poniedziałek, 29 października 2012

Nowa Fantastyka 10/2012

Jak to dobrze, że rok powoli się kończy. Kiedy sobie pomyślę, że omówienie styczniowego numeru było gotowe na początku miesiąca, w połowie roku ogłosiłam nową świecką tradycję publikowania wrażeń z lektury tego czasopisma w środku miesiąca, a dzisiaj mamy dwudziesty dziewiąty dzień października, to się autentycznie cieszę, że przede mną jeszcze tylko dwa numery w tym roku. Bo jakbym się nie starała, każdy kolejny omawiam później. I nie ma na to wpływu ocena numeru. Październikowy, którego okładka złotymi literami informuje o zacnym jubileuszu czasopisma (pogratulować) podobał mi się znacznie bardziej niż  poprzedni, ale – jak widać - nie zmieniło to ogólnej tendencji przesuwania się dat publikacji omówień. 

Nietrudno się domyślić, że taki wyjątkowy numer w dużej mierze będzie miał charakter refleksyjno-wspomnieniowy. Sugeruje to już sama okładka, nawiązująca do ilustracji zdobiącej pierwszy numer „Fantastyki”. W środku Michał Cetnarowski w „Socjologicznie, religijnie, historycznie?” w szerokim ujęciu pokazuje, jak na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat zmieniało się oblicze polskiej fantastyki, Maciej Parowski w „Obrazach z księżyców” traktuje o rozwoju malarstwa fantastycznego i jego związkach z czasopismem, a Wawrzyniec Podrzucki w „Nauka kontra fantastyka – stan gry” konfrontuje to, jak trzydzieści lat temu wyobrażano sobie rok 2012 z naszą dzisiejszą rzeczywistością. Poza tym Rafał Kosik w „Rzeczywistość to za mało” wspomina o swoich pisarskich początkach, a Tomasz Kołodziejczak pisze o swoich trzydziestu latach z komiksem i „Fantastyką”.

Tekstów publicystycznych niepowiązanych z tematem jubileuszu jest zdecydowanie mniej – zabrakło nawet stałych rubryk dwóch felietonistów: M.J.Sullivana i Jakuba Ćwieka. Ten ostatni zaznacza jednak swoją obecność w numerze w czterostronicowym komiksie promującym „Kłamcę: Viva l'arte”. Z tematyki filmowej tym razem tylko „Skok na głęboką wodę” traktujący o ekranizacji „Teoretyczne możliwej katastrofy”. Ponadto Peter Watts żali się czytelnikom na fatalne zakończenie serialu „Battlestar Galactica”, a Łukasz Orbitowski porównuje „Rzecz” Johna Carpentera z „Rzeczami” Petera Wattsa, marząc o tym, żeby ktoś kiedyś oddał mu podobny hołd. 

Wyjątkowo pozytywnie wypada dział prozy. Grzegorz Janusz w „XV miniaturach na XXX-lecie” bawi i zaskakuje pomysłowością. Nie przepadam za taką krótką formą, ale te teksty są po prostu świetne. Całkiem ciekawa okazała się także opowieść Marty Malinowskiej o walce o przetrwanie toczonej przez małą dziewczynkę w świecie, który gardzi słabością („Jad”). Ostatni z polskich tekstów – „Śmierć na chorągwiZbigniewa Wojnarowskiego - to kolejna część projektu stworzenia „Sekretnej historii literatury polskiej”. Tym razem akcja osadzona została w średniowieczu i opleciona wokół motywu wiary w Boga, odkupienia i śmierci. Bardzo dobry tekst - poza zakończeniem, które kompletnie nie komponowało mi się z resztą historii. 

