czwartek, 5 maja 2011

Val McDermid SYRENI ŚPIEW

Początek książki to krótkie wspomnienie z wizyty w Muzeum Kryminalistyki i Tortur  w San Gimignano we Włoszech, zakończone wyznaniem: "pewnego dnia doznaję olśnienia i już wiem, że będę zabijać. Wspomnienie muzeum tortur staje się moją muzą". Potem dowiadujemy się o okaleczonych ciałach trzech mężczyzn, znalezionych w popularnych miejscach schadzek homoseksualistów w fikcyjnym Bradfield w Wielkiej Brytanii. Morderstwa popełniono na tle seksualnym. Gazety krzyczą o Homobójcy. Policja oficjalnie nie potwierdza działalności seryjnego zabójcy.  Pojawia się czwarte ciało. A śledztwo stoi w miejscu, bo morderca (nie sugerujcie się stosowanym przeze mnie rodzajem męskim - o ile mi wiadomo w języku polskim brak bezosobowej formy słowa morderca) nie zostawia żadnych śladów.

Ta książka początkuje serię szkockiej autorki kryminałów o psychologu Tonym Hillu i detektyw Carol Jordan. Sama konstrukcja książki jest dość schematyczna - mamy seryjnego mordercę i zespół śledczy, który próbuje go zidentyfikować i uprzedzić kolejną makabryczną zbrodnię. Ale nie o schemat przecież chodzi, tylko sposób jego realizacji.

Autorka zdecydowała się na ciekawą formułę książki. Rozdziały prowadzące czytelnika przez policyjne śledztwo przetykane są zapiskami mordercy - swoistym pamiętnikiem, który zawiera nie tylko informacje o przyczynach wyboru kolejnych ofiar i przyjętych metodach ich uśmiercania,  ale i o samym sprawcy. Rozpoczynające książkę wspomnienie mordercy z wizyty w muzeum tortur  było tak akuratne, że dosłownie zachwyciło mnie stylem.  Dwa pierwsze rozdziały nieco ostudziły moje emocje. Autorka wprowadziła w nich sporo postaci i trzeba się trochę skoncentrować, żeby je wszystkie spamiętać. Nie zmienia to faktu, że książkę czyta się bardzo dobrze.

Tony Hill to profiler, usiłujący przekonać policję, że współpraca z psychologami to ich przyszłość. Carol Jordan to oficer śledczy, która pomimo urody próbuje zaistnieć w męskim świecie lokalnej policji. Kiedy naczelnik wydziału kryminalnego, John Brandon, postanawia skorzystać w śledztwie z pomocy profilera, ich ścieżki się krzyżują. Spodziewacie się romansu? Ja nic nie mówię, ale w tej części ślubu nie będzie. To jest naprawdę kryminał i autorka bardzo słusznie zmarginalizowała inne wątki książki.

Profiler vs. morderca. Jednostka ze słabościami i wcielone zło w pojedynku umysłów. Napięcie w książce jest umiejętnie stopniowane. Zapiski z pamiętnika mordercy, dzięki treści i umiejscowieniu, idealnie uzupełniają wątek śledztwa. Książka pokazuje problem podejścia policji małych miasteczek do zbrodni na niepopularnych mniejszościach, relacje policji z prasą oraz sposób działania profilera (autorka przygotowując książkę współpracowała z psychologiem klinicznym i ekspertem kryminalnym). "Syreni śpiew" powinien się spodobać także wielbicielom kryminałów skandynawskich - nie tylko ze względu na aspekt obyczajowy, ale i uwikłanie bohaterów w problemy osobiste (niektóre nawet całkiem spore). 

Pora na minusy - będzie malutki spojler, więc kto ich nie lubi, niech przejdzie do podsumowania. Po pierwsze - zarzut do wydawcy - opis książki. Znów przeczytałam i znów - niestety. Dzięki opisowi bardzo szybko domyśliłam się, kto jest mordercą, co w kryminałach jest raczej niewskazane. Po drugie - zarzut do autorki - jeśli policja nie ma pojęcia, co łączy ofiary, a w dwóch pierwszych przypadkach z ich domów giną tylko kasety z automatycznej sekretarki, to ja nie wierzę, że zespół przeciętnych policjantów nie wydedukowałby, że należy sprawdzić billingi. W końcu - niby nie zarzut, bo do kogo? - jeśli wiem, że książka to początek serii, śmiertelne niebezpieczeństwo, w którym ląduje główny bohater, przestaje być śmiertelne. Ale to w sumie drobiazgi, bo nawet domyślając się zakończenia, nie mogłam się od książki oderwać.

Podsumowując, książkę zdecydowanie polecam. Może nieco szokować wizją urzeczywistnionych chorych erotycznych fantazji seryjnego zabójcy, ale naprawdę wciąga. Tylko nie czytajcie opisu z okładki, bo bardzo sugeruje rozwiązanie zagadki!  Ja z niecierpliwością czekam na kolejne części cyklu.

Val McDermid, Syreni śpiew, Prószyński i S-ka, 2011
Moja ocena: 5/6

7 komentarzy:

  1. Ogólnie polecasz? Coraz więcej czytam o tej ksiażce i potykam się o nią na portalach

    OdpowiedzUsuń
  2. pisanyinaczej
    Oczywiście polecam! :)
    Kojarzę, że gdzieś pisałeś, że lubisz książki z wątkiem psychologicznym. Tu masz trochę analizy zachowania seryjnego mordercy, zasad działania profilera itd. Jeśli do tego lubisz kryminały, powinno Ci się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dostanę jak w swoje łapki, to z pewnością przeczytam:)). Jednak dopiero na wakacjach. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. kasandra_85
    Myślę, że przez wakacje nic książce nie ubędzie :) Ja również pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dawna planuję na dobre zacząć przygodę z kryminałami, ale póki co, kończy się to tylko i wyłącznie na chęciach ;) Przypuszczam, że jest wiele lepszych kryminałów (sądząc po lekturze dziesiątek recenzji książek z tego gatunku), aczkolwiek skłamałbym, jeśli bym powiedział, iż nie jestem zainteresowany "Syrenim śpiewem". Tytuł zapamiętam, czy przeczytam - czas pokaże ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam wystarczająco dużo kryminałów, żeby stwierdzić, jak "Syreni śpiew" wypada na szerszym tle, ale bez czytania opisu książki chyba odkrywanie zagadki przez czytelnika trwa dłużej i satysfakcja jest większa. Na pewno książkę czyta się świetnie, a sam wątek profilera był dla mnie bardzo ciekawy. No i to początek serii, więc autorka ma więcej czasu na budowanie postaci, pokazywanie ich zmian itd. Jeśli książka wpadnie Ci kiedyś w ręce, nie daj się prosić i przeczytaj :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie zamierzam przeczytać i tak sobie chadzam po blogach, które ją opisały. Opis sugeruje rozwiązanie zagadki...szlag, teraz będę się zastanawiać o co chodzi, niepotrzebnie to pisałaś :D

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...