środa, 15 sierpnia 2012

Robert McCammon MAGICZNE LATA

Nastoletni bohater, zapyziałe miasteczko na południu Stanów Zjednoczonych, połowa lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku i brutalne zabójstwo. „Magiczne lata” Roberta McCammona to jednak nie kolejna historia domorosłego młodego detektywa, lecz piękna i mądra opowieść o dojrzewaniu, przemijaniu i zmianach – tych zachodzących w nas i w świecie, który nas otacza. I choć książka zdobyła tak Bram Stoker Award, jak i World Fantasy Award, jej lektura będzie niezapomnianym przeżyciem także dla czytelników stroniących od fantastyki i grozy. Bo to po prostu kawałek świetnej literatury, pełnej magii lat młodości, która odżywa przecież we wspomnieniach każdego z nas.

Historię przedstawioną w „Magicznych latach” opowiada Cory Mackenson już jako człowiek dojrzały i profesjonalny pisarz. Wraca w niej do roku 1964, by jako dwunastoletni wówczas mieszkaniec małego miasteczka Zephyr w Alabamie raz jeszcze przeżyć wydarzenia, które złożyły się na zamknięcie pewnego etapu w jego życiu. Swą opowieść rozpoczyna pewnego wiosennego poranka, gdy towarzysząc ojcu w rozwożeniu mleka po okolicy jest świadkiem zatopienia w lokalnym jeziorku samochodu z uwiezionym w nim bestialsko zamordowanym kierowcą. To zdarzenie wydatnie wpływa na losy chłopca i jego rodziny. „Magiczne lata” nie są jednak powieścią kryminalną, choć motyw poszukiwania zabójcy jest tu obecny. To raczej opowieść o małym miasteczku i jego mieszkańcach oraz o czasach, które odeszły, wypchnięte przez postęp i kolejne zdobycze cywilizacji.

Obrazki z życia amerykańskiej prowincji widziane oczyma młodego chłopca o szczególnej wrażliwości artysty zapadają w pamięci. Cory to bystry chłopiec – potrafi patrzeć tak, aby widzieć to, co ważne, analizuje, stara się zrozumieć decyzje otaczających go ludzi, choć nie zawsze jest to łatwe. Powoli odkrywa prawdę o świecie – w ciągu roku, który obejmuje fabuła, spada mu z oczu bielmo dziecięcej niewinności, a śledzenie jego dojrzewania jest fascynujące. Świetnie zarysowane zostały także sylwetki pozostałych bohaterów, którym również przychodzi dokonać niełatwych wyborów. Bo McCammon porusza ważkie problemy, takie jak utrata pracy, nieufność wobec tego, co inne, rasizm i działalność Ku Klux Klanu z jednej strony, a walka o równouprawnienie z drugiej. Tak starzy, jak i młodzi muszą się określić wobec przemocy, pogodzić z przemijaniem. To lata sześćdziesiąte XX wieku, więc są tu obecne także echa drugiej wojny światowej czy walk w Wietnamie. Nie można przy tym zapomnieć, że to przede wszystkim historia młodego człowieka, jest zatem miejsce na szalone przygody z przyjaciółmi i szkolne zmartwienia. Już z tego tekstu widać wielowątkowość powieści, ale uspokajam – to jej ogromna zaleta, czytelnik bowiem ani przez moment nie czuje się nią przytłoczony.

Jest w tej powieści także magia i groza właściwa dziecięcej fantazji. Bo czy to możliwe, żeby w płynącej przez Zephyr rzece mieszał prawdziwy potwór, na drodze do jeziora pojawiał się samochód widmo, a rower w reflektorze miał oko? McCommon niezwykle naturalnie wplata nadprzyrodzone elementy w opowieść Cory'ego i czytelnik chętnie zawiesza niewiarę, by jeszcze pełniej poczuć niezwykłość cudownych, utraconych dni młodości i poczuć atmosferę amerykańskiego Południa. Niebagatelne znacznie ma w tym styl autora, bo McCammon pięknie pisze – językowo, stylistycznie ta książka zadowoli nawet wybrednych pod tym względem odbiorców. Malownicze opisy, naturalne dialogi, odpowiedni rytm i tempo akcji w połączeniu z zajmującą historią sprawiają, że czytelnik schwytany w zastawioną przez autora sieć tańczy, jak ten mu zagra: na zmianę śmieje się i płacze, snuje refleksje i wstrzymuje oddech. Głęboka, mądra i świetnie napisana historia – naprawdę warto po nią sięgnąć.