Motyw śmierci silnie reprezentowany jest także w prozie zagranicznej. W „Nocnej paradzie duchówXia Jia opowiadając o losach chłopca zamieszkującego ulicę duchów (miejsce stworzone niegdyś dla turystów w celu straszenia na życzenie, lecz obecnie zapomniane) zgrabnie łączy chińską tradycję z fantastyką, wciąga i budzi emocje. W „ChudzinieLucius Shepard ponownie sięga do latynoamerykańskiej kultury, wykorzystując silnie zakorzeniony tam kult Świętej Śmierci (Santa Muerte) w opowieści o fotografie specjalizującym się w zdjęciach zmarłych, który wzbudza zainteresowanie tajemniczej Chudziny. Tekst  świetnie napisany, obrazowo przedstawiający tamtejsze realia życia, ale brakowało mi tu tego „czegoś”, co sprawiło, że „Smok Griaul” zachwycał w każdym kolejnym opowiadaniu. Bo „Chudzina” tylko mi się podobała. Poza tym w numerze „Siódma miną generała-robotaJeffrey'a Forda i dwa króciutkie teksty Nir Yaniv: „Spopielarze” oraz „Słowo boże” - jeden trochę straszny, drugi trochę zabawny. 

W podsumowaniu numeru wrześniowego wyrażałam nadzieję, że październikowa, urodzinowa "Nowa Fantastyka" będzie wyjątkowa. I taka właśnie jest.

13 komentarzy:

  1. Ja już po lekturze... Mam podobne zdanie. Faktycznie liczyłem na coś wyjątkowego i dostałem naprawdę dobry numer. Dawno tak szybko nie przebrnąłem przez całą Nową Fantastykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy świętowania część druga, czyli numer listopadowy, będzie równie udana :)

      Usuń
  2. Ja nadal nie przeczytałem. Ale sezon czytania pism się powoli zaczyna, bo odstawiłem już rower i do roboty jeżdżę autobusem. Nie wiem tylko czy wpierw nadrobić październikowe zaległości czy od razu za listopadowy numer się zabrać.

    Z tego numeru przeczytałem tylko Cetnarowskiego - trochę za duża wyliczanka dla mnie. A, i komiks. Słaby. Do zakupu mnie nie zachęcił w każdym bądź razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bierz numer listopadowy :) Jak przeczytasz, zdasz relację i zostanie Ci jeszcze miesiąca, to najwyżej doczytasz i październik :)

      Cetnarowski na w sumie niewielkiej powierzchni chciał sporo zmieścić. Może i jest zagęszczenie danych, ale mnie to nie przeszkadzało. A komiks odnotowałam tylko co do jego istnienia, bo ja ostatnio w podstawówce chyba komiksy czytałam :)

      Usuń
  3. Mnie się "Chudzina" bardzo kojarzyła z "Czaszką". Poza tym trochę dziwaczny wydaje mi się ten pociąg shepardowych bohaterów do nimfetek...

    Poza tym mamy bardzo podobne odczucia.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie na podobieństwa zwróciłaś mi uwagę Ty i omówienie NF w Katedrze :)
      Coś w tym jest - facet po przejściach i młodziutka panna :)

      Usuń
  4. Opowiadania w tym numerze były świetne. Zresztą czytam teraz numer listopadowy i jest bardzo podobnie (ale "Miniatur..." nic nie przebija :)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt - wyjątkowo dobre :)
      Ja do numeru listopadowego dopiero usiądę, bo nie otwierałam przesyłki zanim nie zamknęłam tematu numeru październikowego :)

      Usuń
  5. Cóż, ja fantastykę uwielbiam. Ale ta gazeta jakoś nigdy do mnie nie przemawiała. Przeglądałam już kilka razy i jestem do niej nastawiona dość obojętnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie poznałam NF w tym roku i część numerów była naprawdę udana, a część średnia. Generalnie dla mnie NF mogłaby się składać z felietonów, teksów z Lamusa i artykułów W.Podrzuckiego, do tego recenzje i opowiadania 2-3 naprawdę dobre. Ale rozumiem, że to, co jest, to jakaś wypadkowo zainteresowań szerszego grona potencjalnych odbiorców :)

      Usuń
  6. Ojej, do tego numeru zupełnie nie leży mi ta okładka -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? A dla mnie pomysł na nawiązanie do okładki pierwszego numeru jest świetny. No i po wyglądzie obu pań widać, ile się przez te 30 lat zmieniło :)

      Usuń
  7. fantastyczna ta Nowa Fantastyka, okładka jest zachęcająca...

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...