usuń
    3. Mnie chyba skutecznie podtruły takie dwie małe zarazy, co to się wciąż wokół mnie kręcą ;) Utrata węchu to faktycznie kiepska sprawa, bo i smak się wtedy traci. Bardzo niefajny stan, zwłaszcza jak się jest na świetnym wikcie mamusi (weekend majowy u dziadów był), a jedyne, co rozróżnia kolejne smakołyki, to ich konsystencja ;) Ale już jest lepiej, choć nie każdemu, bo ja siostrze choróbsko sprzedałam - prosto na jej urodziny...
      Ta seria Frost (W grobie to trzecia część) jest całkiem przyzwoita. Trochę za dużo, jak na moje aktualne potrzeby, wzdychania, deklarowania i okazywania sobie dozgonnej miłości, ale akcja sprawna i całkiem ciekawie przedstawiony świat wampirów i ghuli, które dla odmiany (od większości książek tego gatunku, które ja czytałam) nie są bezmyślnymi potworami żerującymi na zwłokach, tylko zwykłymi bohaterami. No i jest w założeniu zabawnie - znaczy mnie nie bawi, ale widzę, gdzie miało być śmiesznie :)
      Do Anity mam sentyment :) Może się w końcu zbiorę i Hit list poszukam i przeczytam, bo jak tak dalej pójdzie, to mnie w końcu z tą serią przegonisz :)

      Usuń
  7. Ja też chciałem Cię oTAGować, ale cholera spóźniłem się ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękujemt, Viv :) Napiszemy parę słów, najpóżniej w weekend :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Wam dziękuję :) I spokojnie czekam na tych parę słów :)

      Usuń
  9. A mi się bardzo spodobał Twój opis z pierwszego pytania :) Lubię takie szczegóły w książkach. Aż poczułam zapach kawy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement ;) Ja rozumiem taką szczegółowość, jeśli ona coś wnosi. Na przykład chodzi o pokazanie, że jest leniwa niedziela, albo to, że bohaterka używa brązowego cukru, ma jakiś poranny rytuał, stolik po babci jest biały itd ma znaczenie dla późniejszego rozwoju fabuły. Bo jeśli to opisywanie dla opisywania, to jak dla mnie niepotrzebnie rozdmuchuje objętość a ja lubię książki do 400 stron :)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...