niedziela, 19 sierpnia 2012

Ian R.MacLeod WIEKI ŚWIATŁA

Po Wieku Pary nadeszły Wieki Przemysłu – dobiega końca trzeci z nich. Wcześniej, niemal równo co sto lat, działo się coś niezwykłego, początkującego kolejny okres. Trzeci Wiek Przemysłu powoli przybliża się do tego progu, więc ludzie coraz usilniej wypatrują zmian. Bo eter, na którym oparty jest przemysł, cudowne uniwersalne paliwo usprawniające, ułatwiające działanie wszelkich maszyn i procesów, powoli ulega wyczerpaniu – coraz więcej miejsc pokrywa lód maszynowy, będący efektem ubocznym jego wydobycia. Ludzie od lat przyzwyczajeni się do tego, że wciąż kiepściejszą cechową magię uzupełnia moc eteru z niepokojem patrzą w przyszłość – przynajmniej ci, którym eter zapewnił bogactwo i bezpieczeństwo. Biedota, pozacechowi partacze chcą rewolucji, zrównania szans i podziału dóbr. 

Świat przedstawiony w „Wiekach światła” to alternatywna wersja dziewiętnastego wieku, w jego magicznie zmodyfikowanej wersji. Maszyny pracują, procesy technologiczne zachodzą dzięki zaklęciom znanym tylko w obrębie cechów – to pilnie strzeżone tajemnice, bo słowa potrafią ożywić ducha materii, nakłonić ją do pracy, przeobrażeń czy ustabilizować. Ale przemysł na tak gigantyczną skalę nie mógłby powstać, gdyby nie eter – to on nadał rozmach cechowej magii, potężnie wzmacniając jej działanie. Za taką wygodę oczywiście trzeba płacić: zbytnia bliskość eteru wyniszcza ludzi, deformuje ich czyniąc z nich potwory, odmieńców odtrącanych przez społeczeństwo. Kreacja świata w „Wiekach światła” jest niesamowita, niezwykle sugestywna, zwłaszcza że MacLeod ukazuje całą jego złożoność, zależności zachodzące między różnymi warstwami społecznymi, codzienność życia, nadzieje i zmartwienia ludzi z różnych szczebli drabiny społecznej: od nędzarzy i bezdomnych po pałace tych najzamożniejszych z arcycechmistrzów, żyjących niczym udzielni książęta, balujących w bajkowych sceneriach nawet wtedy, gdy słychać już odgłosy burzy nadciągającej rewolucji.

Robert Borrows, narrator i główny bohater powieści, to syn drobnego mistrza cechowego z małego przemysłowego miasteczka. Czytelnik poznaje całe jego życie, kolejne wydarzenia, które składają się na to, kim się stał. Jego gonitwa za sensem życia czy raczej odpowiedzią na pytania, których jeszcze nie potrafi sobie zadać, poszukiwanie czegoś niezwykłego, co – jest tego pewien – czai się tuż za rogiem, prowadzą go wprost do Londynu. Wychowany przez matkę w duchu poszanowania dla innych ludzi, nawet tych zdeformowanych przez eter, bardzo silnie zakotwiczony w tej wspólnej z matką przeszłości, Robert przedstawia czytelnikom Anglię poprzez jej mieszkańców: odmieńców i robotników, prostytutki i towarzystwo z najwyższych sfer, rewolucjonistów i konserwatystów. Jego relacja z wydarzeń końca Trzeciego Wieku Przemysłu jest przez to bogatsza, bo pokazuje angielskie społeczeństwo w pełnym przekroju. Wraz z Robertem czytelnik coraz silniej uwikłany zostaje w ferment społeczny, czuje konieczność zmian, która popycha ludzi niemal wszystkich stanów do działania. Cele zmian – mimo fantastycznej scenerii – pozostają bardzo realistyczne, bliskie XIX-wiecznym ruchom robotniczym, bo autor przedstawia walkę o równouprawnienie, nowy ład i porządek, zmiany od systemu monetarnego i czasu pracy po redystrybucję dób, pozostających w dużej mierze w rękach cechów. Sama fabuła jest przy tym zmyślna, bo Robert – choć sam nie do końca ma tego świadomość – nie podróżuje bez celu, ale w swych działaniach zmierza do odkrycia tajemnicy z przeszłości, która znacząco ma wpłynąć na kształt przyszłości. Ta intryga, początkowo niemal niewidoczna, z biegiem lektury staje się coraz wyraźniejsza, aż do zaskakującego zakończenia. 

