piątek, 16 marca 2012

Nowa Fantastyka 3/2012

Półmetek miesiąca, czas zatem na wrażenia z kolejnego numeru "Nowej Fantastyki". Zamiast nazywać rzeczy po imieniu (a imię tej rzeczy-lenistwo) przyjmijmy, że oto tworzy się nowa świecka tradycja. 

W marcu jak w garncu, a w marcowej "Nowej Fantastyce" nie mniej różnorodnie. Kilka słów o publicystyce. Okładka wita zdjęciem z kolejnej produkcji Disneya - filmu „John Carter”, który już gości na ekranach polskich kin. Tekst Roberta Zielińskiego „Mars potrzebuje Cartera” ciekawie przybliża bohatera książek Edgara Rice’a Burroughsa i jego wpływ na klasykę literatury fantasy o mężnych i czułych barbarzyńcach. Idąc filmowym tropem warto wspomnieć także artykuł Jerzego Rzymowskiego „Nieposkromiony Tarsem” poświęcony temu hinduskiemu reżyserowi - dla tych, którzy się wybierają na nową odsłonę „Królewny Śnieżki” i nie tylko historia życia i twórczości tego tego artysty stanowić powinna interesującą lekturę. Poza tym Joanna Kułakowska na przykładzie tekstów polskich autorek fantastycznych pisze o tym, czy i na ile płeć twórcy wpływa na końcowy efekt dzieła (może wniosek z tych rozważań jest mało odkrywczy, ale przybliżenie autorek i stylu ich twórczości dla niektórych czytelników może być wskazówką przy wyborze lektury), Agnieszka Haska i Jerzy Stachowicz w rubryce „Lamus’ opowiadają o Aleksandrze Junoszy-Olszakowskim i o tym, co może wymyślić (i opisać) człowiek znudzony życiem na wsi, a Wojciech Chmielarz przedstawia przegląd twórców polskiej fantastyki historycznej, omawiając bardzo skrótowo ich wybrane powieści. 

Czas na felietony. Aż w dwóch tekstach pojawia się temat ACTA: Jakub Ćwiek w „Grze w krzesełka” podkreśla rolę czerpania z wcześniejszych utworów dla dalszego rozwoju kultury, Rafał Kosik zaś odpowiadając na tytułowe pytanie „Czy od kopiowania nikomu niczego nie ubywa?” mniej lub bardziej udanymi przykładami pokazuje, co jest kradzieżą i dlaczego dyskusja wokół ochrony praw autorskich w obecnym kształcie ma niewiele wspólnego z walką o wolność idei w Internecie. Michael J.Sullivan tym razem przybliża adeptom sztuki pisarskiej zagadnienie perspektywy w snutych opowieściach, a - wbrew pierwszemu skojarzeniu - za tytułem „Urodzeni by być złymi” nie kryje się kolejna porcja przemyśleń Petera Wattsa na temat psychopatów, lecz pierwsza z planowanego cyklu próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego naukowcy często piszą kiepską science fiction. W końcu Łukasz Orbitowski orbitując wokół „Nagiego lunchu” dywaguje, czy za tworzenie dzieł odpowiada świadoma cząstka ja autora, czy jakaś obca siła, która czasowo przejmuje go we władanie – i kto ponosi odpowiedzialność za efekty. 

Z czterech opowiadań prozy polskiej tylko jedno zrobiło na mnie naprawdę pozytywne wrażenie – „Lilka” Radosława Raka, łącząca horror z folklorem od pierwszych zdań przyciąga uwagę czytelnika pomysłem i wykonaniem. Ciekawie wypada także „Cała prawda o Angleterre” Jakuba Wojnarowskiego, wykorzystująca motyw niejasnych okoliczności śmierci rosyjskiego poety Siergieja Jesienina. Pozostałe dwa opowiadania: nużący „Najlepszy hycel w mieście” Tomasza Przewoźnika i nastawiona chyba na szokowanie, ale ostatecznie kompletnie rozczarowująca „Legenda” Tomasza Kaczmarka zupełnie mnie do siebie nie przekonały. W prozie zagranicznej bardzo dobra „Magia” Leonida Kaganowa – zdecydowanie najlepszy tekst z całego numeru, a w nim Rosja przyszłości i skutki posiadania przez ludzi umiejętności odprawiania prostego obrzędu uśmiercającego dowolną osobę na świecie oraz „Księga Feniksa” Nnnedi Okorafor, która będąc opowieścią o losie Feniks – genetycznie zmodyfikowanej kobiety, zamieszkującej teren jednego z ogromnych wieżowców-laboratoriów wojskowych, stanowi dość intrygujące wprowadzenie do serii tekstów osadzonych w przedstawionym świecie przyszłości. 

I to by było na tyle – pozostaje zachęcić do lektury. Dla co najmniej kilku tekstów warto po marcowy numer sięgnąć.

13 komentarzy:

  1. Nie czytuję czasopism, ale w NF zawsze lubiłam świetnie dopracowaną szatę graficzną. Niestety ten numer jakoś mi się nie podoba - okładka jest okropna, no i ten cały Carter... fuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a mi akurat ta okładka bardzo się podoba - bardziej niż poprzednia w każdym razie. Jeszcze się taki nie narodził itd ;)

      Usuń
  2. W sumie się zgadzamy co do oceny numeru.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazwyczaj nie zaczytuję się w czasopismach, tym jestem już od dawna zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem na ile to zainteresowanie już się zmaterializowało w postaci egzemplarza NF w ręku, ale jeśli jeszcze nie czytałaś, tylko się przymierzasz informuję, że chodzi mi po głowie wiosenna wygrywajka z numerami 2 i 3 z tego roku. Bądź zatem czujna ;)

      Usuń
    2. Hm, czyli można będzie wygrać u Ciebie te numery?

      Usuń
    3. Będzie można :) Dostałam, przeczytałam, wracać nie będę (bo za dużo nieprzeczytanych tekstów czeka na swoją kolej), a składować dla potomków nie mam gdzie :)

      Usuń
  4. Hm, wygląda na to, że zdanie o marcowym numerze mamy bardzo zbliżone.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że chyba tylko mi się "Legenda" podobała, chociaż to chyba bardziej z nadziei na kontynuację :P Ale numer ogólnie bardzo fajny, przyjemnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś do mnie to opowiadanie nie trafiło. Chyba oczekiwałam, że po takim mocnym, brutalnym początku będzie ciąg dalszy, który wymagał takich środków - ale nie było. Chyba Allandzie też się podobało, zatem nie jesteś osamotniona :)
      A numer faktycznie przyjemny :)

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...