Robert McCammon, Magiczne lata
Papierowy Księżyc, 2012, il. stron: 650
Moja ocena: 6/6

Recenzja ukazała się wcześniej w Gildii

17 komentarzy:

  1. Mam tę książkę na liście, ale niestety na razie nie mogę sobie pozwolić na jej zakup. Podoba mi się, że oprócz baśniowej fabuły, autor porusza także ważne problemy społeczne. Na pewno dodaje to książce wartości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to fabuła jest mało baśniowa - to raczej książka obyczajowa z drobnymi, magicznymi elementami. Piękna książka o dojrzewaniu - zdecydowanie warta swojej ceny :)

      Usuń
  2. Przez tą okładkę (piękna swoja drogą) myślałam, że to książka dla dzieci. Zapisuję sobie w notesie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To książka o dzieciach (lecz nie tylko o nich), ale chyba jej głębię bardziej docenią dorośli, choć nie ma przeciwwskazań, żeby czytali ją także młodsi czytelnicy. Po prostu odbiorą ją nieco inaczej. Warta odnotowania i przeczytania :)

      Usuń
  3. Książka jest świetna, również polecam - jedna z lepszych, jakie ostatnimi czasy czytałem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam negatywnej recenzji do tej książki. To daje mi pewność, że i mnie się książka spodoba - mam ją już u siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że Ty już masz pewność, że się książka spodoba, bo ją czytasz albo nawet czytałaś ;)

      Usuń
  5. Wszędzie pełno tej książki! Boję się obrócić by nie ujrzeć jej okładki... :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio jest aż tak źle? Nie zauważyłam :)
      Wydaje mi się, że tym razem nie chodzi o zmasowaną reklamę będącą skutkiem prowadzonej przez wydawnictwo polityki współpracy z bloggerami. Ta książka po prostu jest świetna, wszyscy się o tym dowiadują i szybko czytają. Taka jest moja koncepcja :) Może nazbyt idealna, ale ta powieść serio nie potrzebuje polityki, żeby się wypromować, bo jest rewelacyjna :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Nie czytam, bo sam mam do napisania tekst. Bardzo fajna obyczajówka z minimalnymi elementami nadprzyrodzonymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak różnie piszemy, że nawet podświadome kopiowanie w Twoim wypadku nie wchodzi w grę, ale okej - wybaczam komentowanie bez przeczytania tekstu ;)
      I zgadzam się z oceną ogólną. I czekam na szczegóły u Ciebie :)

      Usuń
    2. Ponieważ to na zamówienie... na blogu pewnie najwcześniej w listopadzie.

      Usuń
  7. Szczerze mówiąc, wcześniej o tej książce nie słyszałam. Ale czuję się po Twojej recenzji urzeczona i mam wrażenie, że z dużym prawdopodobieństwem by mi się spodobała. Powiększasz więc moją listę do przeczytania, wstydź się! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle się nie wstydzę! Jestem dumna jak paw, że to dzięki mnie taka genialna książka trafi do Twojej bibioteczki i listy lektur ulubionych ;)

      Usuń
  8. Genialna książka. Zastanawiam się tylko, czy nie zrobiono jej krzywdy zamykając w getcie (i ta okładka...) - fantastyki tu w gruncie rzeczy bardzo niewiele, mogłaby spokojnie robić karierę na szerszych wodach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skrócie też bym ją tak określiła :)
      Okładka mi się podoba - dla mnie pierwsze skojarzenie jest nie z lekturą fantastyczną, czy książką dla dzieci (vide jeden z komentarzy powyżej), tylko z powrotem do szczenięcych lat. Ale może ma na to wpływ fakt, że najpierw chyba gdzieś czytałam o książce, a dopiero potem zaczęłam przyglądać się jej okładce. No i oddaje ona klimat książki - takie jest przynajmniej moje zdanie.
      A co do łatki książki fantastycznej - tu chyba "zawiniły" te nagrody. Bo jak tu przy promocji tytułu nie wspomnieć o takich wyróżnieniach? A jak już się wspomni, to u potencjalnego odbiorcy pojawia się skojarzenie, że to musi być coś bardzo fantastycznego.
      Dlatego trzeba trąbić wszem i wobec, że to po prostu rewelacyjna książka obyczajowa, w której magia jest obecna, ale to raczej magia amerykańskiego Południa i lat dziecięcych, niż fantastyczne "czary-mary" nieakceptowalne dla części czytelników :)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...