Sięgając po „Wieki światła” miałam w pamięci zachwycającą „Pieśń czasu” i oczekiwałam podobnych doznań. Dlatego początkowo trudno mi było odnaleźć MacLeoda w kompletnie innych realiach, po których oprowadzał mnie bohater o mniejszej wrażliwości niż Roushana. Dość długo brakowało mi tego poziomu emocji, podobnej melodyki języka, która była nieustannie obecna w opowieści umierającej skrzypaczki. W „Wiekach światła” jest jednak obecna ta niesamowita magia cechowych zaklęć z „Opowieści młynarza”, nadająca realnemu światu niezwykłej, bo pozbawionej fajerwerków czy udziwnionych formuł nadnaturalności. Autor pokazał silnie klasowo podzielone społeczeństwo i jego niesprawiedliwości, przypominając mi o „Dywanie z hobów”. W końcu to, co obok niesamowitej kreacji świata stanowi o sile rażenia „Wieków światła”, to rewelacyjne przedstawienie ludzi w obliczu ogromnych zmian – podobnie jak w „Pieśni czasu”. Z czasem, w opisach niektórych scen, zwłaszcza balów czy manifestacji, pojawił się nawet ten niemal poetycki styl autora, bardzo mocno działający na wyobraźnię. Dzięki temu, choć nie znalazłam dokładnie tego, czego się spodziewałam, odkryłam w tej powieści tego samego MacLeoda, który urzekł mnie w zbiorze „Pieśń czasu. Podróże”. To powieść po prostu świetna – w sam raz na rozpoczęcie serii „Uczta Wyobraźni”.

Ian MacLeod, Wieki światła
MAG, 2006, il. stron: 399
Moja ocena: 6/6



==============================================================
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: do środy, 22 sierpnia, w salonach EMPiK-u, przy zakupie 2 książek wydanych w serii "Uczta Wyobraźni", za drugą (tańszą) płaci się tylko 1 grosz. Staram się nie robić z bloga tablicy reklamowej, ale o promocji dotyczącej takich rewelacyjnych książek, jak te z UW, po prostu musiałam napisać ;)

23 komentarze:

  1. Książkę od dawna mam planach i już nie mogę się doczekać, kiedy ją kupię i przeczytam:))
    A promocja w Empiku warta umieszczenia.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam zatem kciuki, żeby te konkretne plany udało się zrealizować szybko :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Jak będzie jeszcze w Empiku to ją biorę. Tylko muszę w końcu do niego zajść :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w Empikach było wszystko poza tym tytułami, których już po prostu nie ma w księgarniach (Welin, Ślepowidzenie, Accelerando). Mam nadzieję, że u Ciebie będzie chociaż MacLeod, bo zakładam, że za grosik dobierzesz sobie do Wieków światła Dom burz? :)
      No i zbierz się w sobie, bo do środy czasu niewiele już zostało ;)

      Usuń
  3. Niezbyt podobała mi się "Pieśń czasu" i jakoś zniechęciłam się do MacLeoda, ale i "Wieki światła" i "Dom burz" na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio Ci się nie podobała? A dlaczego, jeśli można spytać? :)
      Wieki światła, jak pisałam już wyżej, są inne, więc może ta wersja MacLeoda bardziej będzie Ci odpowiadała :)

      Usuń
  4. Moja pierwsza i jedna z ulubionych książek z UW. "Dom burz" już taki fajny moim zdaniem nie jest, ale i tak warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem bardzo, jak odebrałabym "Wieki światła", gdybym wcześniej nie czytała "Pieśni czasu. Podróży". Czy szybciej bym się w książce zakochała - bo teraz potrzebowałam około 100 stron, czyli całkiem sporo, żeby przestać porównywać i oczekiwać, a po prostu cieszyć się tym, co jest :)
      A "Dom burz" przeczytam na pewno - za bardzo podoba mi się pisanie MacLeoda, żeby odpuścić jedną z niewielu wydanych u nas książek :)

      Usuń
    2. To była chyba pierwsza książka fantastyczna, przy której po kilkunastu stronach stwierdziłem "ale on fantastycznie pisze". Treść była początkowo drugorzędna.

      Usuń
    3. Ja do czasu lektury "Wieków światła" zdążyłam przeczytać już kilka takich książek, w tym jedną MacLeoda, więc było inaczej. Ale właśnie mi się przypomniało, że taka była moja refleksja po kilku stronach "Opowieści młynarza" :)

      Usuń
    4. Miałem to samo :) W gruncie rzeczy dziś już nie bardzo nawet pamiętam, o czym właściwie MacLeod pisał. Ale jak to się czytało!! :D

      Usuń
  5. Wow, w takim razie muszę się rozejrzeć za tą książką :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! I polecam tę promocję. Sama trochę żałuję, że kupowałam wcześniej książki z UW na allegro, bo ta oferta 2 w cenie 1 wychodzi naprawdę korzystnie :)

      Usuń
  6. Sama sobie kupiłam to i jeszcze "Domu burz" w tej promocji... Widzę, że warto było:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja pierwsza pozycja z Uczty Wyobraźni, w dodatku jednego z moich nielicznych ulubionych autorów. Magia, magia, magia. :) Nie mogę się doczekać, aż pojawi się u nas jeszcze jakaś książka MacLeoda - w końcu sporo ich napisał, więc byłoby co wydawać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż Wam zazdroszczę tego, że zaczęliście spotkanie z UW od "Wieków światła" - ja zaczęłam od "Fincha", czyli od środka serii i końca cyklu o Ambergris :)
      I też mam nadzieję, że - czy to w serii UW, czy poza nią - pojawią się w Polsce kolejne książki MacLeoda, bo pisze cudnie :)

      Usuń
  8. Ja czytałam jako pierwszą z UW "Rzekę bogów", ale mam "Wieki światła", bo wiele dobrego o tej książce słyszałam. Dlatego ją kupiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie MacLeod to mistrz słowa - pisze naprawdę pięknie. Mam nadzieję, że Tobie także przypadnie do gustu :)

      Usuń
  9. I "Wieki Światła" i "Pieśń Czasu. Podróże" leżą na moim biurku. Za "Pieśń" jakoś nie mogłem się zabrać, ale "Wieki" wyglądają dużo bardziej apetycznie. Ja nie bardzo potrafię zachwycić się samym warsztatem pisarza i bardzo rzadko zachwycam się samym stylem pisania. Pewnie dlatego oceniam tak, a nie inaczej.
    Jak przeczytam "Wieki", to nie omieszkam dać znać jak mi się czytało : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zaczekajmy z ocenami na zakończenie lektury - jak MacLeod nie zachwyci Cię stylem, to faktycznie nie ma już dla Ciebie ratunku ;)
      Pieśń czasu dużo silniej oddziaływała mi na emocje, niż Wieki światła, ale jeśli chodzi o kreację świata może być i tak, że ta w Wiekach ciekawsza - trochę nieobiektywna jestem :)

      Usuń
  10. Kurczę, książka z serii "Uczta wyobraźni". Może zabrzmi to trochę dziwnie, ale bardzo cenię sobie tę serię, mimo, że dotychczas zetknąłem się jedynie z dwoma pozycjami, których nie miałem nawet okazji przeczytać w całości (Viriconium oraz Accelerando).

    Ech, a to: "do środy, 22 sierpnia, w salonach EMPiK-u, przy zakupie 2 książek wydanych w serii "Uczta Wyobraźni", za drugą (tańszą) płaci się tylko 1 grosz." brzmi dla mnie jak wyrok. Dawno nie odwiedzałem Twojego bloga i spotkała mnie za to słuszna kara, bowiem o promocji nic nie słyszałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to nie brzmi dziwnie - sama przeczytałam zaledwie kilka książek z tej serii, a cenię ją tak, że w ciemno od kilku miesięcy zaczęłam ją kompletować i mam już wszystkie pozycje :)

      No szkoda, że zamiast cynku dla czytelników (swoją drogą byłam przekonana, że wszyscy już o tej promocji słyszeli), wyszedł z tego wyrzut sumienia. Podobno taką akcję robią co roku, jeśli jest to jakieś pocieszenie. Zaopatrz się tylko w tytuły, których w księgarniach już nie ma, czyli Ślepowidzenie (ale tu ma być chyba trzecie wydanie, znów w twardej okładce, może z ilustracjami - jak to wydanie Hyperiona. Coś takiego na forum MAGa czytałam kiedyś), Welin, Accelerando i może Nakręcaną dziewczynę. Reszta powinna być dostępna jeszcze długo, więc chyba doczeka kolejnej promocji, choć ja sama Maszyny różnicowej ostatnio po kilku księgarniach szukałam - ale może to nic nie znaczy.

      Usuń

Będę wdzięczna za podpisywanie się w komentarzach. Pozwoli mi to na identyfikację stałych gości. Z góry dziękuję. :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...